chapter 35

15.3K 958 30
                                    

- El!- krzyknęłam

Dziki tłum zagłuszał moje wołania. Wszyscy szaleli na parkiecie, kołysząc się i wymachując włosami. Niektórzy pili drinki lub podrzucali szklanki, a alkohol lał się po ich ciałach. Minęłam chłopaka, zlizującego błękitny płyn z szyi smukłej brunetki. 

- Val! Tutaj!

Elizabeth machnęła ręką, wchodząc na plecy Asha, by było lepiej ją widać. Zaśmiałam się pod nosem. 

- Ile można siedzieć w łazience?- zapytała, sunąc policzkiem po brodzie mojego brata 

Przez cały wieczór lepili się do siebie. Byłam pewna, że skończą u niej w domu. 

- Długo najwyraźniej. Ci ludzie- wskazałam za siebie- to zwierzęta. 

Ash prychnął, przyciągając El do siebie. 

Zaczęli zamawiać kolejne drinki, które pili szybko i nierozważnie. Napoje rozlewały się po blacie. Oni się całowali. Mój telefon zawibrował, schowany z boku stanika. 

Chciałam powiedzieć im, że wychodzę, żeby porozmawiać, ale nie zwracali na mnie najmniejszej uwagi. Ich usta toczyły walkę, a dłonie walczyły o dominację i sprawianie przyjemności. 

Przewróciłam oczami i po raz kolejny próbowałam przecisnąć się przez tłum, nie dostając przy tym łokciem w twarz. Przycisnęłam ekran do ucha, mijając bramkarza.

- Tak?- zapytałam głośniej niż zamierzałam

- Nie krzycz, kobieto- jęknął po drugiej stronie Jake- Gdzie jesteś?

Zerknęłam w stronę ciągnącej się przez ulicę kolejki. Barczysty mężczyzna zagradzał wejście, a stojący obok nieco niższy, przepuszczał wybrane osoby.

- Przed klubem. Wyszłam specjalnie, żebym mogła z tobą pogadać. Teraz nie wiadomo, czy mnie wpuszczą bez stania w kilometrowej kolejce.

- Jesteś w klubie beze mnie?!- oburzył się- Jesteś z Morganem? Zdradzasz mnie?

Parsknęłam.

- Po pierwsze, nie mogę cię zdradzać, bo nie jesteśmy razem- chichotałam- A po drugie nie jestem z nim.

- To z kim?

- El i Ash mnie zaciągnęli na imprezę, a teraz zapładniają się przy barze.

Jego śmiech był tak głośny, że musiałam odsunąć telefon, by nie ogłuchnąć.

Lubiłam to jak się śmiał. To był zawsze szczery, brzęczący dźwięk.

- O ja cię- westchnął- Aż się popłakałem. Wyobraziłem to sobie. Cholera!- zaśmiał się- Naprawdę to sobie wyobraziłem.

- Fu- skrzywiłam się- Musisz sobie wyobrażać takie rzeczy?

- Nie mam nic innego do roboty.

Mogłabym przysiąc, że wzruszył ramionami i zmarszczył brwi.

- Przyjedź.

- Czy ja wiem..

Jego głos był inny. Wydawał się bardziej radosny, ożywiony.

- Och przestań gadać, tylko przyjdź.

Odczekał chwilę, wziął wdech i oznajmił:

- Będę za pół godziny.

******

Wróciłam do środka bez problemów. Niższy z bramkarzy przepuścił mnie, ostentacyjnie wgapiając się w mój tyłek. Postanowiłam go zignorować i jedynie wystawić mu środkowy palec, zagłębiając się w ponury budynek.

Nie było sensu szukać mojego brata i Elizabeth. Zwłaszcza po smsie, mówiącym, że pojechali do niej, a Ash wezwał mi taksówkę. I tak z niej nie skorzystam.

Nie wiem po co, ale rozejrzałam się. Nie było tu żadnej znajomej twarzy. Może kilka osób wydawało się mniej obcych od pozostałych.

Barman nalał mi wódki i odszedł, zawołany przez blond piękność. Wychyliłam kieliszek, czując jak gardło mi płonie. Iskierki przechodziły wzdłuż przełyku, by jasnym żarem stopić podbrzusze. Odetchnęłam, przecierając usta. Zamówiłam jeszcze jedną kolejkę.

Czekanie na Jake'a było nudne i męczące. Przestałam mieć kontrolę nad ciałem. Po prostu ruszyłam przed siebie i zaczęłam się kiwać, podskakując od czasu do czasu.

- Narąbałaś się- powiedział Jake, stając przede mną z szerokim uśmiechem- Idiotka.

- Sam jesteś idiotą- pchnęłam go, śmiejąc się- Potańcz ze mną Jakey!

Wskoczyłam na niego i objęłam ramionami ciasno jego szyję.

- Chyba ci się przytyło, moja droga.

Jego towarzystwo dodawało mi skrzydeł. Przy nim wiedziałam, że mogę wszystko.

Nie kochałam go. Na pewno nie tak, jak kochałam Luke'a.

Bałam się, że jego miłość się zmieniła. Że jego miłość do mnie wzleciała ponad chmury, ponad innych. Bałam się, że Jake Jackson, mój przyjaciel, mój pocieszyciel, jest we mnie zakochany.

Popatrzył mi w oczy, odgarniając włosy z policzka. Chciał się przysunąć. Wtedy udałam, że jest mi niedobrze i powoli tracę świadomość. Zrobiłam to, żeby zwrócił moją przestrzeń. Żeby nie robił niczego pochopnie.

Nigdy nie będę w stanie kogokolwiek pokochać w taki sposób, w jaki kocham Luke'a.



Należę do ciebieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz