13

610 37 45
                                    


- Rem, Klaus, dobrze, że was znalazłem! - Diego wparował do kuchni.

- Pierwszy raz ktoś się cieszy na mój widok! - szatyn rozłożył szeroko ręce.

- To nie pora na żarty - odparł brunet. - Allison jest w niebezpieczeństwie.

- Co?! - spytałam zaskoczona. - Przecież szukaliście razem tego całego Harolda...

- Tak, ale później się rozdzieliliśmy - wyjaśnił szybko.

Ja i Klaus wymieniliśmy spojrzenia.

- Wytłumaczę wam wszystko po drodze, teraz nie mamy czasu! - krzyknął, a za nim stanął Luther.

- To prawda? Że coś jej grozi? - zapytał blondyn, a Diego skinął głową. - Jadę z wami.

Kilka minut później wszyscy siedzieliśmy stłoczeni w samochodzie.

- Czy on musi prowadzić? - zapytał siedzący z tyłu brunet, a szatyn wyszczerzył się do niego w lusterku.

- Po pierwsze, to mój samochód, więc ja decyduję - odezwałam się. - Po drugie, tylko Klaus potrafi jechać z prędkością, która normalnie jest nieosiągalna...

- Kiedyś jak prowadziłem auto, to przejechałem przy fotoradarze tak szybko, że nie zdążył mi zrobić zdjęcia - wtrącił, a Luther wymamrotał pod nosem ciche "jasne, na pewno".

- Po trzecie, mamy chyba ważniejsze rzeczy do roboty niż narzekanie na jego umiejętności i zastanawianie się, jak w ogóle zdał egzamin na prawo jazdy - dokończyłam.

- To bardzo ciekawa historia, właściwie to nie zdałem - odparł, a ja otworzyłam szeroko oczy.

- Teraz nam to mówisz?! - krzyknął Diego. - Rem, on nas zabije!

- Nie zdałem, bo specjalnie ignorowałem przepisy - wyjaśnił ze stoickim spokojem szatyn. - Po co tego przestrzegać, skoro można trzymać się intuicji?

- I przez tyle lat jeździłeś bez prawka? - spytałam.

- No co ty, mam prawko! Chwileczkę... - sięgnął do kieszeni i wyjął z niej pogięty kartonik. - W stu procentach wiarygodne.

W lewym rogu do kawałka plastiku było przyczepione na klej zdjęcie szatyna. Chyba robił je sam, bo nie wyglądało zbyt profesjonalnie.

Parsknęłam śmiechem i podałam prawo jazdy mężczyznom z tyłu.

- Przecież to nawet nie jest twój podpis - zauważył Luther. - "Alexei Shestov"?

- Priviet - zaśmiał się Klaus. - Kiedyś imprezowałem z jednym Rosjaninem i tak wyszło, że pożyczyłem od niego parę potrzebnych mi dokumentów...

- Chyba na wieczne nieoddanie.

- Mów, co chcesz, ale ten patent działa. Policjanci myślą, że nie jestem stąd i nie zawracają mi dupy - wzruszył ramionami.

- Skoro okazjonalnie podszywasz się pod Rosjanina, to zaryzykuję stwierdzeniem, że przez takich jak ty rozpadł się Związek Radziecki - odezwał się Diego, a Klaus prychnął.

- Po prostu jesteś zazdrosny, że to ja wymyśliłem tak genialny patent.

- Nie chcę wam przerywać, ale chyba mamy coś ważnego do zrobienia - rzucił zniecierpliwiony Luther. - Właśnie, co dokładnie stało się z Allison? Wiemy tylko, że się rozdzieliliście - spojrzał na Diega, a ten zmarszczył brwi.

- W czasie, gdy wy imprezowaliście, my szukaliśmy informacji o tym Haroldzie. Nie zgadniecie, co znaleźliśmy... Okazało się, że to ten sam gość, z którym spotyka się Vanya.

- Nie gadaj.... - odezwałam się zaskoczona.

- Wiem, jak to brzmi, ale to prawda. Był skazany za zamordowanie swojego ojca, widzieliśmy nawet wpis w aktach. Po odsiadce zmienił imię i nazwisko na Leonard Peabody.

- I co dalej?

- Poszperaliśmy trochę w jego domu. Wszystko wydawało się normalne, dopóki nie weszliśmy na strych. Ściany były obklejone naszymi zdjęciami i plakatami. Na wszystkich mieliśmy wydłubane oczy. To jakiś psychopata, mówię wam...

- Tego się nie spodziewałam - westchnęłam, kręcąc głową.

- Ty z nami jesteś, a co z Allison? - zapytał Luther.

- Pojechała porozmawiać z Vanyą. Uparła się, że musi ją ostrzec i przekonać, żeby do nas wróciła - odparł.

- I pozwoliłeś jej tam iść samej?! Przecież mogła spotkać tego Leonarda! Sam mówiłeś, że jest nieobliczalny, kto wie, co tam się może wydarzyć!

- Nie pomyślałem, ok?! Też miałem dużo spraw na głowie! - warknął do blondyna.

- Nie pogarszajcie sytuacji - syknęłam, a mężczyźni umilkli. - Zaraz dojedziemy na miejsce i jestem pewna, że wszystko będzie dobrze.

W końcu Klaus zaparkował przed drewnianym domem w lesie. Wyszliśmy z samochodu i zakradliśmy się w stronę werandy.

- Otwarte - powiedział szeptem szatyn, wskazując na szparę w drzwiach. - Chyba nikogo nie ma...

Sięgnął ręką do pstryczka i zapalił światło. Naszym oczom ukazało się ciało Allison, leżące na podłodze w kałuży krwi. Zasłoniłam usta dłonią i poczułam, jak w moich oczach zbierają się łzy.

- Allison!!! - Luther podbiegł do kobiety i zaczął nią potrząsać.

Klaus i Diego byli nadal w szoku, bo wciąż stali pod ścianą i nie wiedzieli, jak zareagować.

W końcu odważyłam się podejść bliżej i kucnęłam przy Allison. Dopiero teraz zauważyłam na jej szyi rozcięcie. Wyglądało mi to na ranę spowodowaną szybkim atakiem, najprawdopodobniej wykonanym nożem.

- Mówiłaś, że będzie dobrze! - syknął do mnie Luther, jednocześnie tuląc do siebie ciało kobiety.

- Ja... - zrobiłam kilka kroków w tył.

- To wasza wina!!! - wydarł się. - Ty pozwoliłeś jej iść samej, a wy jak zwykle zajmowaliście się głupotami!!! - wskazał na mnie i szatyna.

- Nie wiedzieliśmy, że... - spuściłam wzrok.

- Zamknij się!!! - przerwał mi, a ja przygryzłam swoją drżącą dolną wargę.

- Nie odzywaj się tak do Rem - syknął Klaus, zasłaniając mnie swoim ciałem. - Zwalasz winę na nas, ale tak naprawdę może do tego wszystkiego by nie doszło, gdybyśmy nie musieli wyciągać cię z tego pieprzonego klubu!

Blondyn rzucił się na niego z pięściami, ale walkę powstrzymał Diego.

- Pacyfistą nie jestem, ale to nie ma teraz sensu. Musimy zabrać ją do domu - wskazał na ciało, leżące na podłodze. - Może nie wszystko jeszcze stracone...

- Ona nie żyje, rozumiesz to?!

- Nasza rodzina już od dawna pokazuje, że nie ma rzeczy niemożliwych - odezwał się Diego, a blondyn trochę się uspokoił.

Mężczyźni zabrali się za przenoszenie kobiety do samochodu, a ja zostałam sama z Klausem.

- Myślisz, że... - zaczęłam cicho.

- Nie wiem - przerwał mi. - Ale musimy mieć nadzieję.

Pocałował mnie w czubek głowy i wyszedł na dwór, zapalając papierosa.




___________________________________________

Witam wszystkich ❤️

Zapraszam was do przeczytania mojej nowej książki 'Sway Lake'. Głównym bohaterem również jest postać, w którą wciela się Robert Sheehan.

Mam nadzieję, że rozdział wam się podobał. Jak zwykle zachęcam do komentowania i gwiazdkowania.

Do następnego,
frenchtimothee

Get High / Klaus Hargreeves (Zawieszone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz