chapter 21

25.8K 1.2K 67
                                    

- Pobudka, pobudka!- krzyknął Ash, wskakując na moje łóżko.

Warknęłam zirytowana w poduszkę i obróciłam się na drugi bok. Miałam nadzieję, że ten idiota wyjdzie z pokoju, tak szybko jak się pojawił i pozwoli mi w spokoju znaleźć się znów w objęciach Morfeusza. Jednak on rozłożył się wygodnie na materacu i wydał z siebie cichy pomruk.

- Nie masz zamiaru wstać, mam rację?

- Chyba po raz pierwszy w życiu, braciszku- mruknęłam- Jakie to uczucie mieć rację?

Wsunął się pod kołdrę, przeciągając ją na swoją stronę.

- Genialne. Mówię ci. A tak poza tym jest śniadanie i.. to chyba dość ważne, bo rodzice zarządzili zebranie rodzinne.

Przeciągnęłam się ospale i wreszcie na niego spojrzałam.

- Po co? Nie robiliśmy zebrania rodzinnego od wieków.

Dawniej na zebraniach omawialiśmy najważniejsze sprawy dotyczące naszej rodziny. Decydowaliśmy wtedy, gdzie wybierzemy się na wakacje lub jaki film obejrzymy danego wieczoru.

Wzruszył ramionami.

- Nie wiem, ale skoro oboje jeszcze nie wyszli z domu, to znaczy, że to cholernie ważne. Dlatego- ziewnął- podnoś dupę i schodź na dół.

- Tak jest!- zasalutowałam

******

Opłukałam twarz i związałam włosy w koka na czubku głowy. Wyszłam z pokoju, zeszłam po schosach i skierowałam się do jadalni.

Siedzieli przy stole. Rodzice na przeciwnych krańcach stołu, a Ash i Theo obok siebie. Nikt nic nie mówił. Milczeli, rozglądając się po pomieszczeniu. Coś musiało się stać. Może się przeprowadzamy? Może El jest w ciąży? Jasna cholera..

- Dzień dobry wszystkim- westchnęłam cicho, opadając na krzesło

Mama była ubrana w czarną, elegancką sukienkę, sięgającą do kolan. Jej włosy były idealnie ułożone, jak zawsze.  Ojciec założył białą koszulę i szarą marynarkę. Nie patrzyli na siebie.

Theo jadł swoją grzankę, a Ash obserwował uważnie rodziców.

- Więc..- zaczął tata- Mamy wam do powiedzenia ważną rzecz- mówił przez zaciśnięte zęby

Kiedy skończył, spojrzał na mamę, jakby dawał jej znać, że teraz to ona ma zabrać głos. Odchrząknęła i zaczęła bawić się łańcuszkiem na szyi. Robiła tak zawsze, gdy się denerwowała.

- Tak- szepnęła. Potem przełknęła ślinę i podniosła wzrok. Zerknęła na ojca, ale ten odwrócił szybko wzrok- Nie chcieliśmy tego, ale czasem nie ma innego wyjścia.

Widziałam jak ojciec się napiął, a mama zamyka oczy.

- Chodzi o moje urodziny? Nie kupicie mi prezentu, bo byłem niegrzeczny?- spytał poddenerwowany Theo

- Nie. Dostałeś już przecież grę, prawda? Zresztą to nie ma nic do rzeczy. Idziesz z Ashem i Valerie na mecz.- powiedział tata, zaciskając pięści na stole

- Naprawdę?- wykrzyknął Theo

- To miała być niespodzianka, tato.- Ash przewrócił oczami

Tata wydawał się być coraz bardziej zły i zdenerwowany.

- W każdym razie- Potarł ręką czoło. Wyglądał na zmęczonego.- Musimy wam coś powiedzieć.

Wtedy mama spojrzała prosto na mnie. Oddech uwiązł mi w gardle, kiedy zobaczyłam jej zeszklone oczy. Była smutna i pokazywała to całą sobą. Nigdy tego nie robiła. Nie pokazywała nam co czuje. Teraz praktycznie płakała.

Należę do ciebieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz