chapter 14

24.3K 1.2K 52
                                    

- Val!- krzyknął Theo

Poczułam jego dłoń na policzku, poklepał mnie po nim lekko.

- Wstawaj, bo przez ciebie spóźnimy się na film.

Obróciłam się na drugi bok i zakryłam kołdrą głowę.

- Jest jeszcze dużo czasu. Daj mi godzinę.- powiedziałam zaspanym głosem

Warknął i po chwili wskoczył na mnie. Zaczął po mnie skakać, łaskocząc jednocześnie mój brzuch i szyję. Śmiałam się, próbując go z siebie zrzucić. Zakrztusiłam się powietrzem, a on wbił mi palec w żebro.

- Theo, złaź ze mnie!- chichotałam, podczas gdy jego chude rączki mnie łaskotały

Uśmiechnął się przebiegle.

- A wstaniesz?

Uniósł brwi, poruszając nimi jak to Ash ma w zwyczaju robić. Przewróciłam oczami.

- Tak. Jak ze mnie zejdziesz, to wstanę.

Powoli podniósł się i stanął przy łóżku. Przeciągnęłam się i wstałam. Zerknęłam na budzik. 9.34.

- Film jest na 13.15, Theo. Jest dopiero dziewiąta.

Brat spojrzał na mnie przymrużając oczy.

- Miał być cały dzień, prawda? Musisz dotrzymać obietnicy.

- Dobrze, więc co teraz chcesz robić?

Przygryzł wewnętrzną stronę policzka i śmiesznie zmarszczył nos.

- Chcę zjeść.. naleśniki! Z czekoladą i truskawkami!

Ukłoniłam się, przepuszczając go w drzwiach.

- Jak, pan, sobie życzy.

********

Theo spojrzał na talerz leżący przed nim. Oblizał wargi, wziął naleśnika w dłonie i odgryzł spory kawałek. Uśmiechnął się przeżuwając. Przełknął i zerknął na mnie.

- Dobre?

Kiwnął głową.

- Bardzo dobre.

Posłałam mu buziaka w powietrzu.

- Kocham Cię, maluchu.- powiedziałam, mierzwiąc jego blond czuprynę

- Ja Ciebie też.- odparł z pełnymi ustami

********

Umyłam się, ubrałam, potem zjadłam. Theo zabrał swój bordowy plecak, z którym się nie rozstawał i wyszliśmy. Zamknęłam drzwi na klucz. Odwróciłam się i zobaczyłam, a właściwie nie zobaczyłam samochodu na podjeździe.

Cholerny Ash!

- Nasz ukochany, starszy brat zabrał auto, prawda?- spytałam, patrząc w miejsce gdzie BMW powinno stać

- Najwyraźniej. Czyli jedziemy taksówką!- krzyknął podekscytowany

Nie wiem co on ma z tymi taksówkami.

- Raczej autobusem. No chodź.

Pociągnęłam go za rękę w stronę przystanku.

********

Przez dwie godziny dwanaście minut oglądałam film o wampirach i zombie, jedzących się nawzajem. Byłam najstarszą osobą w sali. Chłopcy w wieku Theo krzyczeli, śmiali się, komentowali i płakali jednocześnie. Theo nie był od nich gorszy. Darł się najgłośniej. W pewnym momencie przysnęłam, a jego pisk mnie od razu obudził. Przez pierwszą godzinę tłumaczył mi o co w ogóle chodzi w tym filmie. Następne pół godziny było spokojne, za to ostatnie minuty były najgorszymi minutami w moim życiu. Wszyscy przeżywali wielką wojnę, którą ostatecznie wygrały wampiry.

Nareszcie na ekranie pojawiły się napisy i mogliśmy wyjść z sali. Theo zaczął opowiadać mi o tym, że już nie może doczekać się kolejnej części i, że tym razem wampiry będą walczyły z hybrydami. Po kilku minutach się wyłączyłam i kiwałam jedynie głową na jego słowa.

- Więc sama rozumiesz, dlaczego trzecia część będzie najlepsza.

- Tak. Na pewno będzie najlepsza.

Theo zatrzymał się pośrodku korytarza i spojrzał na mnie nagle zdenerwowany. Założył ramiona na piersi,tupiąc nogą.

- Nie słuchałaś mnie.

- Słuchałam. W trzeciej części wybuchnie wojna między hybrydami, a wampirami. I według ciebie wampiry przegrają.

- Udało ci się.

Uśmiechnęłam się i wzięłam go za rękę. Theo mnie objął i mocno przytulił do siebie.

- Jak się dziś sprawuję?- spytałam

Posłał mi cwaniacki uśmieszek

- To zależy od tego, gdzie zabierzesz mnie na obiad.

- Hmm.. pizza?

Theo uśmiechnął się szeroko tak, że w jego policzkach pojawiły się dołeczki.

- Sprawujesz się doskonale.

********

- Nie, Theo.

Podskoczył, chwytając mnie za nadgarstek.

- Proszę, jedna gra. Tylko jedna, obiecuję. Przysięgam, raz zagram i pójdziemy.- prosił podskakując

- Nie. Zawsze tak mówisz.

Chciałam pójść w przeciwną stronę, ale Theo przytrzymywał moją dłoń.

- Proszę.

Warknęłam cicho. Spojrzałam na małe, irytujące stworzenie stojące przede mną. Zrobił proszącą minę.

- Najpierw idziemy zjeść. Bądź grzeczny i nie rób już tej miny.

Zaczął podskakiwać jeszcze wyżej ciągnąc mnie za sobą.

- Właśnie wyszła nowa gra!- krzyczał ciesząc się- Zagramy w nią, jak będę grzeczny, dobrze?

- Dobrze.

Pociągnął mnie w stronę pizzy. Theo cały czas skakał z jednej nogi na drugą. Szarpał mnie za rękę. Kiedy chciałam go uspokoić poczułam czyjeś dłonie na swoich biodrach. Obróciłam się.

- Hej, kochanie.

- Luke? Co ty tu..?

Pochylił się i pocałował mój policzek.

- Chciałem poznać twojego brata.

Jak na zawołanie pojawił się obok mnie.

- Theo- odparł mój brat podając Luke'owi dłoń

- Luke.

Uśmiechnął się i poczułam jak chwyta moją dłoń.

- To twój kolega?- spytał Theo

- Jestem jej chłopakiem.

Należę do ciebieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz