chapter 33

17.4K 1K 37
                                    

Obróciłam się, żeby móc na niego spojrzeć. Miał zamknięte oczy, rozmierzwione włosy i zarumienione poliki. Wyciągnęłam powoli dłoń i przesunęłam palcem wskazującym po jego dolnej wardze. Jego usta zadrżały, a ramiona zacieśniły wokół moich bioder.

- Val- szepnął, unosząc lekko głowę

Mówił przez sen. Delikatnie pogładziłam przystojną twarz.

- Jestem- odszepnęłam

Wiedziałam, że nie będę w stanie go zostawić. Nawet jak popełni najgorszy błąd. Nawet jak zrani mnie, rozerwie moje serce i zdepcze je.

Taka właśnie jest miłość, jaką go darzę.

******

Luke poświęcał mi cały tydzień. Nie chciał mnie odstępować choćby na krok. Jeździł ze mną do szkoły, żegnał się czułym pocałunkiem, a kiedy po skończonych lekcjach wychodziłam z budynku, czekał przy czarnej maszynie z cwanym uśmieszkiem. Szczerze mówiąc, taka codzienność była cudowna. Mieć go codziennie tylko dla siebie, czuć jego bliskość i ciepło ciała. Wiedzieć, że jest się dla kogoś ważnym.

Dzisiaj zabrał mnie na przejażdżkę motocyklem po obrzeżach miasta. Pozwolił mi usiąść z przodu. On tymczasem trzymał mocno kierownicę, całując przelotnie mój policzek. Oparłam plecy o jego tors. Czułam jak szybko bije mu serce i jak ciężki jest jego oddech.

Zacisnął dłoń na hamulcu, wjeżdżając na podjazd przed moim domem.

- Kocham cię- szepnął i pocałował mnie w kark

Uśmiechnęłam się szeroko, nie kontrolowałam tego. Podniosłam się. Nasze spojrzenia się krzyżowały, a ja nie mogłam hamować szczęścia w tamtej chwili.

- Kocham cię- powiedziałam cicho

Jego usta spotkały moje, zatraciłam się w każdej sekundzie.

*******

Wytarłam mokre włosy ręcznikiem, po czym przerzuciłam czarny, cienki top przez głowę. Nałożyłam szare szorty i chwytając w dłoń telefon, przeszłam do sypialni. Za oknem panował mrok, który zdawał się nigdzie nie kończyć. Nikły cień na ulicę rzucała wypalająca się latarnia.

Położyłam się na łóżko, odkładając komórkę na komodę. Napięłam mięśnie, biorąc wdech i rozluźniłam, wypuszczając powoli powietrze.

- Val- odezwał się zniekształcony głos

- Co do cholery?- szepnęłam pod nosem

Ruszyłam przez pokój, rozglądając się. Chciałam już otwierać drzwi, kiedy ktoś zwiniętą w pięść dłonią zapukał leciutko w szybę.

Uśmiechnęłam się szeroko, widząc za oknem kontury męskiej postaci.

- Co tu robisz?- spytałam z uśmiechem

Luke odwzajemnił uśmiech, podczas gdy ja uchyliłam okno, by mógł wejść.

- Masz ochotę zrobić coś szalonego?

Przeskoczył parapet.

- Ty robisz coś szalonego za każdym razem jak udajesz Spider-Mana, wspinając się do mojego pokoju- zachichotałam

Zaśmiał się i chwycił moją rękę.

- Zamknij oczy i chodź ze mną.


Powoli przerzuciłam nogę, łapiąc się dłońmi rynny. Zsunęłam się, wpadając prosto w ramiona Luke'a.

Serce wywijało fikołka w piersi, kiedy bosymi stopami dotknęłam zimnej trawy.

- Co teraz?

Spojrzał mi w oczy z miną, która mówiła: ,,Znam cię lepiej niż ktokolwiek inny''. Zbliżył się do moich ust i skradł jeden, krótki i pozornie nic nieznaczący pocałunek.

- Połóż się.

Wyciągnęłam się na ziemi, a on położył się tuż przy mnie. Przytuliłam się do niego, tuląc do jego boku.

- Spójrz w niebo- Uniosłam głowę i zapatrzyłam się w świecące białym blaskiem gwiazdy, ozdabiające ciemne niebo. - Pamiętasz co ci kiedyś mówiłem?

Przytaknęłam.

Mówił, żebym myślała o nim, patrząc w gwiazdy. Obiecałam mu to i dotrzymałam słowa. Jasne punkty nasuwają mi tylko jedno imię. Luke...

- Siedzisz w mojej głowie i nie mogę się ciebie pozbyć- szepnął

Moje usta wykrzywiły się w uśmiech.

- Nie wiem, czy to próba wyznania miłości, czy składasz zażalenie.

Usłyszałam jego cichy śmiech. Wsunął palec pod mój podbródek i zmusił, bym na niego spojrzała.

- Kocham cię.

Jego rozgrzane wargi spotkały moje w gorączkowym, pełnym erotyzmu pocałunku. Całowaliśmy się zachłannie, ale z czasem były to już jedynie muśnięcia.

- Należę do ciebie- wyszeptałam 

Leżeliśmy wtuleni w siebie, póki świt nas nie zastał.

Należę do ciebieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz