chapter 13

23.1K 1.1K 17
                                    

LUKE

- Bo ci zależy.- odpowiedziała cicho

Zsunąłem dłonie z jej ciała. Valerie przygryzła wargę i opuściła głowę. Wsunęła kosmyk za ucho i zaczęła bawić się palcami.

Zależy mi? Na niej? Na Valerie Smith?

Tak- szepnął głosik w mojej głowie

Wziąłem wdech. Uniosła lekko głowę i spojrzała na mnie niepewnie. Odwróciłem wzrok.

- Yymm.. z resztą nieważne- powiedziała prostując się- Luke odwieź mnie do domu, dobrze?

Postawiła krok w kierunku drzwi.

- Valerie.

Chciała iść dalej, ale szybko chwyciłem ją za nadgarstek. Zerknęła na mnie znad ramienia.

- Zawieź mnie do domu. Proszę.

Patrzyłem na nią dość długo. Nie umiałem wypowiedzieć ani jednego słowa. Po prostu staliśmy i patrzyliśmy się na siebie. Jej oczy utkwione były w moich. Palcami nadal oplatałem jej nadgarstek. Trzymałem ją mocno i wcale nie miałem zamiaru puścić. Otworzyła usta, ale zamknąłem je szybko swoimi. Nasze wargi zaczęły ocierać się o siebie. Przycisnąłem jej ciało do swojego ciała i wsunąłem dłoń w jej włosy. Drugą ręką sunąłem po jej plecach. Wsunąłem język w jej usta, a ona jęknęła cicho i ścisnęła w palcach materiał mojej koszulki. Pociągnęła moją koszulkę, zmuszając mnie bym stanął jeszcze bliżej. Poczułem jej gorące dłonie na swoim brzuchu. Dotykała lekko mojej skóry, badając ją. Westchnąłem kiedy wcisnęła palec pod mój pasek.

Co ona ze mną robi? Ja pierdole... gdzie jest stary, dobry Luke? Gdzie się podział facet, którego chciała każda, który nigdy nawet nie pomyślał o zbudowaniu prawdziwego związku, który co noc spał z inną dziewczyną? Otóż ugania się za pewną 17-latką, o której nie potrafi zapomnieć. Okej, zależy mi na niej.. Zależy mi, dlatego nie wolno mi tego zepsuć. Muszę to rozegrać na spokojnie, bez pośpiechu. Musi mi zaufać, wiedzieć, że jest ze mną bezpieczna.

Odsunąłem się od niej. Pogłaskałem jej policzek i obdarzyłem ją uśmiechem.

- Odwiozę cię. Chodź, kochanie.

Pokiwała lekko głową. Wziąłem ją za rękę i wyszliśmy z mojego mieszkania. Zamknąłem drzwi na klucz. Zeszliśmy po schodach, po czym wiatr owiał nasze twarze. Powietrze było chłodne. Objąłem ramieniem Valerie. Wtuliła głowę w moją klatkę piersiową. Usadowiliśmy się na motorze. Oplotła mnie w pasie chudymi rękoma. Dziesięć minut potem zatrzymałem maszynę na podjeździe jej domu.

- Dziękuję.- szepnęła schodząc

- Drobiazg, maleńka. Dla ciebie wszystko.

Puściłem do niej oczko. Nie uśmiechnęła się, ani nie zachichotała, po prostu popatrzyła na mnie. Odwróciłem wzrok od jej smutnych oczu. Zabolało mnie to, że sprawiłem jej przykrość.

- Dobranoc, Luke.

Odwróciła się.

- Masz rację.- powiedziałem patrząc na swoje buty

Uniosłem głowę i napotkałem jej spojrzenie. Zmarszczyła brwi.

- Co?

Podszedłem do niej. Położyłem dłonie na jej policzkach. Spojrzałem jej śmiało w oczy i pochyliłem się. Musnąłem wargami jej usta.

- Zależy mi na tobie, Valerie.

Uśmiechnęła się przygryzając dolną wargę. Pocałowałem ją w czoło.

- Śpij słodko.

Westchnęła.

- Jutro ciężki dzień- odparła- Biorę Theo do kina na głupi film o wampirach.

Przewróciła oczami.

- Czyli jutro się nie spotkamy?

- Raczej nie. Potęsknisz trochę za mną, wtedy będziesz mnie doceniał.

Zaśmiałem się, a ona zachichotała.

- Oj kochanie cały dzień bez twojego marudzenia.. już się nie mogę doczekać.

Odepchnęła mnie uśmiechając się szeroko.

- Ja nie marudzę. Nigdy.

- Dobrze. Niech ci będzie- musnąłem nosem jej policzek- Do zobaczenia, kochanie- szepnąłem i pocałowałem ją w szyję

Odsunąłem się i lekko pchnąłem ją w stronę drzwi. Zachwiała się. Zerknęła na mnie.

- Do zobaczenia.

Po tych słowach ruszyła do domu. Zatrzymała się przed drzwiami i obróciła twarzą do mnie.

- Będziesz tęsknił- krzyknęła

Posłałem jej uśmiech, po czym wsiadłem na motor.

- To ty będziesz tęskniła! Śpij dobrze, śliczna

Odjechałem.

Należę do ciebieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz