Rozdział 46

2.1K 232 56
                                    


"Już nau­czyła się żyć z myślą,

że On nig­dy nie wróci.

Umiała okłamy­wać samą siebie,

ale bo­lało ją to,

że jed­nocześnie mu­siała oszu­kiwać ludzi w okół.

Nie chciała ich litości."

- anonim 


                               Kate


Patrzyłam na mężczyznę.

Na twarz.

W oczy koloru nieba takie same jak codziennie widziałam w lustrze.

Idealnie przycięte blond włosy pokazywały, po kim odziedziczyłam niezwykły kolor włosów.

Postawę wojownika, którą i ja zostałam przez niego nauczona.

Stał przed mną człowiek, którego uznałam za martwego. A teraz patrzył na mnie i uśmiechał się w ten swój arogancki sposób, ten uśmiech tak często pojawiał się na moich ustach.

Pamiętałam słowa „kobieca kopia ojca" i teraz zauważyłam, że była to prawda.

Urodę dziedziczyłam po matce, ale po ojcu dużo więcej. Duch walki, ale przede wszystkim dar. Dar władzy. Najpotężniejszy i najrzadszy.

Przez lata wmawiał mi, że jestem jedyna, kiedy on także posiadał go a teraz używał go na Archerze i Oliverze.

O boże Archer i Oliver. Klęczeli przed Łowcą. Moim rodzicem.

Spojrzałam na towarzyszy mojego ojca. Rozpoznałam prawą rękę i wuja a potem mój wzrok przeniósł się na postać z boku. To on zabił mężczyznę, który dostał list od Jamesa.

Byłam w szoku zrozumiałam to dopiero, kiedy usłyszałam tak dawno niesłyszany głos. A tak dobrze mi znany.

- Dobrze cię widzieć zdrową Katerine.

- Dobrze cię widzieć żywym tato.

Widziałam, jak ostatnie słowo zrobiło wrażenie na moich przyjaciołach. Tak bardzo bałam się reakcji Archera.

- Dobry żart. Ale nie uda się wam nas wkręcić. Takie jaja to z kurami a nie z nami, - Oliver dostał jakiegoś słowotoku, bo nie mógł się zamknąć, w czym pomógł mu mój tata.

- Zamknij się w końcu!

Kiedy Oliver nie mógł się odezwać, Archer milczał tylko jego ciemne oczy wpatrywały się w moje szukając zaprzeczenia.

Widziałam jak ojciec z zaciekawieniem kieruje wzrok z księcia na mnie. Była pewna, że już planuje jak wykorzystać mnie przeciwko następczy. Nie mogła na to pozwolić.

Odwróciłam wzrok od oczu, których tonęłam od tak dawna i uniosłam dumnie głowę.

- Wypuść ich. Siłą nie dostaniesz od nich tego, czego chcesz. – Byłam z siebie dumna, że w moim głosie nie było słychać cienia emocji.

- A może to ty ich wypuścisz i pokażesz tatusiowi czy trenowałaś? – Nie obchodziło go, co ja myślę o moich czynach. Myślał tylko o tym jak złamać Olivera a przede wszystkim Archera.

Kiedy nic nie zrobiłam on zaatakował.

- Wyskoczcie! – Mówiąc wskazał okno, do którego ruszyli moi przyjaciele.

Do celuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz