c h a p t e r e l e v e n

73 12 10
                                    


05.02.2012, Seoul

Wątłe ciało szesnastoletniego chłopca drżało niepokojnie z każdym kolejnym podmuchem mroźnego, zimowego wiatru. Zasłonił twarz szalikiem aby choć trochę bardziej ochronić się przed wszechogarniającym zimnem i szedł dalej, stawiając na szarym, brudnym chodniku kolejne, chwiejne kroki. Przez ramię nadal przewieszony miał czarny, skórzany plecak, na dnie którego znajdowały się resztki jedzenia na szybko wrzuconego tam przed głośnym trzaśnięciem drzwiami i ucieczką z domu oraz kilka banknotów.
Na tę chwilę postanowił jednak oszczędzać wszystko co miał, nie wiedział, ile jeszcze dni oraz nocy będzie musiał spędzić na mrozie, bez dachu nad głową oraz ciepłego posiłku.

Czuł się przeraźliwie mały.

A w samym sercu zatłoczonego Seoulu, gdzie ludźmi kierowały pieniądze oraz wieczny zgiełk, jedynie przelotnie zerkali na samotnego, nieco zagubionego w tym wszystkim chłopca.

Czasem wysilali się na cichy szept "biedne dziecko" a czasem na ich twarzach gościł chwilowy grymas współczucia, dosłownie momentalnie przeistaczający się w zniesmaczenie.

Jednak żaden z nich nie wyciągnął dłoni do wątłego chłopca.

Żaden nie spytał, jak się tu znalazł i czy wszystko jest w porządku.

Żaden, oprócz przechodzącego właśnie obok wysokiego mężczyzny. Jego płaszcz delikatnie powiewał na lekkim wietrze, obcasy skórzanych botków stukały pewnie i miarowo uderzały  o chodnik, przydługie ciemne włosy lekko falowały, skrywając się pod równie mrocznym kolorem kapelusza z szerokim rondem a wytatuowane paliczki sprawnie wystukiwały wiadomość na ekranie szarego telefonu.

I choć z zewnątrz roztaczał wokół siebie zimną aurę, wzbudzającą w ludziach strach, w środku jego zranionego serca nadal tliło się niewielkie ognisko miłości.

Dlatego też kiedy zauważył wygłodniałego, zziębniętego chłopca zakończył prowadzoną konwersację słowami "odezwę się później Woo" i podszedł do niego, przykucając.

Czarny, kosztowny płaszcz Chanel zetknął się z obskurną powierzchnią miejskiego chodnika, lecz to nie miało w tym momencie najmniejszego znaczenia.

~ Hej, coś się stało?~Zagadnął, uważając aby nie wystraszyć ciemnowłosego już i tak zestresowanego dziecka. Na twarz przybrał wówczas jeden z najbardziej ciepłych oraz serdecznych uśmiechów na jaki było go stać.

Pilnował się także, aby nie postępować zbyt pochopnie, trzymał ręce przy sobie, zachował dystans. Nie wiedział przecież jaka jest przeszłość jego nowego towarzysza.

~Nie wiem, chyba nie do końca~Wyszeptał ledwo zrozumiale, spuszczając głowę. Utkwił wzrok w nieco zniszczonych czubkach kolorowych butów a za niezwykle interesujące zajęcie obrał nerwowe przeplatanie swoich palców.

~Nie chcę zrobić Ci krzywdy~Odezwał się ponownie, wyciągając w jego stronę wytatuowane palce~ Jesteś głodny? Może masz ochotę pójść ze mną na obiad?~Kolejny raz w ciągu tych kilku krótkich minut rozszerzył swoje wargi w uśmiechu, widząc jak chłopiec niepewnie wyciąga dłoń w jego stronę.

۝ ͒

~Może opowiesz mi coś o sobie?~Ciepły głos przyjemnie otulił uszy chłopca, dopijającego właśnie resztę rozgrzewającego napoju.

~Nazywam się Jung Hoseok~Odparł niepewnie i podniósł wzrok na swojego towarzysza. Kiedy tamten zachęcił go ruchem dłoni do dalszego mówienia, kontynuował.

~Mam szesnaście lat i przyjechałem tu z Gwangju.

~A co lubisz robić najbardziej?

Młodszy musiał przeanalizować to pytanie. Zgrabną twarz oparł na szczupłej ręce a monotonny wzrok na moment utkwił w przemijających za szybą samochodach i przechodniach ze spuszczonymi głowami.

~Bardzo lubię grać w koszykówkę i jeździć na łyżwach. Czasami grałem też na pianinie, przez chwilę trenowałem taekwondo.
Kocham też taniec.
Wbrew pozorom to nie tylko rozmaite figury lub "machanie" rękoma czy nogami. Taniec wyraża całą ekspresję, oddaje emocje i uczucia kumulujące się w nas w tej określonej chwili. Sprawia, że raz czujesz się jak motyl, wolny, masz wrażenie, że potrafisz wznieść się do nieba, poszybować tak wysoko, aby nie dosięgły Cię problemy. Z drugiej strony jednak ciągłe uderzanie stóp o parkiet sprawia, że w Twoim umyśle nieustannie rozbrzmiewa "jesteś tylko człowiekiem, marnym, jedną z wielu niczym nie różniących się jednostek".
Kocham taniec.

Mężczyzna siedział oczarowany, szczerze dotknięty słowami, chwilę wcześniej spotkanego chłopca. Dlaczego? Powodów mogłobyć wiele jednak ten główny istniał tylko jeden, nikt dawno z niczego mu się nie zwierzał, nie opowiadał z taką pasją oraz przejęciem.

~Dlaczego więc nie tańczysz?~Postanowił zadać nurtujące go pytanie nie zważając na konsekwencje.

Hoseok posmutniał na moment i ponownie spuścił głowę.

~Moja mama ~ westchnął, wyobrażając sobie twarz kobiety.

~Ona nie pozwalała mi tańczyć, uważała to za bezsensowne, niepotrzebnie pochłaniające czas zajęcie. Uciekłem. Uciekłem z domu nie mogąc wytrzymać już tej presji nakładanej na mnie, obraźliwych uwag ludzi ze szkoły, braku przyjaciół oraz nagłego zniknięcia ojca. To mnie przerosło i właśnie tak znalazłem się tutaj~ kolejne westchnienie opuściło jego spierzchnięte, lekko różowe wargi~ ale czy tu będzie mi lepiej?~ Retoryczne pytanie poszybowało nad stolik, zawisając w powietrzu.

~Zamieszkaj ze mną. Mam dwadzieścia jeden lat i nazywam się Jeon Jeongguk.

Wytatuowana ręka znowu została wyciągnięta a chłopiec uścisnął ją z lekkim spokojem wkradającym się na jego wargi.

06.12.1017, Seoul

Pomieszczenie skąpane w zgiełku i zamęcie, uciekający ludzie, rozlana szarlatana krew, trupie ciała i przeraźliwy płacz.

To jedyne elementy, które rejestrował jego zamroczony umysł.

Ściskał w swoich szczupłych palcach nieco zniszczone włosy, patrząc w oczy "przeciwnika" a demony w jego głowie wrzeszczały rozjuszone "po prostu poderżnij mu gardło, rozetnij karmazynową skórę tak, jak w pozostałych przypadkach" lecz on tylko stał na drżących nogach, wpatrując się w przenikliwą otchłań jego czarnych jak najprzeraźliwsza noc tęczówek.

______________________
haii kochani

Jak minęła Wam niedziela? Macie jakieś plany na kolejny tydzień?

Jak zawsze, opinie, uwagi, komentarze itp. 👉✍️

uważajcie na siebie ❤️

Charm  || myg & jhs; jjk & kthWhere stories live. Discover now