c h a p t e r t h i r t y n i n e

43 5 0
                                    

12.03.2014r., Seoul

Kiedy zegar wskazywał godzinę dwudziestą trzydzieści siedem, Hoseok zapinał na wąskim nadgarstku swój ulubiony, srebrny zegarek Rolex Oyster 36 milimetrów DateJust 36. Zarzucił na lekko umięśnione barki dużą, szarą bluzę i skierował się w stronę kuchni. Uruchomił ekspres i zajął się przygotowywaniem swojej ulubionej kawy, korzennej z cynamonem i laską wanilii, z dodatkową, podwójną porcją spienionego mleka. Z Jeonem umówiony był na dwudziestą pierwszą piętnaście, więc od razu po wypiciu rozgrzewającego napoju założył czarne spodnie z dużą ilością kieszeni, na stopy wsunął czarne glany a jako odzienie wierzchnie wybrał długi aż do połowy łydki, beżowy płaszcz. Zgarnął z przedpokoju kluczyki i idąc do podziemnego garażu napisał krótką wiadomość do Jeongguka, że zaraz będzie wyjeżdżał.

W Tym samym czasie boss mafii leżał wygodnie na skórzanej kanapie w obszernym salonie, palce szczupłej dłoni mając wsunięte między lekko podniszczone, ciemne włosy Taehyunga.

~ No nieeee! ~W pomieszczeniu o jasnych ścianach rozległ się przeciągły jęk rozłożonego na przyjemnie ciepłej podłodze Jimina, kiedy jego oczy ujrzały na dużym ekranie napisy końcowe odcinka swojej ulubionej dramy.

Jeongguk ociężale i nieco niechętnie podniósł się do siadu, składając na czubku głowy Kima lekki, wręcz niewyczuwalny pocałunek. Odpowiedziało mu ciche mruknięcie z ust fotografa i widok przymkniętych w przyjemności oraz odprężeniu powiek.

Jimin posłał w ich stronę jedynie pytające spojrzenie, w głębi duszy jednak cieszył się na widok szczerze uśmiechającego się przyjaciela oraz Jeona z iskierkami w oczach. Cieszył się, że chociaż oni mogli być szczęśliwi.

~ Muszę wyjść. ~ Oznajmił najstarszy całej trójki towarzystwa, dłońmi opierając się o marmurowy blat szafki kuchennej.

~ To ważne spotkanie, miałem odbębnić je już wcześniej, ale mój konkurent, że tak to ujmę, nie mógł dotrzeć wcześniej.

Jeon czuł się nieco źle w środku. Nie chciał okłamywać Taehyunga ani Jimina, zasłaniać się przed nimi „służbowymi" spotkaniami, ale na ten moment wiedział, że nie ma innego wyjścia.

~ Długie to będzie? Późno wrócisz? ~ Kim zwrócił głowę w jego stronę i utkwił w osobie Jeongguka zmęczone wieczorną porą oczy. Podniósł się z siadu i powoli ruszył w stronę mężczyzny.

~ Myślę, że około dwóch godzin słońce, nie czekajcie na mnie bo widzę, że już oczka Ci się kleją gwiazdko. Powinieneś porządnie się wyspać. ~ Uznał, tym razem całując go w czoło i mocno przytulając. Pomachał jeszcze Jiminowi, krótką chwilę potem znikając za ciemnymi, masywnymi drzwiami mieszkania.



~ Słodziaki z Was, cieszę się, że masz przy sobie kogoś, kto tak Cię kocha. ~ Podsumował Park, posyłając w stronę przyjaciela szczery uśmiech. Lecz automatycznie jego umysł nawiedziła myśl, że jeszcze wczoraj, ktoś patrząc na niego i Hoseoka mógł pomyśleć tak samo, a teraz każde wspomnienie Junga kłuło jego i tak już zranione serce niczym tysiąc najostrzejszych szpilek.

~ Ja też się cieszę, że go mam. I mam nadzieję, że niedługo ty też znajdziesz osobę, która będzie godna Twojej uwagi. Osobę, której będziesz mógł oddać część swojego cudownego serduszka. ~ Przyznał, szczerze przytulając do siebie przyjaciela.

۝ ͒

~ Taehyung nie przyjechał, że chciałeś się ze mną spotkać? ~ Zagaił rewolwerowiec, kiedy obydwie jego stopy postawione już były na szarym bruku.

~ Przyjechał. ~ Przyznał Jeon, twierdząco kręcąc głową.

~ I zgadnij kto jeszcze przyjechał. Jimin.

Hoseok prychnął w odpowiedzi, posyłając w jego stronę sztyletujące spojrzenie.

~ I co z tego? Już z nim nie jestem. ~ Opowiedział, tęgo wpatrując się w przyjaciela, zaciskając dłonie w pięści i spinając mięśnie barków.

~ Masz rację, nic z tego, kompletnie nic. Nie możesz ratować ludzi, pomagać im, bawić się nimi ~ Zazgrzytał zębami, wziął głęboki oddech i mówił dalej ~ a potem uznać, że nie są Ci już potrzebni Hoseok. Jestem Twoim przyjacielem, jestem osobom, która pomogła Ci, kiedy prawie zdychałeś na ulicy i wyobraź sobie, że nigdy bym Cię nie zostawił. Bo mimo wszystko mam w sobie jeszcze odrobinę, jeszcze garstkę uczuć, ale z ciebie wszystko już chyba wyparowało. Proszę Cię Hoba, tylko nie stać się jakimś potworem, szukaj siebie, ale nie kosztem innych.

Dopiero po wypowiedzeniu ostatniego słowa Jeon poczuł, jak bardzo spięty był, mówiąc to wszystko, jak wiele emocji się w nim kłębiło.

~ Nie chciałem, żeby tak się poczuł, uwierz mi, że nie chciałem aby wyszedł ze łzami w oczach i trzasnął drzwiami. Chciałem zawsze go chronić, trzymać w ramionach schowanego przed okrucieństwem tego świata, ale już nie potrafię, naprawdę nie wiem co się ze mną dzieje Jeon. ~ Wyznał, rozluźniając ściśnięte pięści i spuszczają głowę w dół w pokornym geście.

~ Więc z nim porozmawiaj. Porozmawiaj póki temu aniołowi całkiem jeszcze nie pękło serce, póki jeszcze ma siłę by tu być. On nie zasługuje na takie traktowanie i na te wszystkie przeciwności, które nieustannie podstawia mu los.

__________________________________

Cóż, chyba powoli zbliżamy się do końca tego opowiadania.

Charm  || myg & jhs; jjk & kthWhere stories live. Discover now