26

1.8K 93 0
                                        

Marie

Delikatny powiew wiatru wybudził las ze snu. Szum drzew był jak pieśń śpiewana dla wybranych, nie każdy mógł zrozumieć jej sens. Temu wszystkiemu towarzyszył słaby blask księżyca oraz odbicie błękitnej tafli magicznego jeziora. Westchnęłam cicho sama do siebie i poprawiłam włosy za ucho. Dlaczego to wszystko było takie skomplikowane. Nie chciałam wyrzucać mojego brata, a jednocześnie w tle głowy odnosiłam wrażenie, że tak będzie dla niego lepiej. Dla mojej rodziny, która będąc dalej ode mnie była bezpieczniejsza. Kochałam Ambrosa, w końcu był moim starszym bratem, ale zdawałam sobie sprawę, że nie będzie rozumiał podejmowanych przeze mnie decyzji oraz będzie je negował. Nie chodziło tutaj o upartość, którą mieliśmy obydwoje, lecz o fakt, że zawsze byłam bardziej odważna i podejmowałam ryzykowne decyzje, jeśli sytuacja tego wymagała, a Ambrose przegrywał z rozwagą.
Przykucnęłam nad wodą i zamoczyłam w niej dłoń, była ciepła jak zawsze.

- Niesamowite, prawda? - usłyszałam nagle niski męski głos i podniosłam się od razu zbita z tropu.

Jakim cudem nie wyczułam jego obecności?

- Kim jesteś?

- Przyjacielem. - nagle znalazł się blisko mnie, a ja oniemiałam, ponieważ nie przewidziałam jego ruchu, co wprawiało mnie w osłupienie.

- Magiczny. - oznajmiłam, czując jego zapach, był ledwo wyczuwalny, ale udało mi się to.

- Brawo. - poprawił swoją skórzaną kurtkę, po czym spojrzał mi głęboko w oczy.

Automatycznie przeniosłam się kawałek dalej, chcąc zachować bezpieczną odległość. Nie wiedziałam, czy będzie ona potrzebna, ale nie chciałam się upewniać.

- Twój zapach czuć z daleka. - powiedział, a ja nie odpowiedziałam i starałam się zachować kamienny wyraz twarzy. - Myślałem, że jako prawie Bogini, umiesz więcej niż teleportacja, ale czego mogłem się spodziewać po Issacu, raczej niczego cię nie nauczył, w końcu to wilkołak, co on może wiedzieć o magii.

- Skąd znasz Isaaca?

- Był u Elyrii. - poprawił włosy patrząc na mnie, a ja zwróciłam uwagę na jego wygląd.

Był wysoki, dobrze zbudowany i wyglądał na mężczyznę po trzydziestce. Jego włosy były w kolorze ciemnego blond i układały się w delikatne loki, a oczy były ciemno zielone. Cholerny przystojniak.

- Gdzie go poznałem, opowiedział o tym jak cię poznał i wniosek był prosty, jesteś spełnieniem przepowiedni, ale wiedzieliśmy z moją babką, że przyjdzie dzień w którym coś nie pójdzie zgodnie z planem. W końcu nie można przewidzieć twojego zachowania, więc kiedy zobaczyliśmy w wizji, że sama pozbędziesz siebie kotwicy swojej dobroci oraz pozbędziesz nieświadomie strażnika jego pierwiastka magicznego, narobi się wiele problemów.

- Słucham?

- Jesteś bardzo mądra, ale nie rozumiem dlaczego tak głupio postępujesz. Usunęłaś Isaacowi wspomnienia związane z tobą, każdy najmniejszy szczegół, który był powiązany z jego miłością do ciebie, więc prawdę mówiąc nie pamięta niczego od momentu kiedy cię poznał. - mężczyzna nagle znalazł się za mną, więc odwróciłam się do niego szybko.

- Kłamiesz. - spojrzałam mu prosto w oczy.

- Nie, dlatego teraz to ja będę twoją kotwicą, będę Ci przypominał o tym kim jesteś, nauczę cię panować nad swoją siłą oraz jak ją wykorzystać. - zrobił krok w moją stronę.

- Nie znam cię, jak możesz mnie trzymać przy życiu i być uziemieniem mojej dobroci i skąd pomysł, że Ci zaufam co? Zjawiasz się w lesie jak jakiś psychopata, po czym zaczynasz ze mną rozmawiać.

Pod Osłoną NiebaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz