c h a p t e r t h i r t y f o u r

44 7 8
                                    

09.03.2014r., Seoul

Marcowa pogoda niezbyt sprzyjała samotnym, nocnym przejażdżkom. Topiący się na asfalcie śnieg sprawiał zagrożenie poślizgu, a późna godzina oraz gęsta, mleczna, unosząca się kilka metrów nad powierzchnią mgła, znacznie utrudniała widzenie.

Ale kim byłby nad wyraz emocjonalny Park Jimin, żeby przejmować się tymi wszystkimi, w jego mniemaniu mało znaczącymi, czynnikami.

Myśli dręczyły go nieustannie, nie pozwalając na chociaż krótką chwilę odpoczynku; czuł jakby słowa Hoseoka przeistoczyły się w ogromne stworzenie, lubieżnie zaciskające szorstkie szpony na delikatnej skórze jego gardła, nie pozwalając zaczerpnąć tlenu.

W ostatnim momencie podniósł głowę, dostrzegając czerwone światło wskazywane przez sygnalizację świetlną i gwałtownie wcisnął pedał hamulca. Ze świstem wypuścił powietrze z, nieco obolałych już płuc, dostrzegając że udało mu się uniknąć stłuczki. Został obdarzony jedynie piskiem opon własnego samochodu oraz podirytowanymi, a także nieco zniesmaczonymi spojrzeniami sąsiednich kierowców.

Znał drogę z Incheon do Seoulu praktycznie na pamięć, a jednak w dzisiejszym stanie czuł się tak, jakby jechał nią dopiero pierwszy raz, w dodatku jako niedoświadczony kierowca.

W końcu ustał przed ciemnymi, drewnianymi drzwiami i z łomoczącym sercem uniósł drżącą, może ze stresu? dłoń, zwijając ją w pięść i wydając głuchy odgłos podczas uderzania w masywną, dębową powierzchnię.

A kiedy ciemne, smutne źrenice ujrzały podkrążone oczy, nieobecny wzrok, roztrzepane włosy oraz do połowy pusty kieliszek z krwisto czerwonym winem, coś pękło w jego wnętrzu, czuł jakby niewidzialne ręce z uwielbieniem oraz ogromną satysfakcją po kawałeczku odrywały jego kruche serce, urządzając przy tym wytrawną ucztę.

~ Hoseok... Co Ty robisz kochanie? ~ Ułożył szczupłe dłonie na jego policzkach, z przejęciem patrząc w te kawowe, nieco przerażone tęczówki. Jung jedynie westchnął, rozluźniając uścisk na szkle, przez co kryształowe naczynie upadło na mleczną podłogę, rozbryzgują się na miliony maleńkich kawałeczków, brudząc napojem część szklanych płytek.

Starszy nic nie odpowiedział, jedynie ufnie wtulił się w wątłe ciało Jimina, zaciągając się jego zapachem i mocno do siebie przytulając.

Czuł, że ten blond włosy anioł jest pewnego rodzaju jego ostoją, że będąc blisko niego wszystkie kłębiące się w zagubionym, rozdartym wnętrzu problemy znikają, albo chociaż chowają się na ten czas w cień, pozwalając, aby delikatny tancerz wprowadził do jego serca choć odrobinę, jedynie kilka nieśmiałych promieni światła.

Czuł, że jeszcze nie jest w stanie go zostawić, że jeszcze nie jest w stanie przetrwać bez tej jednej osoby.

~ Przepraszam kochanie... Przepraszam, przepraszam, przepraszam... ~ Powtarzał niczym mantrę, coraz bardziej chowając głowę w zagłębieniu jego szyi.

A Jimin widząc stan w jakim znajduje się obecnie chłopak, przytulił go mocniej, szczelnie zamykając w swoich pewnych ramionach, szeptając:

~ W porządku słońce, chodźmy usiąść, już jest dobrze, tak? ~ Mówił uspokajająco, z motylą delikatnością przeczesując jego ciemne, nieco sklejone kosmyki włosów.

03.12.2017r., Seoul

~ Spójrz Gguk! Spadająca gwiazda! ~ Hoseok podniósł rękę w górę, palcem wędrując na śladem, gdzie przed kilkoma sekundami leciał jasny punkcik.

~ Pomyślałeś jakieś życzenie? ~ Zapytał przekręcając głowę w bok i wyczekująco parząc na przyjaciela. Znowu mógł poczuć się jak dziecko, jak wtedy kiedy Jeon dopiero go znalazł i aby zbudować jakiekolwiek zaufanie, codziennie przygotowywał gorącą czekoladę, brał dwa koce i siadał z nim na dachu swojego apartamentu, żeby wspólnie pooglądać gwiazdy. Mimowolnie uśmiechnął się na to wspomnienie.

~ Chciałbym być szczęśliwy. ~ Te słowa wypłynęły z ust Jeongguka tak nagle, że na początku wprawiły Hoseoka w małe zdezorientowanie, potem zrozumiał, że była to odpowiedź na jego pytanie.

~ Chciałbym móc szczerze się uśmiechać, nie zaprzątać głowy myślami o powolnym lecz konsekwentnym „pękaniu" imperium, nie myśleć o tym ile przemyka mi przez palce i czy jutro, kiedy ponownie będę otwierał oczy nie usłyszę „połowa naszych ludzi, cóż, byłeś głupi Jeon, bo teraz zasilają kadrę Paendeo". Tak cholernie się boję że stracę Ciebie, Taehyunga... bo kiedy wstaję rano i kładę się spać wieczorem, teoretycznie wszystko jest takie samo, ale ja wiem, czuję, że niedługo coś się wydarzy i będzie to wina moja i tylko moja, wina tego, że nie potrafię nad tym wszystkim zapanować, bo tao naprawdę nadal jestem tylko głupim szczeniakiem. Nie wiem jakie jest moje miejsce oraz rola na tym świecie, ale bardzo, bardzo chciałbym już to odnaleźć i więcej się nie męczyć. ~ Zakończył, równo z ostatnim słowem nabierając głęboki wdech mroźnego, grudniowego powietrza w płuca i dopijając gorącą czekoladę.

Spojrzał w stronę przyjaciela, a wtedy Hoseok dopiero drugi raz od początku ich znajomości zauważył szklące się, kryształowego łzy w ciemnych tęczówkach silnego mężczyzny, który miał pod sobą przecież całe imperium.

16.02.2014r., Seoul

~ Yoongi hyung? Muszę Ci coś powiedzieć. 


______________________
Rozdział urwany tak naprawdę w połowie właściwej treści, ale jestem na wakacjach i tyle udało mi się napisać przed wyjazdem, więc nie chciałam zostawiać Was bez niczego.
Także miłego wieczoru życzę and see you soon ❤️

Charm  || myg & jhs; jjk & kthWhere stories live. Discover now