Następnego dnia obudził mnie głośny dźwięk.- Co do cholery... - jęknęłam, a do mojego pokoju wpadł Klaus.
- Pobudka! - krzyknął i uśmiechnął się szeroko.
W ręce trzymał złoty dzwonek.
- Tak wcześnie? - westchnęłam, podnosząc się.
- Muszę się z wami czymś podzielić - odparł, otwierając moją szafę.
Rzucił mi szarą bluzę i jasnoniebieskie spodnie. Przebrałam się i po chwili wyszłam za nim na korytarz.
- Teraz jeszcze Luther... - zanucił szatyn, idąc w stronę pokoju blondyna.
- Wrócił do domu? - zdziwiłam się.
- Zaraz sprawdzimy - rzucił, a w tym momencie Luther otworzył drzwi.
- Co wy robicie?! - syknął, poprawiając kołdrę, którą owinął biodra.
- Ktoś tu wczoraj wyparował - rzucił Klaus. - W jakie tałatajstwo się wpakowałeś?
- Żadne.
- Czyżby? - szatyn zajrzał mu przez ramię. - Może zapytam ją? Cześć - powiedział do dziewczyny, która leżała na łóżku blondyna.
Luther błyskawicznie zatrzasnął drzwi.
- Nie wstydź się! - zaśmiał się. - Potrzebowałeś tego! Na Księżycu nie było chyba dużo lasek.
- Klaus - odwrócił wzrok.
- Chwila. Czy to twój...
Zawstydzony mężczyzna skinął głową, a Klaus szeroko otworzył usta.
- Stałeś się mężczyzną! - krzyknął, dzwoniąc złotym dzwonkiem. - Gratulacje!
Blondyn wyglądał, jakby chciał zapaść się pod ziemię.
- Chwilą, co wy wczoraj robiliście? - zapytał, próbując zmienić temat. - Po tym, jak wyszliście z klubu?
- Byliśmy w... - zaczął Klaus.
- Nic specjalnego - przerwałam mu. - Ogarnij się i zejdź na dół - powiedziałam do Luthera, który po chwili zniknął w pokoju.
- Co z tobą? - zapytał szatyn, kiedy schodziliśmy po schodach.
- Nie chcę, żeby reszta teraz się o nas dowiedziała - odparłam. - Boję się, że nie przyjmą tego najlepiej.
- Zapewne masz rację - stwierdził, drapiąc się po głowie. - W takim razie to będzie nasza mała tajemnica - wyszczerzył się.
- Brzmisz jak pedofil - pokręciłam głową z rozbawieniem.
- Wspominałem ci już o kotkach, które trzymam w piwnicy? - zapytał. - Czekają na ciebie...
Trzepnęłam go w tył głowy.
- Skup się. Podobno miałeś nam powiedzieć coś ważnego.
- To postawi was na nogi! - Klaus podał nam filiżanki z kawą. - Na początku dziękuję za tak liczne przybycie.
Luther, ja i Pięć wymieniliśmy spojrzenia.
- Trzy osoby to według ciebie dużo?
- W domu? Tak. W kinie? Nie. W seksie? Czasami - dodał, puszczając mi oczko.
- Obrzydliwe - skomentował Pięć.
- Jego poglądy czy kawa? - spytał Luther.
- Jedno i drugie.
Stłumiłam śmiech i spojrzałam na szatyna. Ten odkaszlnął teatralnie.
- To ciężki temat, więc po prostu to powiem. Zeszłej nocy miałem hiperrealistyczny sen i zorientowałem się, że potrafię rozmawiać z duchami, kiedy śpię.
- Jak?
- Przyzwałem tatę.
Wszyscy wpatrywaliśmy się w niego zdziwieni.
- Nie planowałem tego, ale się pojawił - wzruszył ramionami.
- Może to zwykły sen - rzucił Luther.
- Nie, mogłem wszystko kontrolować. Właściwie to nawet nie był sen. Po prostu jakby przeniosłem się do innego wymiaru.
- Czy on znowu ćpa? - zapytał mnie Pięć.
Wzruszyłam ramionami.
- Przysięgam, nie zmyśliłem tego.
- Ok, uznajmy, że ci wierzę. Co powiedział ci stary?
- Jak zwykle dał mi wykład na temat mojego wizerunku i porażek. Pierdu, pierdu. Nic nowego. Nawet śmierć go nie zmiękczyła - zaśmiał się, wymachując widelcem. - Ale wspominał o swojej śmierci, która nie była morderstwem, bo... - zrobił dramatyczną pauzę. - Popełnił samobójstwo.
- Nie mam czasu na twoje gierki - blondyn wstał z krzesła.
- Nie ściemniam, Luther. Mówię prawdę.
- Czemu to zrobił? - spytałam.
- Bo to był jedyny sposób, żeby nas tu ściągnąć - wyjaśnił.
- Tata by się nie zabił - odparł Luther.
- Niestety, panicz Klaus ma rację - powiedział Pogo, wchodząc do kuchni. - Pomogłem panu Hargreevesowi w wykonaniu tego planu. To była trudna decyzja. Trudniejsza, niż sobie wyobrażacie. Ojciec liczył, że wasz powrót i praca nad tą zagadką sprawi, że znów stworzycie zespół.
- W jakim celu?
- By uratować świat.
Klaus zaśmiał się głośno.
- Najpierw księżycowe misje, a teraz to! - odezwał się blondyn. - A może jest jeszcze więcej tajemnic?!
- Luther, uspokój się - poprosiłam.
- Nie, nie uspokoję się! Okłamał nas jedyny członek rodziny, któremu ufaliśmy!
Pogo spuścił wzrok.
- To była ostatnia wola waszego ojca. Ja... Nie miałem wyboru.
- Zawsze jest wybór - odparł blondyn i wyszedł z pomieszczenia.
- Muszę pomyśleć - oznajmił Pięć i zniknął.
Zostałam w kuchni z Klausem.
- Bekonu? - zapytał, podstawiając mi pod nos patelnię ze zwęglonym mięsem.
- Nie, dzięki - westchnęłam, podpierając głowę łokciem.
___________________________________________
Witam wszystkich ❤️
Przepraszam, że rozdział pojawił się później niż zwykle, ale musiałam najpierw wysępić pieniądze na netflixa 😂 Mam nadzieję, że wam się podobał. Jak zwykle zachęcam do komentowania i gwiazdkowania.Do następnego,
frenchtimothee
CZYTASZ
Get High / Klaus Hargreeves (Zawieszone)
Fanfiction- Dlaczego pojawiasz się tylko wtedy, kiedy jesteś nawalony albo akurat chcesz się nawalić? - Taki już mój urok - wyszczerzył się. 'And I wonder why I tear myself down To be built back up again Oh I hope somehow, I'll wake up young again All that's...