chapter 8

27.8K 1.2K 22
                                    

Ubrałam czarne, krótkie spodenki, dżinsową koszulę i granatowe conversy pod kostkę. Przejżałam się w lustrze i mogę stwierdzić, że nie wyglądam aż tak źle. Wsadziłam telefon do torebki, po czym przewiesiłam ją sobie przez ramię. Zeszłam na dół, kiedy rozległo się pukanie do drzwi. Zanim zdążyłam je otworzyć do środka wparował Luke. Zlustrował mnie wzrokiem, oblizał dolną wargę i zamknął mnie w żelaznym uścisku. Wgryzł się w moje usta, wsuwając do nich język. Zsunął dłoń po moich plecach. Zacisnął palce na moim pośladku, podczas gdy drugą ręką sunął po pasmach moich włosów. Jęknęłam czując jak jego paznokcie wbijają się w moją skórę. Odsunął się trochę i spojrzał mi w oczy.

- Ślicznie wyglądasz- musnął wargami moje wargi- Chociaż wolę jak dziewczyny noszą spódniczki.

Ten cholernie seksowny uśmiech pojawił się na jego ustach. Od razu ukazały się dołeczki. Uniosłam brew i uśmiechnęłam się ironicznie.

- A co? Masz na co popatrzeć? - odparłam kładąc ręce na jego barkach

Zaśmiał się i powoli zaczął wsuwać dłoń pod moją koszulę. Nachylił się do mojego ucha. Czułam jak nogi uginają się pode mną.

- Mam łatwy dostęp.

Przygryzł płatek mojego ucha. Zachichotałam i odepchnęłam go żartobliwie.

- Zboczeniec- parsknęłam

Uśmiechnął się szeroko pokazując rząd białych zębów.

- Chodź, skarbie.

Wziął mnie za rękę i splótł nasze palce. Wyszliśmy wtuleni w siebie, a wiatr rozwiał nam włosy. Objął mnie ramieniem i przycisnął do siebie.

- Powóz czeka, moja pani- wskazał na motor

Przewróciłam oczami.

- To nie powóz. To maszyna śmierci na dwóch kołach- powiedziałam siadając za nim

Zaśmiał się.

- Maszyna śmierci?

- Na dwóch kołach.

Uśmiechnęłam się i pokiwałam głową. Po chwili ruszyliśmy ulicą. Mijaliśmy kolejne budynki, ale ja skupiałam się tylko na tym jak blisko mojego ciała było jego ciało. Jego zapach owionął moje nozdrza, a jego mięśnie napięły się, kiedy się przysunęłam. Motor zatrzymał się pod klubem z neonowym szyldem. Wstałam i poczekałam aż on stanie przy mnie. Chciałam iść na koniec kolejki, ale pociagnął mnie w stronę bramkarza. Luke szepnął mu coś na ucho. Tamten się roześmiał i nas przepuścił. Weszłam do środka. Zaczęłam się rozglądać po ogromnej sali. Zeszłam na niższy poziom i poszłam do baru. Poczułam czyjeś ręce oplatające się wokół mojej talii.

- Zatańcz ze mną, maleńka- wyszeptał Luke, a jego oddech muskał moją skórę

- Dobrze.

Zaprowadził mnie na środek parkietu. Położył dłonie na moich biodrach, a ja swoje wsunęłam w jego włosy. Mruknął zadowolony i przycisnął mnie do siebie. Zebrał w garść moje włosy. Pociagnął za nie odchylając mi głowę do tyłu. Ułożył usta na mojej szyi. Zassał skórę i wbił w nią zęby. Przesunął językiem po malince, żeby złagodzić ból.

- Chyba nie zdajesz sobie sprawy z tego jak seksowna jesteś.

Zaczął ściskać mój pośladek.

- Bo nie jestem- cudem się odezwałam

- Jesteś, maleńka. Rozejrzyj się. Wszyscy faceci się na ciebie gapią - nie krył goryczy w głosie

Pocałował mnie. Mocno, namiętnie i niestety szybko.

- Wiesz co cię różni od tych facetów?

- Oświeć mnie, Val.

Uśmiechnęłam się i stanęłam na palcach zmniejszając odległość między nami.

- Oni mogą tylko patrzeć, to ty mnie dotykasz, całujesz i przytulasz- przesunęłam palcem wskazującym po jego wardze

Zaraz, zaraz od kiedy ja prowokuję? Umiem w ogóle prowokować?

Na Luke'a te słowa podziałały. Jego dłonie sunęły po moim ciele, a jego usta po mojej szyi.

Tańczyliśmy jeszcze przez godzinę i dosłownie nie odrywaliśmy od siebie rąk. Potem siadliśmy za barem i zamówiliśmy drinki. Wypiłam wszystko jednym łykiem.

- Spokojnie, mała. Twój brat pomyśli, że upiłem cię celowo.

Zachichotałam i odsunęłam od siebie pustą szklankę.

- Właśnie mój brat. Powinnam już wracać- podniosłam się ze stołka

Skinął głową i chwycił moją dłoń. Przeszliśmy obok podstakujących, spoconych ciał. Wyszliśmy na zewnątrz. Chłodne powietrze było wyjątkowo kojące. Wsiadłam na motor, przytuliłam się do Luke'a i patrzyłam jak mijamy kolejne bloki i kawiarnie. Ścisnęłam jego kurtkę.

Nie chcę go puszczać. Nie chcę się z nim żegnać. A gdybym miała go już więcej nie spotkać?

- Możesz już mnie puścić- zaśmiał się

Odskoczyłam od niego i szybko zeszłam z motoru. Stanął naprzeciwko mnie.

- Gdzie chcesz jutro jechać?- spytał uśmiechając się niewinnie podczas gdy w jego oczach skrzyły iskierki

Przygryzłam wargę i zaczęłam nerwowo bawić się palcami.

- Nie wiem- szepnęłam

To dziwne uczucie znów rozchodziło się po moim podbrzuszu.

- Mógłbym zabrać cię na wycieczkę po mieście, a potem pojechalibyśmy do mojego znajomego na imprezę, co ty na to?

- Okej. Ale mam rozumieć, że to też nie jest randka?

Uśmiechnął się szerzej.

- Już mówiłem ci skarbie, że nie chodzę na randki. Tym bardziej na nie, nie zapraszam.

Pochylił się i pocałował mój policzek.

- Śpij dobrze, kochanie.

Należę do ciebieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz