chapter 9

25.4K 1.1K 14
                                    

Kiedy weszłam do domu Ash i Theo siedzieli na kanapie i grali w głupawą strzelaninę. Zamknęłam drzwi, a chłopcy spojrzeli na mnie jednocześnie. Zatrzymałam się. Zrobiłam to tak gwałtwonie, że torebka zsunęła się po moim ramieniu i opadła na podłogę. Theo odłożył pada, podniósł się i podbiegł.

- Hej! - krzyknął

Podskoczył i uwiesił się na mojej szyi. Przytuliłam go do siebie mocno.

Dobrze, że już wrócił.

- Tęskniłeś trochę?- zapytałam ciesząc się jak głupia

Pokiwał energicznie głową burząc sobie fryzurę. Burze blond włosów odziedziczył po bracie. On i Ash są do siebie strasznie podobni. Siedzą tak samo, uśmiechają się identycznie, są tak samo słodcy. Najdziwniejsze jest to, że Theo czesze się jak Ash i ubiera. Różne są jedynie rozmiary ubrań.

- Bardzo. Cieszysz się, że wróciłem?

- Tak, ale nie powinieneś już spać? Jest późno.

Postawiłam go i spojrzałam na niego udając poważną, surową starszą siostrę. Na jego usta wszedł najpiękniejszy uśmiech jaki dane mi jest oglądać.

- Czekałem aż wrócisz.

Kątem oka zobaczyłam, że Ash wstaje i podchodzi.

- No właśnie skoro już o tym mowa. Gdzie byłaś?- odezwał się stając obok Theo, który nie spuszczał ze mnie wzroku

- Byłam w klubie- odpowiedziałam szybko. Chyba tego nie usłyszał. Pochyliłam się nad Theo- Idź już spać, a jutro wieczorem opowiesz mi jak było na obozie.

W ostatniej chwili przypomniałam sobie, że już jestem umówiona z Luke'm. Nie wiem dlaczego, ale poczułam jakbym w jakiś sposób zdradziła moich braci. Powinnam spędzić jutrzejszy dzień z nimi jak zwykle, ale po prostu nie potrafię powiedzieć Luke'owi, że nie mogę się z nim spotkać. Nie chcę mu tego mówić. Chcę iść, chcę tracić przy nim oddech, chcę, żeby serce waliło mi w piersi młotem, chcę czuć jego zapach, chcę zatracać się w głębi jego oczu.

Theo przytulił mnie jeszcze raz i poszedł na górę. Kiedy zniknął, Ash zaczął mi się uważnie przyglądać. Patrzył mi cały czas w oczy jakby próbował czytać mi w myślach.

- Gdzie byłaś?- spytał ponownie

Przełknęłam ślinę i westchnęłam.

Dlaczego boję się jego reakcji? Dlaczego zwyczajnie mu nie powiem, że spotkałam się z Luke'm? Dlaczego on wciąż traktuje mnie jak małego, nierozgarnionego bachora?

- Już ci mówiłam, że w klubie.

To mu oczywiście nie wystarczyło. Musi wiedzieć wszystko. Kurwa WSZYSTKO.

- Z Morganem, mam rację?

- Tak- przytaknęłam i skrzyżowałam ramiona na piersiach- I co w związku z tym? Zabronisz mi się z nim spotykać? Powiem ci coś. To moje życie i mogę robić co chcę. Mogę umawiać się z kim chcę i nie muszę ci się z tego spowiadać.

Podrapał się po karku. Obróciłam się i chciałam iść do swojego pokoju, ale usłyszałam jego głos.

- Przepraszam.

Spojrzałam na niego autentycznie zdziwiona. Podniosłam brew.

- Jestem strasznie wkurwiający?- uśmiechnął się lekko

- No... tak troszeczkę.

Zaśmialiśmy się. Jednak po chwili Ash znów był całkiem poważny.

- Jesteś moją jedyną siostrzyczką, o którą muszę się troszczyć. Więc proszę nie dziw się, że jestem... upierdliwy. Nie pozwolę, żeby jakiś kutas zrobił ci krzywdę.

Bezwiednie się uśmiechnęłam.

- Wiesz, że cię kocham, ale nie wtrącaj się do moich spraw.

Przytuliłam się do niego.

- Obiecuję, że przestanę się wpieprzać.

Zachichotałam.

- Morgan to fajny koleś. Dziwie się, że to mówię, ale... pasujecie do siebie.

Odsunęłam się jakby mnie poparzył.

- Ale masz śmieszną minę- parsknął

Przewróciłam oczami.

- Dobranoc.

Weszłam na schody.

- Branoc!- krzyknął za mną

- A właśnie- wychyliłam się zza poręczy- jutro do południa popilnujesz Theo.

Ash warknął, a ja zaczęłam się śmiać.

- Słodkich snów, Ashey!

Należę do ciebieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz