Misselya
– Masz jakieś nowe książki?
Issie wyglądała na bardzo zmęczoną. Na widok stojącej na progu jej komnat Miss, odetchnęła głęboko i wywróciła oczami jak rozpuszczona księżniczka, w teatralnym geście przykładając drobną dłoń do czoła. Wyglądało to tak absurdalnie przy jej białej koszuli nocnej na cienkich ramiączkach i bosych stopach, że Miss o mało nie parsknęła śmiechem. Musiała naprawdę mocno zacisnąć usta, żeby zdołać się powstrzymać.
– Ty masz pojęcie, która jest godzina? – jęknęła złotowłosa czternastolatka, po zrobieniu odpowiedniego wrażenia rozglądając się po korytarzu z lękiem w dużych jasnoniebieskich oczach. – Matka mnie zabije, jak się dowie! Nie chcę nic mówić, ale tobie pewnie też się oberwie, Miss.
Miss wzruszyła drobnymi ramionami z obojętną miną. Jako księżniczce, obrywało jej się praktycznie za wszystko, co choć odrobinę wykraczało poza standardowe ramy, mogła więc swobodnie powiedzieć, że zdążyła do tego przywyknąć.
– Wiesz, że nie mogę zasnąć bez książki – przypomniała. – A wszystkie już przeczytałam. Jeśli nie poczytam przed snem, znowu będę mieć koszmary.
Issie skrzywiła się, lecz tym razem ze zrozumieniem i współczuciem. Doskonale wiedziała o koszmarach, które dręczyły jej najlepszą przyjaciółkę, lecz jak wszyscy mieszkańcy zamku nie dawała wiary temu, jakoby tajemnicze słowa i niezrozumiałe obrazy miały w sobie ziarno prawdy. Miss wielokrotnie jej to wypominała, lecz od jakiegoś czasu, widząc, że nie przynosi to żadnego efektu, dawała sobie spokój. Jedyną osobą, która skłonna była uwierzyć w prawdziwość wizji, był jej osobisty strażnik Ghax. Czarnoskóry Garhińczyk jednak był tylko strażnikiem właśnie – nikt nie zamierzał go słuchać. Podobnie jak jej, bo przecież miała tylko trzynaście lat, a o pokazujących przyszłość wizjach czytało się przecież tylko w książkach.
Sama czasami zaczynała wątpić, czy aby na pewno jej rodzice nie mieli racji, sprowadzając najlepszych lekarzy z całego kontynentu. W końcu jeszcze żaden z jej snów się nie spełnił, czyż nie? Fakt jednak pozostawał taki, że jeśli znajdowała sobie coś ciekawego do czytania, przynajmniej odrywała się od natrętnych myśli krążących wokół przywidzeń.
– Na co masz ochotę? – spytała Issie, gdy już upewniła się, że nikt ich nie podsłuchuje. Jej matka bardzo surowo pilnowała pór, w których córka powinna kłaść się do łóżka, przez co dziewczyna widziała obserwujące ją oczy dosłownie wszędzie. Głównie tam, gdzie ich nie było.
– Na to, co zwykle – odparła Miss. – Tamta księga o gatunkach smoków, którą wzięłam ostatnio, była ciekawa. Masz coś jeszcze w tym stylu?
Issie zmarszczyła brwi i cofnęła się odrobinę, jakby usłyszała właśnie coś co najmniej szalonego. Choć starsza ledwie od rok i niższa od Miss o niemal pół głowy, nieustannie zachowywała się jak jej starsza siostra, której prawem, a wręcz obowiązkiem było pilnować, by księżniczka sięgała jedynie po odpowiednie lektury. Jako córka lady Irvinne, nadwornej czarownicy Creonii i zapalonej bibliotekarki, opiekującej się największymi księgozbiorami w kraju, miała dostęp do zamkowej biblioteki, wiedzę, co się w niej znajduje, i misję od Boga, by naprowadzać swych czytelników na „dobrą drogę", jak lubiła to określać. Przy czym tę „dobrą drogę" nakazywała każdemu samodzielnie, nie zamierzając przyjmować żadnych sprzeciwów.
Droga, którą wytyczyła Miss, bynajmniej nie zgadzała się z jej faktycznymi zainteresowaniami. Nie miała po temu nawet najmniejszych szans, jako że każdy wiedział, iż następczyni tronu Creonii, jak i każdemu szanującemu się obywatelowi pustynnego kraju nie wolno było interesować się podobnymi rzeczami. Miss jednak nie zwracała na to większej uwagi. Niejedną reprymendę otrzymała już z tego powodu, gdy ktoś przyłapywał ją na lekturze, lecz nadal zgrywała o wiele głupszą, niż w rzeczywistości. Jej rzekoma choroba psychiczna przydawała się w naprawdę wielu sytuacjach, a to była jedna z nich. Wystarczyło udać zbliżający się atak, by nawet najbardziej wytrwały nauczyciel odpuścił... Nikt w takich chwilach nie pamiętał, że prawdziwe „incydenty", jak określał je król, zdarzały jej się jedynie w nocy, we śnie.
CZYTASZ
Czarna Burza [Era Cienionocy: Księga Pierwsza]
FantasyW Ragharranie, ponurym królestwie w samym sercu Starego Kontynentu, tak źle nie działo się od czasu rządów szalonego króla Vrarghra Lemarra. Czarne Burze stają się coraz bardziej zajadłe, a w Szarych Mgłach pojawiają tajemnicze postacie, co dla wład...