- ... w skrócie; Damon wrocił z tego całego świata, ale Bonnie jeszcze tam jest i musi się użerać z... - przerwałam, zastanawiając się czy powiedzieć im o Kaiu. - miejscem. Miejscem gdzie mieszkał psychopata, który zabił swoją rodzinę. Więc szukam czegoś co mogłoby mi pomóc. Nie wiem, jakiś klucz... nie dosłownie klucz, bardziej taka rzecz która spowoduję bezpieczne przejście z więzienia, abym miała wystarczająco czasu by wrócić razem z nią. - dodałam na koniec wypowiedzi. Właśnie tłumaczyłam dwójce z braci Mikealson o tym co stało się w Salvatore Boarding House i to co powiedział mi Damon o ich przygodzie.- Możemy czegoś poszukać, osobiście nie pamiętam nic takiego ale może jakimiś okrężnymi drogami znajdziemy coś o... światach więziennych? - zaczął Klaus na moje podsumowanie, a w odpowiedzi uśmiechnęłam się.
- Tak. Dziękuję wam. - powiedziałam. Kol wstał i zaczął mówić:
- Mi nie dziękuj, zostałem na opowieść ale mam coś do załatwienia. Uwierz lub nie ale rzucam nożami jako hobby, byłem wkurzony bo muszę coś załatwić poza tym miejscem co mi się nie podoba i muszę zostawić Cię z bratem. - westchnęłam.
- No to powodzenia. - odpowoedzialam z uśmiechem, mimo iż wiedziałam że mamy jedną osobę mniej do ważnych poszukiwań. - Powiedz że nie macie ogromnej biblioteki? - zwróciłam się z nadzieją so blondyna, gdy jego młodszy brat opuścił pomieszczenie. Uniósł brwi i otworzył buzię by coś powiedzieć, jednak zamiast zacząć mówić uśmiechnął się krzywo. Wiedziałam już że nie mają tylko jednej szafeczki.
- Może nie jest to jak powiedziałaś ogromna biblioteka, ale mamy cały pokój z księgami matki, miała obsesję na punkcie niektórych dziedzin magii. Ale masz przed sobą pierwotną hybrydę pomiędzy wampirem i wilkołakiem, potrafię szybko czytać i się skupić.
- To super, bedziemy działać metodą eliminacji tematów, tak będzie najszybciej. - powiedziałam wstając i idąc parę kroków w przód. Zorientowałam się wtedy że nigdy nie wędrowałam po tym domu i nie mam pojęcia gdzie iść. - Uhmm, mógłbyś wskazać drogę? - zapytałam słodko, udając dziecko. Potem jednak uśmiechnęłam się o mało nie śmiejąc się w głos.
- Chodź. - powiedział gdy zostałam chwilę, biorąc mnie za rękę.
***
- Boże, ja chyba dłużej nie utrzymam oczu. - wypłakałam. W odpowiedzi dostałam cichy śmiech. - Nik, nie śmiej się, ja mówię poważnie! To chyba książka numer dwieście sześćdziesiąt coś.
- Tak wiem, ty zawsze jesteś zmęczona. - odpowiedział uspokajając się, nadal z wielkim uśmiechem na ustach. Wstał z fotelu na którym uprzednio siedział, zamykając papierowe strony i odkładając rzecz na miejsce. Podszedł do mnie i wziął także moją książkę z dłoni, kładąc ją obok siedziska i zajmując miejsce obok. Popatrzyłam na niego, zastanawiając się co robi. - Przyda Ci się przerwa. - powiedział wtedy.
- Nie jest aż tak źle, tak sobie tylko narzekałam. - powiedziałam mimo że tuż po tym czułam jak powieki mi się zamykają. - Może jednak jest źle. - zaśmiałam się niezręcznie.
- No właśnie, poza tym robi się ciemno. I tak Cię odprowadzę. - powiedział a ja ponownie podniosłam na niego wzrok.
- Nie musisz...
- Właśnie że muszę, nie chcę z nikim wojny i smutno by było gdyby coś Ci się stało.
- Owww. - zrobiłam minę szczeniaczka. - Wiedziałam że mnie lubisz. - powiedziałam, za co zaczął mnie łaskotać, automatycznie zaczęłam się śmiać i wieżgać nogami. - Dobra, już. Nie mogę oddychać. - odetchnęłam opadając na miękki materiał. Po chwili ciszy zabrałam zmęczona głos. - Nie chce mi się nigdzie iść. - mruknęłam.
- To nie idź. - powiedział Klaus, leżąc obok mnie i podpierając łokciem głowę. - Możesz zostać na noc, myślę że Rebekah nie będzie miała nic przeciwko jak zajmiesz jej sypialnię.
- Napiszę do niej, bo nie mam ze sobą żadnych ciuchów, a nie wypada sobie wziąść beż pytania. - oznajmiłam, wzięłam w rękę telefon i wysłałam wiadomość do dziewczyny. Wstaliśmy z siedziska i pierwotny zaprowadził mnie na piętro, mogłam się dziwić wielkości domu, ale Mikealsonowie to rodzina najpotężniejszych wampirów które mogą robić co chcą i kontrolować umysły ludzi którzy nie wiedzą nic o nadprzyrodzonym świecie.
Trzecia sypialnia po prawej należała do najmłodszej z rodzeństwa, więc blondyn pociągnął za klamkę. Która nie ustąpiła.- Zamknięte na klucz i chyba nie tylko, bo zwykłe drzwi bym już wywalił. - stwierdził. - Znając Elijah pewnie też na wszelki wypadek ubezpieczył drzwi, a Kol wróci w środku nocy i Cię obudzi.... jest jeszcze jedna sypialnia ale Rebekah zrobiła sobie z niej garderobę. - wymieniał pomysły które wpadły mu do głowy.
- Kanapa na dole?
- Okrutnie niewygodna, nie zrobię Ci takiej krzywdy. Poza tym, Kol wpadnie tu jak burza, specjalnie kazałem wiedźmie wyciszyć mój... pokój. - pomyślał chwilę po czym ponownie tego dnia złapał moją dłoń w swoją by mnie nie zgubić. Znaleźliśmy się na koncu korytarza gdzie znajdywały się drzwi, tak samo białe jak reszta z małą złotą tabliczką z literką "N".
- To twój pokój. - powiedziałam cicho, czując zmęczenie. Zachęcił mnie bym otworzyła drzwi, wlepiając we mnie swoje niebieskie oczy. Ostrożnie, lecz nie przesadnie pociągnełam za klamkę. Ciemne drewno w pokoju przyjemnie kontrastowało z jasnymi ścianami, w prawym tylnim rogu ujrzałam przepiękny obraz na sztaludze. Był to koń stojący przed dużym białym domem, podobnym do tego w którym się znajdowaliśmy. Wszystko dopełniały dodatki, chodnik i choinki.
- Wow. - wydusiłam patrząc na biurko, na którym było pełno innych prac. - Masz talent, kolego. - uśmiechnął się kładąc się na łóżko.
- Tutaj śpisz, jeśli Ci to nie przeskadza. Mam duże łóżko więc spkojnie się pomieścimy. - powiedział gładko.
- Chyba... nie mam z tym większych problemów. - zaśmiałam się na sytuację. - Ale nie ma....
- Możesz wziąść coś z mojej szafy, Lottie. Żaden problem. - westchnęłam, kiwając głową. - Krępujesz się. - bardziej stwierdził niż zapytał, widząc moją niepewną postawę.
- Może trochę, nie wiem czemu... przecież Cię znam, tak jakoś... - nie wiedziałam co powiedzieć, więc po prostu się zaśmiałam.
- Zostawię Cię na chwilę, możesz się przebrać i porozglądać się trochę. Tylko nie rozgrzebuj mi wszystkiego. - rozluźnił atmosferę, za co dziękowałam mu w duchu. Postanowiłam też go posłuchać, oczywiście najbardziej skupiając się na sztuce.
Po jakimś czasie zapukał do drzwi, a ja będąc pod kołdrą, ubrana w między innymi bluzkę która przez to że byłam relatywnie niska była dla mnie jak sukienka, powiedziałam żeby wszedł. Po wilgodnych włosach uznałam że poszedł wcześniej wziąść prysznic.
- Namalujesz mi coś kiedyś? - zapytałam dotąd patrząc się w sufit później jednak przechodząc wzrokiem w lewo, gdzie znajdował się Klaus.
- Pewnie że tak. Już mam nawet parę pomysłów. - uśmiechnęłam się zwycięsko na jego słowa, kładąc głowę na poduszkę i przekręcając się na mój lewy bok.
- Dobrej nocy, bambi.
- Dobranoc, Nik.
Jak tam życie mija?
❤

CZYTASZ
Good Changes // tvd
FanfictionCharlotte Fox, jest czarownicą. Jedzie do starych przyjaciół z małego miasteczka, tylko przejazdem. Coś ją jednak zatrzyma na dłużej. Co stanie się gdy wróci do Mystic Falls? ☁️ 🏅 1 in #theoriginals 🏅 1 in #tvd