Obudziłam się w dość dużym pokoju o jasnych ścianach lecz ciemnych meblach, sztuczne kolorowe kwiaty na szafce i parapecie, dodawały klimatu, tak jak zegar na ścianie i inne żeczy... Moje rzeczy. Kiedy ostatnio tu byłam, po śmierci rodziców, lub jeszcze wcześniej z rodzicami, urządzałam tu co chwila. W końcu jesteśmy jak rodzina, i często jestem gościem na więcej niż tylko kilka dni.Spojrzałam na zegar, jest ósma dwadzieścia. Spałam z jakieś dwanaście godzin, czego się po sobie nie spodziewałam. Stefan musiał mnie tu przynieść, a ja zasnęłam na kanapie ze zmęczenia. Ta potrzeba snu... chyba wiem od czego pochodzi, ale nie powiem przyjaciołom o tym co zrobiłam, gdyż doskonałe wiem iż każda magia niesie za sobą konsekwencje. A oni raczej nie przyjęli by dobrze faktu, że ryzykowałam życie dla nie dawno poznanej przyjaciółki, z niebezpieczną rodziną. Wstałam i podeszłam do dużej, starej, ciemo-brązowej szafy z lustrem na środkowych drzwiach. Otworzyłam ją i postanowiłam się wypakować, mianowicie moje waliski też się tu znalazły. Na ten fakt uśmiechnęłam się pod nosem.
Gdy skończyłam, ogarnęłam się w łazience, umyłam twarz, zęby i przebrałam się. Założyłam różową bluzkę z adidasa i czarne dżinsy, kazualnie ale do ludzi.
Potem zeszłam na dół. Gdzie zastałam Damona, Elenę i Caroline. Dziewczyny siedziały do mnie tyłem więc tylko Damon mnie zauważył, stając na przeciwko, pokazałam mu więc by siedział cicho i nie wydałojego położenia. W odpowiedzi dostałam słaby uśmieszek.- Hejka! - krzyknęłam. Elena podskoczyła (na co się zaśmiałam), lecz blondynka nawet nie zareagowała. Popatrzyłam się na nią krzywo, więc pewnie wyglądałam komicznie z bananem na twarzy i mrugając.
- Słyszałam Cię Lottie. - powiedziała przykładając palec do uszu, a ja zajarzyłam. Od razu mnie przytuliła. - Tęskniłam za tobą.
- Ja też. - do uścisku dołączyła się brunetka.
- Ja za wami także. - nagle poczułam że ktoś klepie mnie po plecach. Okazało się że to moja ulubiona czrownica Bennett. - Bonnie!
- Już myślałam że o mnie zapomniałaś, Fox. - zaśmiała się dziewczyna, po czym i ona dostała ciepły uścisk powitalny. Nie wiedziałyśmy jak blisko, lecz byłyśmy ze sobą spokrewnione. Nazwisko paniejskie mamy było Bennet, także pochodziła od czarownic z Salem. Kiedyś Bonnie dała mi książkę, w której było trochę napisane o naszych przodkach, za co byłam jej wdzięczna. Z jakiegoś powodu rodzice nie rozmawiali ze mną za bardzo na temat innej rodziny.
- Ja miałabym o tobie zapomnieć? Wiesz że to niemożliwe. - odpowiedziałam, patrząc jak się zmieniły, pozornie nieduże zmiany, ale widoczne. - Fajnie znów być w domu.
Mogłam nazwać to miejsce domem, mimo że przez długi czas mnie tu nie było. To ludzie tworzą miejsce nazywane domem, nie jakiś budynek. To pomieszczenia wypełnione emocjami i wspomnieniami są magiczne, a nie mebel. Jestem zbyt banalna, pomyślałam przez chwilę, przywołując się do rzeczywistości.
- Ale teraz jestem głodna, więc Damon, masz wszystko na swoje sławne naleśniki? - humor mi dopisywał, byłam przepełniona entuzjazmem, mimo tego że fizycznie nie czułam się genialnie.
Bardzo Ci dziękuję jeśli dotarłeś tu przez okropny początek. I doceniłabym gdybyście zostawiali po sobie ślad, naprzyklad gwiazdki lub komentarze, także co mogę poprawić. :)
❤❤❤

CZYTASZ
Good Changes // tvd
FanfictionCharlotte Fox, jest czarownicą. Jedzie do starych przyjaciół z małego miasteczka, tylko przejazdem. Coś ją jednak zatrzyma na dłużej. Co stanie się gdy wróci do Mystic Falls? ☁️ 🏅 1 in #theoriginals 🏅 1 in #tvd