22

475 34 15
                                    


*REM*

Następnego dnia obudził mnie dzwonek do drzwi.

- Klaus, sprawdź, kto to - ziewnęłam, obracając się.

Jego strona łóżka była pusta. Westchnęłam, wstałam i założyłam długą, błękitną koszulę. Powoli zeszłam po schodach na dół i nacisnęłam złotą klamkę. Zamurowało mnie, kiedy zobaczyłam, kto stał po drugiej stronie.

- Chyba jeszcze dobrze się nie obudziłam... - wyszeptałam, patrząc w oczy Allison.

- Rem? To naprawdę ty? - kobieta wyciągnęła ręce, a ja od razu wpadłam w jej ramiona.

- Tak się cieszę, że tu jesteś! Jak mnie znalazłaś? - spytałam, kiedy w końcu odsunęłyśmy się od siebie.

- Właściwie to szukałam Klausa - odparła, a ja wpuściłam ją do środka. - Mój mąż spotkał go w więzieniu i udało mi się znaleźć jego adres z ulotek jakiejś sekty... - wzruszyła ramionami.

- Czekaj, twój mąż? - zapytałam zdziwiona, siadając na materacu, który dryfował przy krawędzi basenu.

- Rok temu wzięłam ślub - wyjaśniła, rumieniąc się, a ja uniosłam kąciki ust do góry.

- Gratulacje! Opowiedz mi o nim - poprosiłam, mając na myśli jej męża.

- Nazywa się Raymond - zaczęła. - Jest świetnym mężczyzną - dodała z uśmiechem.  - Zajmuje się obroną praw człowieka i walką przeciwko rasizmowi.

- Brzmi interesująco - stwierdziłam.

- Taki jest - zaśmiała się, a ja razem z nią. - A co u ciebie?

- Nieźle, jak zresztą widać na załączonym obrazku - zażartowałam, rozkładając ręce i prawie wpadając przy tym do wody.

- Tak na poważnie, od kiedy mieszkasz z Klausem? - spytała.

- Od wczoraj. Kiedy Pięć przeniósł nas w czasie, trafiliśmy w to samo miejsce, ale szybko się rozdzieliliśmy - westchnęłam. - Całe szczęście niedawno przypadkiem się spotkaliśmy i wszystko sobie wyjaśniliśmy. A teraz mieszkam tutaj - skinęłam głową na białą willę.

Kobieta widocznie się zawahała, ale po chwili zapytała:

- Czy ciebie i Klausa łączy coś więcej niż wspólne mieszkanie?

Odwróciłam wzrok.

- Nie musisz mi mówić, jeśli nie chcesz - dodała.

- Nie, w porządku - odparłam. - Wiem, że mogę ci zaufać. Poza tym nie mogę ukrywać tego w nieskończoność. Klaus i ja jesteśmy... Nawet nie wiem, jak to nazwać - zaśmiałam się nerwowo. - Chyba po prostu kocham go bardziej, niż powinnam...

*KLAUS*

Wsiadłem do samochodu i przekręciłem kluczyk w stacyjce.

- Gdzie jedziesz? - zapytał Ben, pojawiając się nagle na przednim siedzeniu.

- Nie strasz mnie tak - rzuciłem, dociskając pedał gazu.

- Nie odpowiedziałeś na moje pytanie - odparł spokojnie. - Gdzie jedziesz i czemu nie zabrałeś ze sobą Rem?

- A muszę wszystko robić z nią? - włączyłem radio, a Ben jak na złość od razu wyłączył dźwięk.

- Błagam, powiedz mi, że nie zrobisz tego, co myślę...

- Czego? - zapytałem, chociaż dobrze znałem odpowiedź.

- Jedziesz do Dave'a. Liczysz, że powstrzymasz go od wstąpienia do wojska, a on nie zginie w Wietnamie - westchnął, kręcąc głową. - To nie jest dobry pomysł.

- Nie chcę go zniechęcić do wojska - skłamałem, ale widząc jego spojrzenie powiedziałem: - No dobra, chcę. Ale musisz mnie zrozumieć, chłopak popełni najgorszy błąd swojego życia... Mówił mi o tym, zgłosi się do armii dokładnie za dziesięć dni...

- Klaus, dam ci dobrą radę. Odwal się od przeszłości i skup się na teraźniejszości.

- Teraz to jest moja teraźniejszość - wskazałem na datę z mijanego przez nas plakatu.

- Czy Rem wie, że masz możliwość spotkania Dave'a?

- Nie. I wolę, żeby się nie dowiedziała. To zwykła sprawa do załatwienia, ostrzegę go i więcej się nie zobaczymy - obiecałem, a on zmarszczył brwi.







___________________________________________

Witam wszystkich ❤️
Dziękuję wam za dwa tysiące wyświetleń! Mam nadzieję, że rozdział wam się podobał. Oczywiście zachęcam do komentowania i gwiazdkowania.

Do następnego,
frenchtimothee

Get High / Klaus Hargreeves (Zawieszone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz