chapter 7

25.9K 1.1K 29
                                    

Siedziałam przed telewizorem i oglądałam MTV. Do salonu wparował Ash. Usiadł obok mnie i zabrał mi pilota. Przełączył kanał na powtórkę meczu.

- Co do cholery? - spróbowałam zabrać mu pilota z ręki

Zaczęliśmy się szarpać, ale ostatecznie to on wygrał. Warknęłam i założyłam ramiona na piersiach.

- Oglądałam tamto.

- No właśnie - spojrzał na mnie z chamskim uśmiechem- oglądałaś.

Zaśmiał się, a ja przewróciłam oczami.

- Jesteś okropny.

Obrócił się twarzą do mnie. Nagle wyciągnął w moją stronę ręce i objął mnie. Przycisnął moje ciało do siebie, po czym cmoknął mój policzek.

- Też cię kocham. - odparł i mnie puścił

Opadłam na poduszki i popatrzyłam na swojego brata, o ile to wciąż on.

- Co się z tobą dzieję?

Uśmiechnął się szeroko.

- Theo wraca dziś z obozu, no i wiesz ktoś musi jechać go odebrać.

Wiadomo. Skoro nie ma rodziców to ja będę musiała niańczyć Theo.

- Pamiętaj, żeby powiedzieć zastępowej, że ty go odbierasz, a nie mama. Nie mam ochoty wszystkiego później tłumaczyć. - posłałam mu słodki uśmiech

- Siostrzyczko, nie chciałabyś...

- Nie- przerwałam mu szybko zanim nie będę mogła się wybronić

Przymrużył oczy patrząc na mnie.

- Dzięki.

- Nie ma za co.

Podniósł się.

- Ash prawie zapomniałam. Mama zostawiła pieniądze na nową grę dla niego.

Uniósł brwi, po czym je ściągnął. Zacisnął usta.

- Czyli mam jechać po grę?- zapytał nie kryjąc irytacji

Przygryzłam wargę, żeby się nie roześmiać. Pokiwałam głową.

- A później po Theo. Pewnie będzie głodny, więc możesz zabrać go na obiad, bo w domu nie ma nic- wyciągnęłam telefon z kieszeni i zerknęłam na wyświetlacz- Spóźnisz się jeżeli nie wyjedziesz teraz.

Zwalił mnie wzrokiem.

- Jesteś okropna.

Podszedł i otworzył drzwi. Nie mogłam się powtrzymać.

- Też cię kocham! - krzyknęłam

Pokręcił z rezygnacją głową i wyszedł. Uśmiechnęłam się do siebie. Mój wzrok z ekranu telewizora przesunął się na telefon, który ciągle trzymałam w ręku. Odblokowałam go i weszłam w kontakty.

Właściwie co ja robię?

W wyszukiwarce wpisałam ,,Morgan'',ale nie wyskoczył ani jeden kontakt. Poszukałam pod nazwą ,,Luke''. Nic. Zamiast tego pojawił sie nowy kontakt ,,Mój Skarb ;*''. Przewróciłam oczami i roześmiałam się. Przesunęłam palcem po zielonej ikonce i przyłożyłam komórkę do ucha. Odetchnęłam i słuchałam sygnałów. Jeden, dwa... pięć... dziesięć. Nie odbiera.

- Valerie?- nagle usłyszałam jego głos

Przełknęłam ślinę i zorientowałam się, że wstrzymuję oddech. Wzięłam wdech.

- Hej- przerwa- co robisz?

Nie widzę go, ale i tak jestem pewna, że się uśmiechnął.

- Myślę o tobie. - odparł z tym przeklętym uśmiechem

Odetchnęłam i wgryzłam się w wargę.

- Masz może ochotę przyjść? - spytałam bawiąc się pasmem włosów

Zaśmiał się miękko.

- Mam lepszy pomysł. Zabiorę cię dziś do klubu. Dobrze?

- Okej.- szepnęłam do telefonu

Uśmiech wpełz na moje usta.

- Bądź gotowa za pół godziny. Do zobaczenia, skarbie.-rozłączył się

Chwila... pół godziny?!

Należę do ciebieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz