- Masz niewyparzoną gębę - warknął Diego do Klausa.- Cóż za szokujące odkrycie - mruknął.
Szatyn wyciągnął z kieszeni plastikowy woreczek z białymi tabletkami.
- Po ci napychasz się tym gównem? Popatrz. Moje ciało to świątynia. A ty? Robisz to wszystko, bo jesteś słaby.
- Pięknie, cóż... Słabość jest przyjemna. Ała, nie bij mnie, durniu! - krzyknął, kiedy brunet zdzielił go w tył głowy.
- Nie udawaj, że wszystko jest w porządku! Widzieliśmy cię tam, beczałeś jak dziecko!
- Straciłem kogoś! - wydarł się. - Straciłem jedyną osobę, którą kochałem bardziej niż siebie... - powiedział, odwracając wzrok.
Poczułam mocne ukłucie w sercu. Po tym wszystkim, co dla niego robiłam, dalej nie uznawał mnie za kogoś ważnego...
- Zdrówko - uśmiechnął się pod nosem Klaus i połknął jedną z tabletek.
- Masz lepiej od innych - odezwał się Diego. - Jeśli kogoś stracisz, możesz chociaż... Zobaczyć go, gdy chcesz.
Szatyn chyba uznał rozmowę za zakończoną, bo nic nie odpowiedział.
- Diego, to ten facet - powiedziałam, patrząc na mężczyznę, który wychodził z kawiarni.
- Znam go - odezwał się Klaus, patrząc przez szybę.
- Skąd mógłbyś go...
- Torturowali mnie z tą wściekłą paniusią. Ledwo uszedłem z życiem.
Diego i ja wymieniliśmy spojrzenia.
- Musimy go dorwać.
- Czemu?
- Nie tylko ty kogoś straciłeś - mruknął Diego.
- To ta z policji, prawda? Ta, która mnie znalazła.
Skinął głową.
- A ty po co się w to mieszasz? - zapytał mnie.
- Rodzina powinna trzymać się razem - odparłam krótko. - Jedź za nim, Diego.
Niebieski samochód zatrzymał się przed jakimś motelem.
- Bingo - powiedział Diego, kiedy w jednym z okien poruszyła się firanka.
- Wiesz, że zabijając ich nie poczujesz się lepiej? - spytał Klaus.
- Wiem. Ale będę spać jak niemowlę - rzucił. - Postaram się to szybko załatwić.
Złapałam go za ramię.
- Ja pójdę - odezwałam się. - Użyję mocy i mnie nie zobaczą.
- Jesteś pewna?
Pokiwałam głową.
- Czekajcie na mnie w samochodzie - wzięłam broń, którą podał mi Diego.
Wysiadłam z auta i weszłam po schodach na górę. Nagle usłyszałam brzęk szklanej butelki. Odwróciłam się i zobaczyłam Klausa.
- Też chcę go załatwić, wiesz? - powiedział.
- Wiem, ale chociaż raz mnie posłuchaj i idź do samochodu, ok? Jeśli nie wrócę w ciągu dwóch minut, to prawdopodobnie jestem martwa. Wtedy skoczysz po pomoc.
Poklepałam go po ramieniu i delikatnie od siebie odsunęłam.
- Będzie dobrze.
Zniknęłam z jego pola widzenia i stanęłam przed drzwiami do pokoju. Szarpnęłam za klamkę, ale były zamknięte. Przeładowałam pistolet i kopnęłam mocno drewnianą konstrukcję. W środku nikogo nie było.
Nagle usłyszałam strzały. Odwróciłam się i zobaczyłam, że mężczyzna kierował w moją stronę pistolet. Spojrzałam na siebie w szybie. Moje odbicie było widoczne. Czemu moja moc zawodzi akurat w takim momencie?
Niespodziewanie poczułam przeszywający ból ramienia. Próbowałam jeszcze trafić w napastnika, ale nie było to łatwe, bo mój cel właśnie oddalał się samochodem, a ja starałam się nie stracić przytomności.- Rem! - Klaus pomógł mi wstać. - Czemu...
- Nie wiem - przerwałam mu, a on pomógł mi zejść po schodach. - Ale musimy ich dorwać.
- Czy ty się słyszysz?! Masz kulę w ramieniu, w dodatku twoje moce nagle zaczęły szwankować! - krzyknął Diego, kiedy przed nim stanęłam. - Odwiozę cię do domu!
- Nie ma na to czasu. Poza tym z tego, co widzę, to przestrzelili nam opony. Co robimy?
- Kradniemy tą jebaną ciężarówkę z lodami, doganiamy ich i wyrywamy im nogi z dupy - odparł Klaus, wybijając szybę w cudzym aucie i otwierając drzwi. - Ja prowadzę!
___________________________________________
Witam wszystkich ❤️
Mam nadzieję, że rozdział wam się podobał. Jak zwykle zachęcam do komentowania i gwiazdkowania.Do następnego,
frenchtimothee
CZYTASZ
Get High / Klaus Hargreeves (Zawieszone)
Fanfiction- Dlaczego pojawiasz się tylko wtedy, kiedy jesteś nawalony albo akurat chcesz się nawalić? - Taki już mój urok - wyszczerzył się. 'And I wonder why I tear myself down To be built back up again Oh I hope somehow, I'll wake up young again All that's...