- Elena... - zaczęłam patrząc się na dziewczynę, która pijąc herbatę była o krok od załamania się. Podeszłam do niej gdy wzruszyła ramionami, po to by dać jej ciepły uścisk, wiedziałam że jedynie parę słów mogło by wywołać jej płacz, dlatego nie używałam słownika mowy by okazać moje wsparcie. Chyba lubię przytulać ludzi, pomyślałam, by odgonić myśli od sytuacji. - Wytrzymasz, okej? - powiedziałam stanowczo, a jednak nadal delikatnie. Poczułam jak kiwa głową.
- Mogę Cię o coś prosić? - zapytała niepewnie, gdy się od niej odsunęłam.
- Prosić możesz o wszystko, ale nie daję gwarancji na zgodę. - powiedziałam próbując się zaśmiać i pocierając nos od stanu w którym byłam.
- Mogłabyś za mnie coś o nich powiedzieć... wiem że powinnam być zaszczycona, ale mam przeczucię że rozkleję się w środku rozmowy i będzie na tyle. - wytłumaczyła, a ja zastygłam na chwilę, o mało nie zaczynając panikować. Nigdy nie byłam dobra w niczym co ma cokolwiek doczynienia z przemową lub tłumaczeniem emocji.
- Naprawdę bym chciała, ale... chyba nie jestem odpowiednią osobą. Pamiętasz jak jakieś niecałe dwa lata temu przyjechałam na wybory Miss Myatic Falls? Miałam was przedstawić a wyszedł jakiś bełkot, Caroline jest dobra w opowiadaniu. Nie chcę nabroić, oni zasługują na...
- Lottie, weź się w garść. Dasz radę. - przekonywała wampirzyca patrząc się to na mnie to na wyczekującą mojej odpowiedzi brunetkę.
- Okej, nie mam serca się nie zgodzić. - powiedziałam, po czym nastał moment ciszy.
- Już czas. - do pokoju weszli Kol, Niklaus i Stefan. Ten pierwszy powiedział zadnie, przez które poczułam ponownie mocne ukłucie w sercu. Ceremonia miała odbyć się w lesie, gdzie na pieńku każdy postawił wspólną rzecz, która była ważna dla nas.
Gdy tam byliśmy, zobaczyłam że są tu także Matt i Tyler. Poczułam na sobie wzrok Eleny i Caroline. Po prostu powiedz co czujesz, usłyszałam własny głos w głowie.- Rodzina, przyjaciele, pomoc, szczęście... o to kim dla nas Bonnie Bennett i Damon Salvatore. Stworzyliśmy tyle wspomnień, dobrych i niezpodziewanych, a także tych które nas ukształtowały. Zastanawiałam się wcześniej co powiedzieć, aby uczcić ich prawidłowo, dać im to na co zasługują... jednakże wiem że nigdy bym ich nie uraziła na zawsze, gdyż po prostu nas kochali, tak jak my kochamy ich. - przerwałam odwracając się w stronę zgrupowania, starając się by mój głos miał wytrzymały ton. - Akceptowali nas takimi jakimi jesteśmy i nigdy nie odwrociliby się od nas. To jest prawdziwa miłość i przyjaźń, dobro. - zakończyłam, wiedząc że jeszcze parę słów i nie wytrzymałabym. Położyłam na pieńku ulubiony kwiatek Bonnie i zabawkowe auto, które wyglądało dokładnie tak jak Damona, dał mi je kiedyś jak byłam młodsza, żeby przekazać mi miłość do pojazdu.
- Dziękuję, Charlotte. - usłyszałam szept Eleny, gdy po jakimś czasie odchodziłam od miejsca w ktorym położyłam rzeczy. Kiwnęłam głową ze słabym uśmiechem, spojrzałam przelotnie na jej torebkę. Przystanęłam na chwilę wracając wzrokiem na czarną torebeczkę, zastanawiając się i marszcząc twarz.
- Elena... co jest w twojej torebce? - zapytałam powoli, nie chcąc usłyszeć tego co podejrzewałam. Szybko zakryła coś co wyglądało jak świeczka.
- Nic, taka świeczka. - powiedziała, a ja spojrzałam na nią z współczuciem i niezrozumieniem.
- Przepraszam ale nie potrafisz kłamać. - złapałam za rzecz wystającą z materiału i odsunęłam się szybko i krok, czując wyraźne zioła i magię, gdy się skupiłam. - Nie...
- Co jest? - zapytała zaniepokojona Caroline idąca obok Lockwood'a.
- Okej... paliłam świeczkę by móc porozmawiać z Damonem. Charlotte, ja... ja sobie nie radzę.

CZYTASZ
Good Changes // tvd
FanfictionCharlotte Fox, jest czarownicą. Jedzie do starych przyjaciół z małego miasteczka, tylko przejazdem. Coś ją jednak zatrzyma na dłużej. Co stanie się gdy wróci do Mystic Falls? ☁️ 🏅 1 in #theoriginals 🏅 1 in #tvd