c h a p t e r t h i r t y f i v e

41 7 8
                                    

03.12.2017r., Seoul

Łzy w oczach Jeon Jeongguka były zjawiskiem niezwykle rzadkim. Do tej pory widziała je jedynie jego matka oraz Hoseok. Dwudziestojednolatek bał się pokazywać wewnętrzny ból, bał się, że jeżeli ktokolwiek zobaczy tę mokrą, słoną ciecz spływającą wzdłuż jego bladych policzków, uzna go za nieudacznika. Bał się, że starci w oczach ważnych ludzi lub tych, którzy odnoszą się do jego osoby z nieukrywanym szacunkiem.

Ostatni raz pociągnął nosem, kciukiem ścierając łzy z twarzy i uniósł głowę w górę, ponownie zawieszając rozmarzony wzrok na gwiazdach. Czuł się lekko zażenowany zaistniałą sytuacją oraz bojaźliwie mały.

Hoseok przysunął się, szczelniej okrywając go grubym kocem, bo przyznajmy, grudniowe powietrze o godzinie dwudziestej trzeciej czterdzieści siedem nie było przyjemne, a już na pewno nie ciepłe. Złączył palce swojej dłoni z tymi przyjaciela, a drugą rękę położył na estetycznie umięśnionych plecach. Nie powiedział nic, doskonale wiedząc, że Jeonowi wystarczy chwila ciszy, że potrzebuje odpocząć, na moment całkowicie odpłynąć i zebrać myśli, złączyć ostatnie siły jakie w sobie ma i zregenerować się. Wiedział, że wystarczy zwykły uścisk, aby starszy poczuł się choć odrobinę pewniej oraz lepiej.

10.03.2014r., Seoul

~ Będę pod wieczór słońce. ~ Jimin usłyszał cichy szept przy uchu i leniwie rozchylił lewą powiekę. Wydał z siebie cichy pomruk i skinął głową na znak, że zrozumiał.

~ Dobrze, uważaj na siebie. ~ Uśmiechnął się delikatnie, powoli unosząc ciało na rękach znad materaca, aby dosięgnąć twarzy mężczyzny i złożyć na jego ustach ciepły pocałunek. Potem jeszcze, wyciągając rękę w górę, pomachał kiedy Jung w długim, ciemnym płaszczu i skórzanych butach przekraczał próg mieszkania, a kiedy usłyszał charakterystyczny dźwięk przekręcanego w zamku klucza, ponownie pozwolił ciału wygodnie zapaść się w stos puszystych poduszek i ogromny materac. Czuł, że potrzebuje jeszcze kilku godzin aby porządnie odespać wydarzenia dzisiejszej nocy.

Ponownie rozchylił powieki około godziny dwunastej dwadzieścia trzy. Zważając na fakt, że wczoraj jechał tutaj „jak na złamanie karku" i nie pomyślał nawet o zabraniu jakichkolwiek ubrań, postanowił znaleźć coś ciekawego w garderobie należącej do Hoseoka. Wsunął bose chłodne stopy w puszyste szare kapcie, po drodze upił jeszcze kilka łyków wody i potknął się co najmniej sześć razy. W końcu rozsunął drzwi, z uwagą zawieszając wzrok na ogromnej ilości ubrań. Stał przed nią długo, aż w pewnym momencie zaczął odczuwać ból dolnych partii kręgosłupa. Finalnie wybrał jeansy w klasycznym, jasnym odcieniu, z lekkim zwężeniem w talii oraz nieco poszerzonymi nogawkami. W toku dalszych poszukiwań udało mu się także znaleźć beżowo biały kardigan, idealnie komponujący się z wcześniej wybranymi spodniami.

Tanecznym krokiem udał się do salonu włączając muzykę, a później w stronę kuchni, żeby przygotować śniadanie. Wyszedł na spacer, przewietrzył mieszkanie i wypił ogromny kubek karmelowej kawy ze starbucksa.

۝ ͒



~ Babcia zadzwoniła. Mówiła, że gorzej się poczuła i zapytała, czy mógłbym przyjechać. ~ Odpowiedział, zsuwając z nóg nieco przemoczone od kałuż a także siarczystej mżawki botki, w międzyczasie rozpinając czarny płaszcz.

~ I musiałeś jechać akurat o pierwszej w nocy, podczas burzy tak? ~ Min nerwowo uniósł głos, skubiąc suchą wargę oraz bawiąc się palcami.

~ O co Ci chodzi, Yoongi? Dobrze wiesz, jak bardzo babcia jest dla mnie ważna. ~ Powiedział ostro, wypuszczając powietrze spomiędzy drżących ust.

~ Poza tym jestem już dorosły, mam swój rozum, nie musisz się tak martwić. ~ Dodał, wygodnie siadając na kanapie i biorąc do ręki pilot. Przyjaciel po drugiej stronie słuchawki chciał jeszcze coś dodać, lecz Jimin nie pozwolił mu na to, rozłączając się.

