chapter 31

20.3K 1.1K 150
                                    

Luke

Stała przede mną i patrzyła. Patrzyła, jakby umiała przejrzeć mnie na wylot. Tego się bałem. Zawsze wszystko wiedziała. Była ciekawską osobą, ale nie wścibską.

Zmrużyła oczy, a robiąc to, marszczyła nos.

- Powinienem spytać jeszcze raz?- Jej ciemne tęczówki skanowały moją twarz.- Co tu robisz, Jess?

Mrugnęła kilka razy, rozglądając się po mieszkaniu. Poszła w stronę salonu, drapiąc się po karku.

- Mogę?

Wskazała kanapę, na której walały się pudełka po pizzy i rozsypany pop corn. Skinąłem lekko. Ściągnęła przewieszoną przez ramię torbę i ułożyła na swoich kolanach. Siedziała wyprostowana, przełykając ślinę co jakiś czas. Nigdy się nie garbiła.

- Jest ładna- odparła, spoglądając na mnie

Valerie jest piękna. To, co ona o niej myśli się nie liczy.

- Wiem- Usiadłem na fotelu, żeby nie być blisko.- Zmieniłaś kolor- Wskazałem na jej ciemniejsze teraz włosy.- Lubiłem cię jako blondynkę.

- Blond mi się znudził- wzruszyła ramionami- Chciałam coś zmienić, więc czemu nie włosy?

Była kobieca. Ostatni raz, jak ją widziałem miała na sobie białą letnią sukienkę, a jej jasne, anielskie włosy, falowały na wietrze. Wydoroślała. Ale nadal była tą samą osobą, która mnie posiadała.

-Jessica...

- Przyjechałam, bo tęsknię- przerwała mi- Przyjechałam, bo wyjechałeś tak nagle i nawet nie raczyłeś zadzwonić albo napisać. Cokolwiek, Luke. Nawet cholerny list, by mi starczył. Czekałam na ciebie. Dość długo, ale to nie miało sensu. Nie sądzisz? Nie miało sensu, bo zacząłeś od nowa, prawda?

Wiedziałem, że po części ma rację. Odszedłem, żeby być daleko od wszystkich problemów. Odszedłem, żeby uporządkować bałagan w swojej głowie. A ona przypominała mi o tym. Przypominała o tym, od czego chciałem uciec. Była wspomnieniem. Każdym wspomnieniem.

- Nic nie rozumiesz- szepnąłem

- Rozumiem! Luke, rozumiem!- Mocny głos powoli się łamał.- Rozumiem, że przeze mnie nie potrafiłeś się pogodzić ze śmiercią twojej mamy. Ale nie zrobiłam nic złego. Ty też nie zrobiłeś niczego złego. Byłeś przy niej cały czas. Nie mogłeś tego zatrzymać.

Trafiła w czuły punkt.

Zacisnąłem mocno zęby, a dłonie zwinąłem w pięści.

- Nie mów o mojej mamie.

Gryzła wargę, tamując łzy, które chciały wypłynąć spod jej powiek.

- Minęło tyle lat. Nigdy się z tym nie pogodzisz.

Podniosła się i zbliżyła. Stała nade mną.

Czemu wyglądała, jak anioł?

- Nikt ci nie każe- ukucnęła

Kiedy patrzyła na mnie tak intensywnie, czułem spokój. To było miłe. Serce nie biło mi szybciej, jak przy Val, ale to było coś zupełnie innego. Odzyskałem spokój. Wreszcie widziałem znajomą twarz, uśmiech. Coś, od czego chciałem się uwolnić, przywróciło mi opanowanie. Coś, co sprawiło, że uciekłem, teraz zmuszało mnie do powrotu.

Przypominała mi ją. Nawet ona, gdy pierwsze raz przyprowadziłem Jess do domu, zauważyła to. Miały podobne rysy, kształty, usposobienie. Moja mama uwielbiała Jess. Może dlatego nie mogłem znieść jej wzroku. Może zbyt wiele wspomnień z Jessicą, wiązało się także z mamą.

Należę do ciebieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz