Jake

9.6K 365 14
                                    

Trzy dni po zakończeniu roku szkolnego i rozpoczęciu wakacji dowiedziałem się, że Val wróciła do Luke'a. Nie zdziwiło mnie to. Widziałem go na ceremonii rozdania świadectw, jak podchodzi do niej. Nie musiałem długo czekać na telefon od Elizabeth. Wygadała mi, że Valerie i Luke są razem, a potem zabrała mnie na imprezę. Wyszedłem nad ranem kompletnie pijany z El obejmującą mi szyję.
- Sasha idzie- wysapała mi do ucha
Rozejrzałem się, ale jedyne co byłem w stanie dostrzec to jej blond włosy. Zacząłem się głośno śmiać.
- Sasha na trzeciej!
Zaśmiałem się i pokręciłem głową, chcąc oprzytomnieć.
- To piąta albo szósta!- krzyknąłem, szarpiąc ją za ramiona
- Jake- przemówiła cichym, duszącym się głosem- Potrzebujecie podwózki?
Przez sekundę patrzyła na El, pózniej znowu na mnie.
- Dawaj, mała- szepnęła konspiracyjnie El i oboje ryknęliśmy
Chichotaliśmy i żartowaliśmy w drodze do Audi Sashy. Miała wyjątkowo śmieszne dżinsy z wielką dziurą pod tyłkiem.
- Jak to mówią- Netflix and chill- wyszeptała blondynka
Zatkałem ręką usta, żeby stłumić śmiech.
Zdecydowanie poprawiła mi humor.
~~~
- Jake- Wiatr zdmuchnął mi grzywkę na czoło- Jakey, Jakey.
Kiedy otworzyłem oczy, słońce żarzącym, gorącym płomieniem mnie oślepiło. Puls zadudnił mi w uszach i przyspieszył z chwilą gdy zdałem sobie sprawę, że nie wiem gdzie jestem.
- Kurwa- zdążyłem wysapać zanim damska dłoń spoczęła na mojej nagiej piersi- Co jest?
Spojrzawszy w bok, błagałem w myślach, by to nie była Elizabeth. Pijany Jake robi rzeczy, których największy kutas świata nie zrobiłby.
- Cześć- powiedziała Sasha porannym głosem
- Hej.
Nie znałem jej dobrze. Parę razy wyszliśmy razem ze znajomymi do klubu, ale nigdy nie byliśmy blisko. Co prawda, krążyła plotka, że się we mnie podkochuje, ale kto by wierzył plotkom?
- Zrobiłam naleśniki, zjesz?
- Uhm, jasne, ale zanim... Co ja tu robię?
Zachichotała lekko.
- Zarzygałeś mi auto i zemdlałeś, więc stwierdziłam, że zawiozę cię do mnie, bo rodzice wyjechali.
- Gdzie El?
- Jest...
- Czy ja umarłam?- Blond loki wyłoniły się zza materaca. Niebieskimi oczami przeskanowała pokój- Przeklęta wódka.
-... tutaj- dokończyła Sasha- Wybrała podłogę sama z siebie. To nie tak, że dyskryminuję blondynki.
Zachichotałem, a El pokazała jej język.
- Naleśniki i kawa czekają na dole- odparła Sasha i wyszła z pokoju
- Na co czekasz? Idź mi po kawę!- wydarła się Elizabeth i rzuciła we mnie poduszką- Faceci!
- Jak on z tobą wytrzymał prawie trzy lata- powiedziałem do siebie
~~~
- Witaj ponownie.
Sasha stała plecami do mnie w krótkiej bluzeczce i czarnych bokserkach. Długie kasztanowe włosy sięgały jej do pasa i kręciły się delikatnie na końcach. Nie będę kłamał, miała świetny tyłek.
- Witaj- przywitała się i obróciła na pięcie z patelenką w ręce
Obróć się, a dzień będzie lepszy niż myślałem.
Zamrugałem kilka razy i usiadłem na krześle przy wyspie kuchennej.
- Och, czy ktoś mnie wreszcie obsłuży?- westchnąłem żartobliwie
Sasha się zaśmiała i wychodząc zza lady, stanęła na przeciwko.
- Ależ, oczywiście. Jestem do pana dyspozycji.
- Mogę z panią zrobić, co zechcę?
Pokiwała energicznie głową. Włosy posypały jej się po ramionach, tworząc wzory na białej bluzce.
- Może przyjedziemy na "ty". Co pan na to?
- A ja na to jak na lato!
- Wyjątkowo kiepski, śmieszny tekst.
Prychnąłem.
- Moje teksty są zajebiste z natury, jak ja.
Błękitnymi oczami próbowała wypalić mi dziurę w wargach.
Wiem, co chcesz zrobić, Jackson. Odpowiedz brzmi: kurwa, nie.
- Mów mi Shi- powiedziała nagle zanim mogłem się odezwać
- Azjatycko- skomentowałem, ujmując palcami jej smukłą dłoń
- Egzotycznie- parsknęła
- Dobra jesteś.
~~~
Po miesiącu znajomości, Sasha zaprosiła mnie na parapetówkę w jej nowym mieszkaniu, które wynajęła z przyjaciółką. Zrobiło mi się głupio, że nadal mieszkam z mamą i siostrami, a ona wchodzi w dorosłe życie.
- Wódka, czy mi zaufasz?- spytała, gryząc wargę
Co za flirciara.
- Zaufam ci, ale jeśli tego nie przeżyję, będę cię nawiedzał dzień w dzień.
- Skoro mi ufasz to przestań insynuować, że cię zabiję. Odpręż się.
- Może jakiś masażyk?
- A może jednak nie?
Zaczęła się śmiać, zalewając szklankę rożnymi napojami.
Jasna dupa.
- Pański napój.
Podała mi szkło, a ja powąchałem zawartość.
- Nie ma tam tabletki gwałtu, prawda?
- Sam musisz się dowiedzieć.
- Bo jeśli chcesz mnie zgwałcić, to wiesz ja bardzo chętnie.
Posłałem jej szeroki uśmiech i poszedłem potańczyć.

Należę do ciebieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz