!trigger warning - próba samobójcza!
*KLAUS*
Z błogiego snu wybudził mnie brzęk szklanej butelki, który dobiegał z mojej łazienki.- Keechie, ile razy mam powtarzać?! - wydarłem się zirytowany. - Nie ma chlania rano! Nie beze mnie!
Wstałem z łóżka i z hukiem otworzyłem drzwi, zza których dobiegał hałas.
- Czy ty jesteś... - nie zdążyłem dokończyć pytania, bo niemal mnie zamurowało.
W wannie leżała Rem. Była ubrana w strój z wczorajszej kolacji. Jej prawa ręka była zaciśnięta na butelce wódki, a lewa swobodnie zwisała. Miała zmrużone oczy, jakby raziło ją światło. Chyba pierwszy raz w życiu widziałem ją pijaną... Z kranu wciąż kapała woda.
- Rem? Wszystko w porządku? - potrząsnąłem jej mokrym ramieniem.
- Hm? A, to ty braciszku- uśmiechnęła się szeroko. - Mój chujowy bratochłopak! - zaśmiała się głośno, upijając trochę alkoholu.
- Proszę, nie mów tak - odezwałem się, marszcząc brwi. - I wyjdź z wanny.
- Nie chcę - odparła złośliwie jak małe dziecko, które nigdy nie słucha swoich rodziców.
- Wyjdź. Z. Tej. Wanny - powtórzyłem powoli, zakręcając kran.
Po raz pierwszy spojrzała mi prosto w oczy.
- Chcę się zabić - odparła spokojnie.
Przez kilka sekund patrzyłem na nią w bezruchu.
- Chcę przestać o tobie myśleć. Przestać cię widzieć, słyszeć, czuć... - szepnęła. - To nie ma sensu. Niszczysz mnie, wiesz?
Kucnąłem przy wannie i oparłem ręce na jej krawędzi.
- Wiem - wyszeptałem, a po moim policzku spłynęła pojedyncza łza.
- Nie płacz, Klaus - uśmiechnęła się ciepło i pogładziła mnie po głowie. - Nawet jeśli nie będziemy razem... To będziesz moim najlepszym przyjacielem i będę cię kochać na zawsze.
Słysząc te słowa zupełnie się rozkleiłem. Zacząłem głośno szlochać, opierając się plecami o zimną wannę.
- Ja się zmienię, Rem... - załkałem. - Tylko nie rób sobie żadnej krzywdy, błagam...
Dziewczyna upuściła butelkę, która spektakularnie rozbiła się o podłogę. Chwilę później wyciągnęła rękę po jeden z odłamków szkła.
- Znowu kłamiesz - zauważyła rozczarowana. - Wyjdź stąd, bo nie chcę, żebyś patrzył na to, co zrobię.
- Nie.
- To nie musi boleć nas oboje - wyszeptała, zasłaniając dłonią moje oczy. - Po prostu wyjdź i nie wracaj, kochanie...
Moim ciałem wstrząsały spazmy. Czułem, jakbym nie mógł oddychać. Zebrałem w sobie ostatnie siły i cicho zanuciłem:
- Yesterday I got so scared I shivered like a child...
Brunetka spojrzała na mnie szeroko otwartymi oczami.
- Yesterday away from you it froze me deep inside...
Zamrugała kilkukrotnie.
- To moja ulubiona piosenka... - zauważyła, ściskając moją rękę.
- Tak, słońce. Twoja ulubiona - powtórzyłem, uśmiechając się przez łzy. - Byłoby szkoda, gdybyś nie mogła jej już nigdy usłyszeć, prawda?
Po namyśle twierdząco pokiwała głową.
- Zawsze chciałam iść na ich koncert, wiesz? - odezwała się, wpatrując się w kawałek szkła, który trzymała w dłoni.
- Pójdziemy - obiecałem drżącym głosem. - Ale najpierw musisz trochę odpocząć. Oddaj mi to szkło, dobrze?
Rem niepewnie podała mi przedmiot. Jej ręka się trzęsła, zresztą moja tak samo.
- Świetnie - delikatnie pocałowałem jej palce. - Zaraz wrócę z ręcznikiem, nie ruszaj się stąd - powoli wycofałem się przez drzwi, wciąż obracając się w jej stronę, żeby upewnić się, że wszystko jest w porządku.
Po chwili znalazłem to, czego szukałem. Położyłem tkaninę na umywalce i wyciągnąłem ręce do Rem, żeby pomóc jej wstać. Zachwiała się lekko, pewnie przez procenty krążące w jej żyłach.
- Ostrożnie.
Dziewczyna oparła się o mój tors. Słyszałem tylko jej świszczący oddech. Ten dźwięk mnie uspokajał, bo przypominał mi o tym, że żyje.
_________________________________________
Witam wszystkich ❤
Minął chyba rok, odkąd ostatnio się widzieliśmy. Zdaję sobie sprawę, że zapewne wielu z was było rozczarowanych brakiem nowych rozdziałów. Nie będę się tłumaczyć jakąś niewiarygodną historią, że ratowałam świat albo wyjechałam na Antarktydę. Po prostu musiałam zrobić sobie przerwę od wszystkiego.
Całkowicie rozumiem osoby, które porzuciły czytanie tej książki, ale też dziękuję wszystkim, którzy zostali z Rem i Klausem (i ze mną ;)). To dzięki wam zabrałam się za pisanie i powstał ten rozdział. Mam nadzieję, że chociaż trochę wynagrodzi wam moją nieobecność.
Co do Rem i Klausa, ale też prawdziwego życia - wszystko się jakoś ułoży. Ważne, żeby nie odbierać sobie szansy na poprawę.
Gdyby ktoś z was potrzebował pomocy, zostawiam telefon zaufania dla dzieci i młodzieży:
116 111
Poza tym pamiętajcie, że zawsze możecie napisać do mnie :)Kocham was i dziękuję! 💕
Do następnego,
frenchtimothee
CZYTASZ
Get High / Klaus Hargreeves (Zawieszone)
Fanfiction- Dlaczego pojawiasz się tylko wtedy, kiedy jesteś nawalony albo akurat chcesz się nawalić? - Taki już mój urok - wyszczerzył się. 'And I wonder why I tear myself down To be built back up again Oh I hope somehow, I'll wake up young again All that's...