Obejrzenie finału tegorocznych konkursów baletowych zdecydowanie było tym czego potrzebował, aby ochłonąć.

۝ ͒

~ Już jestem! ~ Krzyknął Hoseok od razu po przekroczeniu progu mieszkania.

~ Zrobiłem ttaeboki na kolację!

~ Oglądałeś balet? ~ Zapytał zdziwiony, słysząc końcowe słowa prezentera dochodzące z salonu.

~ Dlaczego nie startowałeś w tym roku?

~ Tak, oglądałem. A odpowiadając na drugie pytanie cóż, nie wiem czy to byłby dobry pomysł. Jest wielu lepszych tancerzy ode mnie, startując bez podpisu żadnego trenera czy pieczątki szkoły patrzyli na mnie, jak na kogoś obcego. Naprawdę kocham to robić, uważam balet za coś magicznego, aczkolwiek także bolesnego, jednak ta lekka aura przysłania wszystkie niedogodności. Obydwaj dobrze wiemy, że w balecie tak jak wszędzie, liczą się pieniądze. ~ Urwał na chwilę aby zaczerpnąć głębszy oddech i odstawić gorącą patelnię z jedzeniem na środek jasnego stołu. ~ Nie masz pieniędzy, nie masz medali i pucharów. Proste? Proste. Muszę znaleźć bardziej przyziemne zajęcie, może zajmę się sadzeniem kwiatów albo coś w tym stylu. ~ Zaśmiał się dźwięcznie, podając drugiemu mężczyźnie metalowe pałeczki.

Hoseok jednak nie uśmiechnął się ani trochę.

~ Nigdy bym się tego po Tobie nie spodziewał. ~ Przyznał po chwili, wolno przeżuwając pierwszą kluskę. ~ Ale to oczywiście Twój wybór, bo bez względu na to czy będziesz delikatnym, nieosiągalnym, błyszczącym w świetle reflektorów aniołem, czy będziesz sadził kwiaty przy Sowol – ro, będę Cię wspierał.

W odpowiedzi dostał wdzięczny uśmiech i ciche „dziękuję, że mnie rozumiesz".

16.02.2014r., Seoul

~ Yoongi hyung? Muszę Ci coś powiedzieć.

~ Tak Jimin?

~ Chodzi o to, że... ~ Park na moment zamknął powieki, na których zaczęły zbierać się słone, diamentowe łzy, zacisnął dłoń w pięść, aż poczuł jak krótkie, zdrowe paznokcie wbijają mu się w jej wewnętrzną stronę. Odetchnął głęboko, rozluźnił ciało i doszedł do bardzo poważnego wniosku. Zrozumiał, że jeszcze nie jest w stanie wyjawić mu prawdy. Wiedział, że gdyby powiedział Yoongiemu o śmierci swojej babci i rzekomym związku z prawą ręką jednej z potężniejszych mafii w kraju, ten nie uniósłby głosu, nie obraziłby się na niego ani nie odwrócił, wręcz przeciwnie, położyłby mu blade ręce na barkach, powiedział, że to całkiem w porządku, że ludzie często się gubią, że cieszy się z powodu jego szczerości, iż w końcu powiedział mu o tak ważnym wydarzeniu jak śmierć bliskiej osoby. Na koniec zostawiłby na jego czole przyjacielski pocałunek, złapał za rękę i zaprowadził do domu, gdzie razem, przykryci kocem oglądaliby „Tupot małych stóp" i pili gorącą czekoladę z kubków w kolorowych sweterkach.

Jednak nadal się bał i czuł, że tego rodzaju strach powoli zaczyna panoszyć się w jego głowie.

~ Po prostu okropnie źle się czuję. Mógłbyś kupić lody i przyjechać do mnie? Obejrzymy coś ciekawego. ~ Odetchnął z wyraźną ulgą, kiedy usłyszał ciche, potwierdzające mruknięcie po drugiej stronie.

Nie wiedział, jak długo będzie jeszcze w stanie okłamywać jednego z swoich najlepszych przyjaciół.

Czuł, że jego życie jest w tym momencie jest jedną wielką niewiadomą.



_______________________________________

Hej Wam❤️

Miałam obawy, że ten rozdział nie będzie miał nawet 800 słów, a tu proszę, ponad 1000 wyszło.

Mam nadzieję, że dobrze spędziliście wakacje i życzę Wam miłego ostatniego tygodnia wypoczynku! 

I chodźcie na mojego wattpadowego twittera @hopedrwatt, bo straszna stypa tam się dzieje, a ja na prawdę staram się, żeby było tam milutko.

Charm  || myg & jhs; jjk & kthWhere stories live. Discover now