Siedziałam przed telewizorem i oglądałam MTV. Do salonu wparował Ash. Usiadł obok mnie i zabrał mi pilota. Przełączył kanał na powtórkę meczu.
- Co do cholery? - spróbowałam zabrać mu pilota z ręki
Zaczęliśmy się szarpać, ale ostatecznie to on wygrał. Warknęłam i założyłam ramiona na piersiach.
- Oglądałam tamto.
- No właśnie - spojrzał na mnie z chamskim uśmiechem- oglądałaś.
Zaśmiał się, a ja przewróciłam oczami.
- Jesteś okropny.
Obrócił się twarzą do mnie. Nagle wyciągnął w moją stronę ręce i objął mnie. Przycisnął moje ciało do siebie, po czym cmoknął mój policzek.
- Też cię kocham. - odparł i mnie puścił
Opadłam na poduszki i popatrzyłam na swojego brata, o ile to wciąż on.
- Co się z tobą dzieję?
Uśmiechnął się szeroko.
- Theo wraca dziś z obozu, no i wiesz ktoś musi jechać go odebrać.
Wiadomo. Skoro nie ma rodziców to ja będę musiała niańczyć Theo.
- Pamiętaj, żeby powiedzieć zastępowej, że ty go odbierasz, a nie mama. Nie mam ochoty wszystkiego później tłumaczyć. - posłałam mu słodki uśmiech
- Siostrzyczko, nie chciałabyś...
- Nie- przerwałam mu szybko zanim nie będę mogła się wybronić
Przymrużył oczy patrząc na mnie.
- Dzięki.
- Nie ma za co.
Podniósł się.
- Ash prawie zapomniałam. Mama zostawiła pieniądze na nową grę dla niego.
Uniósł brwi, po czym je ściągnął. Zacisnął usta.
- Czyli mam jechać po grę?- zapytał nie kryjąc irytacji
Przygryzłam wargę, żeby się nie roześmiać. Pokiwałam głową.
- A później po Theo. Pewnie będzie głodny, więc możesz zabrać go na obiad, bo w domu nie ma nic- wyciągnęłam telefon z kieszeni i zerknęłam na wyświetlacz- Spóźnisz się jeżeli nie wyjedziesz teraz.
Zwalił mnie wzrokiem.
- Jesteś okropna.
Podszedł i otworzył drzwi. Nie mogłam się powtrzymać.
- Też cię kocham! - krzyknęłam
Pokręcił z rezygnacją głową i wyszedł. Uśmiechnęłam się do siebie. Mój wzrok z ekranu telewizora przesunął się na telefon, który ciągle trzymałam w ręku. Odblokowałam go i weszłam w kontakty.
Właściwie co ja robię?
W wyszukiwarce wpisałam ,,Morgan'',ale nie wyskoczył ani jeden kontakt. Poszukałam pod nazwą ,,Luke''. Nic. Zamiast tego pojawił sie nowy kontakt ,,Mój Skarb ;*''. Przewróciłam oczami i roześmiałam się. Przesunęłam palcem po zielonej ikonce i przyłożyłam komórkę do ucha. Odetchnęłam i słuchałam sygnałów. Jeden, dwa... pięć... dziesięć. Nie odbiera.
- Valerie?- nagle usłyszałam jego głos
Przełknęłam ślinę i zorientowałam się, że wstrzymuję oddech. Wzięłam wdech.
- Hej- przerwa- co robisz?
Nie widzę go, ale i tak jestem pewna, że się uśmiechnął.
- Myślę o tobie. - odparł z tym przeklętym uśmiechem
Odetchnęłam i wgryzłam się w wargę.
- Masz może ochotę przyjść? - spytałam bawiąc się pasmem włosów
Zaśmiał się miękko.
- Mam lepszy pomysł. Zabiorę cię dziś do klubu. Dobrze?
- Okej.- szepnęłam do telefonu
Uśmiech wpełz na moje usta.
- Bądź gotowa za pół godziny. Do zobaczenia, skarbie.-rozłączył się
Chwila... pół godziny?!
CZYTASZ
Należę do ciebie
Romance-Nie! Po prostu odejdź!- krzyknęłam najgłośniej jak umiałam. Łzy spływały mi po policzkach. W końcu przestałam je już ścierać. Luke postawił kilka kroków w przód. - Valerie... proszę... Pokręciłam szybko głową. Muszę stąd uciec. Muszę uciec od nieg...