chapter 23

26.7K 1.2K 50
                                    

Leżałam wtulona w ciało Luke'a. Bawił się moimi palcami, podczas gdy ja myślałam o wszystkim. Zastanwiałam się, czy może tata zmieni zdanie. Chociaż do rozprawy zostały trzy tygodnie. Myślałam o mamie. Czy kiedyś zacznie dostrzegać swoje dzieci? Myślałam o mojej przyszłości. Czy ja i Luke mamy wspólną przyszłość? Czy będziemy razem za kilka lat? Może mu się znudzę, albo stwierdzi któregoś dnia, że nie daży mnie żadnym uczuciem. 

- O czym myślisz?- szepnął, składając pocałunek na moim policzku 

- O niczym ważnym.

Przekręciłam się na bok, żeby spojrzeć na jego twarz. Jestem cholerną szcześciarą, że go mam. 

- Po prostu nie chcę, żeby coś się między nami zmieniło.

Przesunął palcem po mojej szczęce. Zbliżył się i musnął moje usta. 

- Nic się nie zmieni. Nigdy nie zależało mi na kimś, tak jak na tobie. Nigdy. Nigdy nie chciałem kogoś, tak bardzo jak chcę ciebie. Zawsze tak będzie. 

Przytulił mnie i pocałował w czoło. Jego oddech pieścił moją skórę, a ramiona otulały moje drżące ciało. 

- Obiecujesz? 

Zamknęłam oczy i wsłuchałam się w bicie jego serca. 

- Obiecuję- powiedział cicho 

******

Dzień kolacji z tatą nadszedł bardzo szybko. Ubrałam czarną spódniczkę za kolano i białą bluzkę. Na ramiona narzuciłam dżinsową kurtkę. Wsunęłam stopy w baleriny. Ojciec nie znosi, gdy noszę szpilki. 

Mama nie była zadowolona pomysłem spotkania się z ojcem, ale nic nie mówiła. Po prostu zerknęła przez ramię i weszła do swojego pokoju. Ash zabrał Theo do kina, więc w domu panowała głucha cisza. Zanim wyszłam usłyszałam odgłos, jakby szloch. Cichy szloch, tłumiony, jednak nieskutecznie. Matka płakała. 

Zamknęłam oczy i cicho wypuściłam powietrze. Walczyłam ze sobą. Powinnam wejść po schodach i być przy niej. Ale moje nogi skierowały mnie w przeciwną stronę. 

Luke czekał, uśmiechając się lekko. Odwzajemniłam uśmiech i wsunęłam się w jego rozchylone ramiona. 

- Wszystko dobrze? 

Kiwnęłam głową, chociaż nie byłam dokońca pewna. 

Restauracja była mała, aczkolwiek przytulna. Jasne ściany, kremowy sufit i subtelne żyradnole. Drewniane stoliki z krzesłami do kompletu, goście w idealnie dopasowanych strojach. Kelnerzy ubrani na czarno i kelnerki ubrane na biało, chodzili z tacami między stołami, posyłając innym szczere uśmiechy. 

Zobaczyłam znajomą sywletkę w rogu pomieszczenia. Przełknęłam głośno ślinę i ścisnęłam mocniej dłoń Luke'a. On przytulił mnie do siebie i potarł moje ramiona. Złożył na moich ustach czuły pocałunek. Niestety krótki. 

- Cześć, tato- powiedziałam, kiedy Luke odsunął dla mnie krzesło, a tata wstał, by po chwili znów usiąść

Czułam jak szybko bije moje serce, a krew dudni w uszach. 

- Cześć.

Uśmiechnął się i zerknął na Luke'a. 

- Dobry wieczór- odparł mój chłopak, podając dłoń mojemu ojcu

- Dobry wieczór. Ty pewnie jesteś Luke?

- Tak, proszę pana. Luke Morgan. 

Tata machnął ręką. 

Należę do ciebieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz