Szkoła nie powinna zaczynać się tak wcześnie. Zwłaszcza wtedy, kiedy jedyne o czym myślisz to przerwa wiosenna. Przerwa wiosenna i twój chłopak, który od samego rana zarzuca cię masą smsów.
Zadzwonił dzwonek, a gromada licealistów rzuciła się do małych, kwadratowych drzwi.
- Smith!
Obróciłam się na pięcie i wpadłam prosto na czyjś tors. Uniosłam głowę i myślałam, że zemdleję ze szczęścia.
- O mój Boże!- pisnęłam
Mój najlepszy przyjaciel, Jake Jackson, który kilkanaście tygodni temu wyjechał do ojca do Australii, stał przede mną. Z szeroko rozchylonymi wargami, okalającymi białe, błyszczące zęby. Brązowe loki były w nieładzie, jak zawsze. Wydawało mi się, że ćwiczył trochę, bo jego mięśnie wydawały się większe.
- Jestem twoim Bogiem, skarbie- prychnął
Pchnęłam go, śmiejąc się. Złapał mnie za nadgarstek, w momencie gdy moja dłoń zetknęła się z jego ramieniem.
Brązowe tęczówki przez chwilę wpatrywały się w moje oczy, a potem nagle przycisnął mnie do siebie. Oparłam policzek na jego piersi.
- Tęskniłem, wiesz?- mówił cicho w moje włosy- U mojego ojca było tak kurewsko nudno. Codziennie chodziłem na siłownię, bo nic lepszego nie mogłem robić.
- A tak się cieszyłeś wyjeżdżając. Codziennie imprezy, dziewczyny na jedną noc i alkohol- próbowałam naśladować jego głos
Zaśmiał się głośno, czym przykuł uwagę uczniów, chodzących niczym cienie po korytarzu.
- Cóż, moje plany nie wypaliły- wzruszył ramionami- Przynajmniej trochę przypakowałem.
- Tylko trochę.
Wytknęłam mu język. Zrobił coś, co robił gdy byliśmy dziećmi. Chwycił mój język palcami i zaczął się śmiać, jak szaleniec z horroru.
- Przyznaj, że widać, że przypakowałem.
Pokręciłam głową.
- No dawaj.
Zaczął ciągnąć język, zmuszając mnie do łażenia za nim.
- Dobra- sepleniłam- Przyznaję.
Kiedy mnie puścił, pacnęłam go w ramię i zawyłam cicho.
- Boli?- zapytał, gryząc wargę, żeby się nie śmiać
- Tak- powiedziałam. Czułam jakby mój język miał zwiędnąć i wypaść mi z buzi.- Cholera, nienawidzę cię.
Śmiał się, idąc przy moim boku przez korytarz. Śmiał się, kiedy uchylałam szerokie drzwi, dające wolność i spokój od nauki. Schodziłam ze schodów, mordując go wzrokiem, a jego śmiech wciąż torturował moje uszy.
- Val- powiedział, kiedy się uspokoił- Żelazna dziewico!
Parsknęłam. Kilka par oczu, skierowało się na naszą dwójkę.
- Już nie dziewico- odparłam i ruszyłam pewnym krokiem przed siebie
Chwilę później odwrócił mnie gwałtownie, kładąc rękę na moim barku.
- C-co?- jąkał się- Nie piernicz, Val. Przepraszam za ten język, wiem, że tego nie lubisz. Ale, cholera, błagam już mnie tak nie strasz.
- Wybaczam ci, ale, cholera, nie pierniczę- posłałam mu zwycięski uśmiech
Rozejrzałam się, podczas, gdy Jake podnosił szczękę.
- Kurwa- mruknął
Zachichotałam.
CZYTASZ
Należę do ciebie
Romance-Nie! Po prostu odejdź!- krzyknęłam najgłośniej jak umiałam. Łzy spływały mi po policzkach. W końcu przestałam je już ścierać. Luke postawił kilka kroków w przód. - Valerie... proszę... Pokręciłam szybko głową. Muszę stąd uciec. Muszę uciec od nieg...