- Niewidzialność czasami się przydaje - pomyślałam, patrząc na wychodzącego zza rogu mężczyznę. Skierowałam się w jego stronę i jednym, szybkim ruchem wyrwałam mu plastikowy woreczek.- Rem! - wydarł się, a ja przestałam używać swojej mocy.
- Cześć, Klaus - odezwałam się. - Widzę, że odwyk świetnie ci idzie - pomachałam mu przed twarzą jego zdobyczą.
- Jak się mają twoje lepkie rączki? - odgryzł się.
- Świetnie. Zgadnij, co? Już nie kradnę - powiedziałam.
- Właśnie widzę - prychnął, próbując odzyskać swoją własność.
- Zanim się nawalisz... Słyszałeś o tacie? - spytałam.
- Co z nim? - spojrzał na mnie zdziwiony.
- Umarł. Na zawał - dodałam, a szatyn podrapał się po głowie.
- Aha - podsumował. - Pożyczysz mi kiedyś ten sweter?
Chwycił w rękę materiał w niebieskie i czarne paski i zaczął mu się przyglądać.
- Klaus, skup się...
- Czego ode mnie chcesz, Rem?
Zdjęłam jego dłoń ze swojego ciała.
- Chcę, żebyś wrócił ze mną do domu - powiedziałam, a on chwycił mój podbródek i uniósł go do góry.
- Nikt tam za mną nie tęskni - stwierdził i poklepał mnie delikatnie po policzku. - Ale czemu nie, może znajdę jakieś dobre fanty po nieboszczyku...
Bez pytania szarpnął drzwi od mojego samochodu i wpakował się do środka. Zajęłam miejsce przy kierownicy i uruchomiłam silnik. Klaus oparł głowę o szybę. Co jakiś czas, kiedy jechałam po wybojach, stukał nią mocno w okno.
- Doznałem właśnie rozległego uszkodzenia mózgu... - westchnął teatralnie, kiedy zaparkowałam.
- Nie da się uszkodzić czegoś, co nie istnieje - zaśmiałam się.
Stanęliśmy przed ogromnym wejściem do naszego starego domu. Zaczęłam szukać kluczy w kieszeni, ale Klaus z całej siły kopnął drewniane drzwi, które z hukiem otworzyły się na oścież.
- Przybyliśmy uczcić pamięć truposza! - krzyknął głośno, a echo rozniosło się po całym korytarzu.
- Twoja subtelność jest przerażająca - stwierdziłam. - Chyba jesteśmy pierwsi - zauważyłam, rozglądając się po pustym salonie.
- Szkoda by było tego nie wykorzystać... Mamy dostęp do gabinetu staruszka i twoje zdolności złodziejskie...
- Nie, Klaus. Mówiłam ci, że już się tym nie zajmuję - powiedziałam, wchodząc po schodach na górę.
- Rem... Pamiętasz, jak byliśmy dziećmi i nie mieliśmy tam wstępu? Teraz możemy zobaczyć to wszystko... Nie mów, że cię to nie ciekawi - popatrzył na mnie wyczekująco.
- No dobra - zgodziłam się, a po chwili razem szperaliśmy w rzeczach zmarłego.
- Bingo! - Klaus wyjął z szuflady biurka zdobioną szkatułkę.
Schował ją pod płaszczem i wyszczerzył się do mnie. Po chwili wrócił do przetrzepywania przegródek, a ja usiadłam na drewnianej komodzie i otworzyłam butelkę whisky.
- Daj łyka - poprosił, kiedy tylko usłyszał brzęk szkła.
Otworzył usta, a ja wlałam mu trochę trunku do gardła.
- Numer Cztery i Osiem znowu razem - odezwał się znajomy głos, a my odwróciliśmy się w stronę drzwi.
- Cześć, Luther - pomachałam mu ręką.
- Urosłeś - zaśmiał się Klaus, wskazując na rozbudowane ramiona blondyna.
- Z jakiej dziury go wygrzebałaś? - zapytał mnie Luther, ignorując szatyna.
- Uliczka za lombardem - odparłam.
- Do przewidzenia - skomentował. - Chodźcie na dół, Allison i Diego przyszli.
Zaskoczyłam z blatu, a Klaus wziął mnie na barana.
- Wio, koniku - ze śmiechem potarmosiłam go po głowie.
Po alkoholu nastrój mężczyzny całkiem mocno mi się udzielał.
- Czemu te stopnie wirują? - zachichotał szatyn, a ja razem z nim.
Zachwiał się.
- Scheiße! - przeklął i sturlaliśmy się po schodach.
Wylądowałam na jego torsie. Nasze spojrzenia się spotkały, a Klaus znacząco poruszył brwiami.
- Pieprzone schody - zeszłam z niego.
- Nietrzeźwość jest zabawna, nieprawdaż? - zaśmiał się głośno.
Odwróciłam się i stanęłam oko w oko z Vanyą.
___________________________________________
Witam wszystkich ❤️
Zauważyłam, że na polskim Wattpadzie jest bardzo mało fanfiction o Klausie, dlatego postanowiłam napisać swoje. Mam nadzieję, że nowa seria wam się spodoba. Oczywiście zachęcam do komentowania i gwiazdkowania.Do następnego,
frenchtimothee
CZYTASZ
Get High / Klaus Hargreeves (Zawieszone)
Fanfiction- Dlaczego pojawiasz się tylko wtedy, kiedy jesteś nawalony albo akurat chcesz się nawalić? - Taki już mój urok - wyszczerzył się. 'And I wonder why I tear myself down To be built back up again Oh I hope somehow, I'll wake up young again All that's...