chapter 19

26.1K 1.1K 44
                                    

Ze snu wyrwała mnie dłoń, błądząca po moim brzuchu. Chciałam się przekręcić na drugi bok, ale silne ramię mi to uniemożliwiło.

Daj mi spać!- krzyczę w myślach

Jestem zbyt rozleniwiona, żeby otworzyć chociażby usta.

- Nie, nie, nie- powiedział Luke przy moim uchu- Nie ucieszkniesz tak łatwo.

Przyciągnął mnie do siebie tak, że znajdowałam się pod jego umięśnionym, napiętym ciałem. Otworzyłam powoli oczy. Skanowałam jego twarz. Uczyłam się jej na pamięć. Chciałam zapamiętać każdy, nawet najmniejszy szczegół. Kształ jego brwi, zmarszczony nos, czerwone, pełne usta, niebieskie oczy, kruczoczarne włosy. 

- Dzień dobry, ślicznotko- wyszeptał i złożył na moich ustach delikatny pocałunek

Nawet nie wiedziałam, że jest do tego zdolny. Że jest w stanie okazać mi czułość. Chociaż, mojemu bratu powiedział, że jestem jego dziewczyną, cały czas mi powtarza, że jestem jego, więc właściwie powinien być czuły wobec mnie.

- Dzień dobry, przystojniaku- uśmiechnęłam się

On odwzajemnił mój gest. Patrzył się w moje oczy. Jakby potrafił przejrzeć mnie na wylot. Jakby wiedział o czym myślę.

Przesunął nosem po mojej szyi, na co zachichotałam.

- Czyżby ktoś tu miał łaskotki?

Pokręciłam głową, uśmiechając się jak głupia.

- Może to sprawdzimy, co?- zaśmiał się

- Nie!- krzyknęłam, kiedy jego ręcę znalazły się pod cienkim materiałem, wiszącym na mnie. Sunął dłońmi wzdłuż moich boków, czerpiąc radość z tego jak się wyrywam. Śmiałam się głośno, tarzając po materacu. Chciałam mu się wyrwać i odpłacić, ale trzymał mnie mocno- Przestań! Duszę się, Luke!- Zbliżył się i przygryzł mi ucho, przestając mnie łaskotać. Przełknęłam ślinę i zacisnęłam bezwiednie nogi. Przejechał opuszkami palców po moich plecach. Całował zarys mojej szczęki, potem brodę, aż wreszcie połączył nasze usta. Wygięłam się, wypychając ciało ku niemu- Luke- jęknęłam, przygryzając wargę

Nienawidzę tego, jak jego dotyk działa na moje ciało. Nienawidzę tego, jak on działa na mnie.

Zobaczyłam, że jego oddech robi się płytki. Wtedy z lekkim uśmiechem, odsunął się ode mnie i pogłaskał mój policzek.

- Chodź, zrobię ci śniadanie. Jeszcze nie jadłaś płatków przygotowanych przeze mnie!- krzyknął z dumą w głosie i wziął mnie za rękę

Zachichotałam.

- Powinnam być dumna, bo umiesz wrzucić płatki do miski i zalać je mlekiem?

Prychnął, zatrzymując się w kuchni.

- Tu się liczą proporcję, kobieto! Wy umiecie tylko krytykować.

- Jakie 'my'?

- Kobiety. Tak często się czepiacie, bo niby faceci nic nie robią, a jak już coś zrobimy to zawsze doszukujecie się błędów.

Spojrzałam na niego, mrużąc oczy.

- Przecież się nie czepiam, kochanie- powiedziałam i objęłam go w pasie ramionami

- Właściwie jakby się przyjrzeć jeszcze nie jesteś w pełni kobietą- odparł, szczerząc się

Trzepnęłam go w ramię, a on się roześmiał.

- Lepiej siądź sobie, skarbie, i daj mi pracować.

Przewróciłam oczami i siadłam na blacie. Podczas gdy ja gapiłam się na niego, on krzątał się po pomieszczeniu z miskami w ręcę, z płatkami w drugiej i butelką mleka w zębach, Uśmiechnęłam się pod nosem.

Należę do ciebieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz