chapter 29

22.4K 1.1K 104
                                    

Otworzyłam oczy i rozejrzałam się. Promienie przebijały się przez cienkie zasłony, oświetlając pomieszczenie. Silne ramiona Luke'a oplatały mnie ciasno. Czułam się przy nim bezpiecznie, a to sprawiało, że dreszcze sunęły wzdłuż mojego kręgosłupa. To całkiem przyjemne uczucie, zdążyłam się już przyzwyczaić. 

- Dzień dobry- szepnął przy moim uchu, owiewając policzek 

Obróciłam głowę, żeby spojrzeć na niego. Jego czarne pasma, wiły się w przeciwne kierunki, niebieskie tęczówki pełne iskierek, naga klatka piersiowa unosiła się powoli, po czym opadała. 

- Dzień dobry- odpowiadam cicho, pociągając pościel nieco wyżej

Luke zachichotał i pstryknął mnie lekko w nos. 

- Nadal się mnie wstydzisz- pokręcił głową- Chyba nigdy nie przestaniesz, co?

Przygryzłam wargę. 

- Po prostu mi zimno. 

Uśmiechnął się i przytulił mnie jeszcze mocniej. 

- Cieplej? 

Na moją twarz wkradła się czerwień. 

- O wiele cieplej.

Zamknęłam oczy i wtuliłam się w jego pierś. Biła od niego fala gorąca, która relaksowała każdy mięsień mojego ciała. Luke bawił się moimi włosami. Okręcał końcówki wokół palców. Wtedy zadzwonił mój telefon. Dzwonek wypełnił pokój mojego chłopaka.

- Świetnie- westchnęłam

Luke wypuścił mnie ze swoich rąk. Przytrzymując kołdrę, by nie było widać nagiej skóry, schylliłam się i podniosłam jego czarną koszulkę. Nałożyłam ją, pociągając w dół i podbiegłam po komórkę. 

- Valerie- usłyszałam głos mamy zza aparatu 

- Hej, mamo- przygryzłam wargę

Zaczęłam się denerwować. Mama nie wiedziała, że tą noc spędzę u Luke'a. Powiedziałam jej, że będę z Elizabeth. 

- O której wracasz?

Zerknęłam w stronę łóżka. Luke posłał mi uśmiech, trzymając wargę między zębami. 

- Za niedługo. Muszę pomóc Elizabeth w... czymś.

Przeklnęłam pod nosem mój brak talentu do kłamania. 

- W czymś?- spytała 

- Nie powiedziała mi dokładnie.

-  W takim razie widzimy się, jak już pomożesz jej w czymś- zachichotała

Nie robiła tego od bardzo dawna. 

- Pa, mamo.

Rozłączyła się, nadal chichocząc. 

- Musisz iść?

Obróciłam się. Luke stał naprzeciwko z uniesioną dłonią, którą przesunął po moim policzku. 

- Tak szybko chcesz się mnie pozbyć?- uniosłam brew

Zaśmiał się, sunąc palcem wskazującym po odsłoniętym obojczyku. Wzdrygnęłam się lekko.

- Być może. 

Odepchnęłam go żartobliwie. Praktycznie się nie poruszył, jedynie stanął krok dalej. 

- Idę pod prysznic. 

******

Zdjęłam ciemny materiał z ramion. Weszłam do kabiny, odkręcając kran. Ciepła woda spływała po moich rękach, tułowiu i nogach. Spięte ciało zaczęło się odprężać. Zasuwka nagle się odsunęła, a obok mnie po chwili stał uśmiechnięty Luke. 

Należę do ciebieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz