11.10.2013r., Incheon
Yoongi rozmyślał nad propozycją Sana przez dobre kilka dni. Ta jedna, nieustanna myśl zaprzątała jego skotłowane myśli prawie w każdej sekundzie dnia, a słowa „Szukają rewolwerowca. W Paendeo.", brzęczała, odbijając się od ścianek jego głowy, tworząc przy tym głuchy dźwięk.
Irytowało go to.
Irytowało go, że przez jedno głupie i z pozoru nic nie znaczące „Przecież wiem, że umiesz dobrze strzelać, Yoongi.", nie jest w stanie skupić myśli i ciągle popełnia podstawowe błędy a także myli dźwięki na lekcjach pianina u Changkyuna.
Mężczyzna przyglądając się z boku potyczkom ucznia myślał, że na jego obecny stan nadal wpływ ma jedynie bolesna i niespodziewana śmierć matki. Oh, gdyby wiedział, jak bardzo się w tamtym momencie mylił i jak ogromna nawałnica wątpliwości nawiedzała co sekundę ciało młodego pianisty.
Irytował go także fakt, że coraz mniej czasu spędzał z Taehyungiem i Jiminem. Miał swego rodzaju nieodparte wrażenie, że cały czas biegnie, goni za czymś i w momencie, kiedy już prawie zaciska pięść, aby delektować się zdobyczą, ta nagle ucieka, niczym lepka maź na powrót przepływając mu przez szczupłe, blade palce, ukrywając się między ścianami bezosobowego labiryntu.
Nie potrafił pozbyć się wrażenia ciągłego biegu.
Sam nie widział, za czym tak usilnie podąża. Może szukał utraconej nagle miłości ze strony matki, może czasu dla przyjaciół, spokoju i ukojenia, czy też odpowiedzi na wszelakie nurtujące go pytania.
Nie wiedział. Jedyne czego był pewien, to to, że mieszka w Incheon, a obecną porą roku jest jesień. Nie był pewien nawet tego jak się nazywa.
W końcu stwierdził, że najwyższy czas podjąć decyzję, że nie może nieustannie jedynie starać się złapać utraconej wartości lub czegoś nieistniejącego.
~ San?~ Przyłożył telefon do ucha, wsłuchując się w martwą ciszę po drugiej stronie słuchawki.
~ Tak Yoongi?~ Zapytał mężczyzna, przytrzymując telefon ramieniem, w między czasie zalewając wrzątkiem już piątą tego dnia czarną kawę.
Przełknął gorzką ślinę, zawierzając pusty, nieco martwy oraz zagubiony wzrok na karjobrazie zza ogromnej szyby, przypatrując się grubym kroplom uderzającym w czyste szkło oraz wsłuchując się w odgłosy wichury oraz grzmotów. Czuł, że identyczna nawałnica szaleje od kilku ygodni w jego wnętrzu.
~ Przyjadę do Seoulu. ~ Opowiedział w końcu z ciężkim westchnieniem.
~ Honey na pewno się ucieszy. ~ Przytaknął.
~ Kiedy już będziesz w mieście, możesz wpaść do mnie, bez sensu bawić się w jakieś wynajmowanie. ~ Dodał po chwili, wkładając pusty kubek po kawie do zmywarki.
~ W porządku, dzięki. W takim razie do zobaczenia Sannie.
Potrzebował odrobinę czasu na powrót do rzeczywistości. Oświadczył Changkyunowi, że przez kolejne dwa tygodnie nie pojawi się na lekcjach, usprawiedliwiając tę nagłą nieobecność wyjazdem z przyjaciółmi.
Z przyjaciółmi, którzy nieustannie od dwóch dni pukali w drewniane drzwi jego domu, który teraz przepełniony był pustką, starali się do niego dotrzeć, wylewali siódme poty, lecz ten zawsze odprawiał ich z tym samym, boleśnie brzmiącym i powtarzanym jak mantrę „potrzebuję czasu, chłopaki".
A im nie pozostawało nic innego jak po prostu wrócić do siebie.
Teraz, w ten chłodny, październikowy, deszczowy wieczór siedział po turecku przed szeroko otwartą szafą, zatrzymując pusty wzrok na jej wnętrzu.
Składał kolejną ciemną koszulkę i pakował do torby w odcieniu platyny ostatnie już rurki.
W głowie siedemnastoletniego Yoongiego wykreowało się wspomnienie z dzieciństwa, kiedy zajmował miejsce na puchatym dywanie, dosłownie w tej samej pozycji co teraz, a sprzątając szafę znalazł wspólne zdjęcia z Hoseokiem.
Do jego oczu automatycznie napłynęły łzy. Nie mógł, a może nie chciał, ich powstrzymywać. Blade policzki zaczęła moczyć słona ciecz, a on dalej wykładał z środka szafy potrzebną na cztery dni odzież.
I składając w schludną kostkę ostatnią już koszulkę, jedyną niebieską jaką posiadał, z nieregularnymi białymi plamkami mającymi imitować chmurki, na jego dłoń wypadł fioletowy amulet.
Amulet, który spowodował kolejną, nieco żałosną, salwę głębokiego płaczu oraz tęsknotę, a także ścisk serca mężczyzny dopijającego właśnie czwarty kieliszek wina, w samym sercu Seoulu.
A Yoongi? Yoongi zasnął wymęczony silnym szlochem przed otwartą szafą, na jasnym, puchatym dywanie, otoczony czterema zielonymi niezmiennie od dzieciństwa ścianami, w dłoni kurczowo ściskając fioletowy amulet, według niego emanujący jakąś bliżej nieokreśloną energię.
Ściskając go w dużej, nieco kościstej od zbyt małej ilości jedzenia w ostatnich dniach dłoni, czuł się choć odrobinę mniej samotny oraz zagubiony w tym ogromnym, bezosobowym i szarym świecie.
_______________________________
Dzisiaj trochę króciutko, ale mam nadzieję, że może być.
Jak minął Wam ten tydzień?
LOVE U ALL SO SO MUCH
Możecie zostawić jakiś komentarz z opinią i gwiazdkę, if u want
YOU ARE READING
Charm || myg & jhs; jjk & kth
FanfictionCzy z pozoru nic nie znaczący naszyjnik, może uratować życie i przywrócić wspomnienia? ° W niektórych przypadkach życie komplikuje się nieco bardziej, a mafie nie sprawdzają, czy w ich skład wchodzi ktoś, kto kiedyś bratał się z wrogiem •nieco flu...