12

715 39 24
                                    


Następnego dnia obudził mnie głośny dźwięk.

- Co do cholery... - jęknęłam, a do mojego pokoju wpadł Klaus.

- Pobudka! - krzyknął i uśmiechnął się szeroko.

W ręce trzymał złoty dzwonek.

- Tak wcześnie? - westchnęłam, podnosząc się.

- Muszę się z wami czymś podzielić - odparł, otwierając moją szafę.

Rzucił mi szarą bluzę i jasnoniebieskie spodnie. Przebrałam się i po chwili wyszłam za nim na korytarz.

- Teraz jeszcze Luther... - zanucił szatyn, idąc w stronę pokoju blondyna.

- Wrócił do domu? - zdziwiłam się.

- Zaraz sprawdzimy - rzucił, a w tym momencie Luther otworzył drzwi.

- Co wy robicie?! - syknął, poprawiając kołdrę, którą owinął biodra.

- Ktoś tu wczoraj wyparował - rzucił Klaus. - W jakie tałatajstwo się wpakowałeś?

- Żadne.

- Czyżby? - szatyn zajrzał mu przez ramię. - Może zapytam ją? Cześć - powiedział do dziewczyny, która leżała na łóżku blondyna.

Luther błyskawicznie zatrzasnął drzwi.

- Nie wstydź się! - zaśmiał się. - Potrzebowałeś tego! Na Księżycu nie było chyba dużo lasek.

- Klaus - odwrócił wzrok.

- Chwila. Czy to twój...

Zawstydzony mężczyzna skinął głową, a Klaus szeroko otworzył usta.

- Stałeś się mężczyzną! - krzyknął, dzwoniąc złotym dzwonkiem. - Gratulacje!

Blondyn wyglądał, jakby chciał zapaść się pod ziemię.

- Chwilą, co wy wczoraj robiliście? - zapytał, próbując zmienić temat. - Po tym, jak wyszliście z klubu?

- Byliśmy w... - zaczął Klaus.

- Nic specjalnego - przerwałam mu. - Ogarnij się i zejdź na dół - powiedziałam do Luthera, który po chwili zniknął w pokoju.

- Co z tobą? - zapytał szatyn, kiedy schodziliśmy po schodach.

- Nie chcę, żeby reszta teraz się o nas dowiedziała - odparłam. - Boję się, że nie przyjmą tego najlepiej.

- Zapewne masz rację - stwierdził, drapiąc się po głowie. - W takim razie to będzie nasza mała tajemnica - wyszczerzył się.

- Brzmisz jak pedofil - pokręciłam głową z rozbawieniem.

- Wspominałem ci już o kotkach, które trzymam w piwnicy? - zapytał. - Czekają na ciebie...

Trzepnęłam go w tył głowy.

- Skup się. Podobno miałeś nam powiedzieć coś ważnego.



- To postawi was na nogi! - Klaus podał nam filiżanki z kawą. - Na początku dziękuję za tak liczne przybycie.

Luther, ja i Pięć wymieniliśmy spojrzenia.

- Trzy osoby to według ciebie dużo?

- W domu? Tak. W kinie? Nie. W seksie? Czasami - dodał, puszczając mi oczko.

- Obrzydliwe - skomentował Pięć.

- Jego poglądy czy kawa? - spytał Luther.

- Jedno i drugie.

Stłumiłam śmiech i spojrzałam na szatyna. Ten odkaszlnął teatralnie.

- To ciężki temat, więc po prostu to powiem. Zeszłej nocy miałem hiperrealistyczny sen i zorientowałem się, że potrafię rozmawiać z duchami, kiedy śpię.

- Jak?

- Przyzwałem tatę.

Wszyscy wpatrywaliśmy się w niego zdziwieni.

- Nie planowałem tego, ale się pojawił - wzruszył ramionami.

- Może to zwykły sen - rzucił Luther.

- Nie, mogłem wszystko kontrolować. Właściwie to nawet nie był sen. Po prostu jakby przeniosłem się do innego wymiaru.

- Czy on znowu ćpa? - zapytał mnie Pięć.

Wzruszyłam ramionami.

- Przysięgam, nie zmyśliłem tego.

- Ok, uznajmy, że ci wierzę. Co powiedział ci stary?

- Jak zwykle dał mi wykład na temat mojego wizerunku i porażek. Pierdu, pierdu. Nic nowego. Nawet śmierć go nie zmiękczyła - zaśmiał się, wymachując widelcem. - Ale wspominał o swojej śmierci, która nie była morderstwem, bo... - zrobił dramatyczną pauzę. - Popełnił samobójstwo.

- Nie mam czasu na twoje gierki - blondyn wstał z krzesła.

- Nie ściemniam, Luther. Mówię prawdę.

- Czemu to zrobił? - spytałam.

- Bo to był jedyny sposób, żeby nas tu ściągnąć - wyjaśnił.

- Tata by się nie zabił - odparł Luther.

- Niestety, panicz Klaus ma rację - powiedział Pogo, wchodząc do kuchni. - Pomogłem panu Hargreevesowi w wykonaniu tego planu. To była trudna decyzja. Trudniejsza, niż sobie wyobrażacie. Ojciec liczył, że wasz powrót i praca nad tą zagadką sprawi, że znów stworzycie zespół.

- W jakim celu?

- By uratować świat.

Klaus zaśmiał się głośno.

- Najpierw księżycowe misje, a teraz to! - odezwał się blondyn. - A może jest jeszcze więcej tajemnic?!

- Luther, uspokój się - poprosiłam.

- Nie, nie uspokoję się! Okłamał nas jedyny członek rodziny, któremu ufaliśmy!

Pogo spuścił wzrok.

- To była ostatnia wola waszego ojca. Ja... Nie miałem wyboru.

- Zawsze jest wybór - odparł blondyn i wyszedł z pomieszczenia.

- Muszę pomyśleć - oznajmił Pięć i zniknął.

Zostałam w kuchni z Klausem.

- Bekonu? - zapytał, podstawiając mi pod nos patelnię ze zwęglonym mięsem.

- Nie, dzięki - westchnęłam, podpierając głowę łokciem.




___________________________________________

Witam wszystkich ❤️
Przepraszam, że rozdział pojawił się później niż zwykle, ale musiałam najpierw wysępić pieniądze na netflixa 😂 Mam nadzieję, że wam się podobał. Jak zwykle zachęcam do komentowania i gwiazdkowania.

Do następnego,
frenchtimothee

Get High / Klaus Hargreeves (Zawieszone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz