29. Simple Hallo

335 24 2
                                    

Udało się. Od pięciu minut chodzę po kompletnie pustym Mystic Falls, tak jak wyglądało w tysiąc dziewięcet dziewiędziesiątym czwartym. Nie dużo się zmieniło, jednak nie pamiętam tych małych zmian, przez to że byłam wtedy malutka.

- Zaćmienie słońca. - powiedziałam sama do siebie patrząc na niebo, gdzie słońce było ciemne. Poczułam ręce na ramieniu przez co odskoczyłam na prawie dwa metry. Przede mną stał wysoki brunet o ciemnych oczach, uśmiechając się wesoło.

- Widzę to słońce codziennie od dwodziestu lat, tak mniej więcej. Z resztą chyba już to wiesz. Kai Parker jestem. - wystawił do mnie rękę, jednak zbyt się bałam by mu ją podać, cały czas onieśmielał mnie tym swoim ultra wesołym uśmieszkiem.

- Ten Kai... - stwierdziłam.

- A znasz jakiegoś innego?

- Zgaduję że wiesz gdzie jest Bonnie więc po prostu mi powiedz. - zignorowałam jego pytanie, nie chcąc siłować się na bicie miłą.

- Nie tak ostro, nie wyglądasz na taką odważną. - zacmokał, doksobale wiedząc że działa mi na nerwy. - Oczywiście że wiem gdzie jest Bonnie, mogę Cię do niej zaprowadzić.

- To dobrze, powiedz mi - powiedziałam, chciałam zacząć gdzieś iść, ale zostałam mocno złapana za nadgarstek.

- Zaprowadzę Cię do niej, ale pod jednym warunkiem. Spójrz mi w oczy i daj mi słowo że mnie tutaj nie zostawisz. - nie wiedziałam co powiedzieć, ja dotrzymuję słowa, a nie chcę wypuścić jakiegoś zabójcę na wolność.

- Spoko, zabierzemy Cię. - powiedziałam, patrząc się w podłogę. Oczywiście wiedział że to było kłamstwo, jego mina mówiła wszystko. Złapał mnie także za drugą rękę, abym obróciła się w jego stronę, nie miałam nawet za bardzo gdzie zawiesić oko. Postanowiłam udać obojętna, w końcu to nie wampir, nie słyszy że moje serce bije szybciej z przerażenia. Chciałam odgonić myśli by się skupić i uspokoić, a do głowy przyszło mi coś innego. Klaus zapewnie nie puścił by mnie tutaj samej w żadnym wypadku, gdyby wiedział że ten człowiek może mnie zabić. Z resztą, osoby czekające też by mnie nie puściły, gdyby byłaby jakakolwiek inna opcja na wydostanie z tąd przyjaciółki. Popatrzyłam chlopakowi w oczy.

- Widać że się przyjaźnicie, takie same... daj mi słowo. - pierwszą część prawie wyśpiewał, drugą za to powiedział stanowczo, tonem nie znoszącym odmowy. - Smutno było by Cię zabić, nieprawdaż.

- Ciesz się że próbowałam być miła. A teraz puszczaj mnie bo Ci tą rękę połamię, co najmniej. - uśmiechnęłam się zadziornie.

- To w Nowym Orleanie dodali Ci pazura? - usłyszałam znany mi dobrze głos, czarownica brzmiała na wesołą i zmęczoną na raz. - uśmiechnęłam się szerzej, odwróciłam się i chciałam do niej pobiec, jednak niestety zostało mi to nieumożliwione. Jedna dłoń Parkera sięgnęła do kieszeni, druga obięła mnie w talii, abym nie mogła uciec. Zostałam przyciągnięta do klatki piersiowej bruneta, bez szansy na ucieczkę, zauważyłam że z kieszeni wyjął nóż. Już nie potrafiłam udawać, byłam wręcz przerażona. Bonnie była bardzo słaba, nie miała jak mi pomóc.

- Puść ją Kai. - zarządziła Bonnie, ten tylko się zaśmiał, na co zadrżałam.

- Mogę zabić ją jednym ruchem, bedzie po niej. - zaczął gestykulować srebrnym narzędziem w ręku, po czym powoli przyłożył mi go niebezpiecznie blisko mojego gardła. Przełknęłam ślinę, ciężko oddychając. Chciałam zdjąć jego rękę z brzucha, która powstrzymywała mnie przed pobiegnięciem, ale jest ode mnie dużo silniejszy. - Albo zabierzecie mnie ze sobą. - nie wiedziałam co zrobić spojrzałam na Bonnie, zrezygnowana jak żadko.

Good Changes // tvdOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz