10

4.4K 200 5
                                        

Kiedy wyszliśmy z wody ubrałam na spokojnie swoje majtki, wycierając się jego koszulką którą sam mi dał, a później założyłam swoją. Rozłożyłam jego na trawie i usiadłam na niej ogrzewając się promieniami słońca, które przebijały się przez korony drzew.

- Ja nie chcę, żeby tak między nami było - oznajmiłam opierając czoło o jego. - Nie chcę otwierać się przed tobą gdy ty nie zwierzasz się mi, nie znam cię praktycznie, a raczej znam, ale chcę poznać twoją przeszłość, jeśli mamy razem wejść w przyszłość.
Zdaje sobie sprawę, że właściwie ty nie chcesz się przede mną otworzyć. Dotykasz mnie, całujesz, zaciągasz się moim zapachem i masz mnie na własność, ale nie chcesz niczego więcej.

Przez jakiś czas panowała między nami cisza. Malcolm był wpatrzony w wodę i siedział koło mnie na swojej koszulce, opierał się rękami za sobą oraz prawdopodobnie szukał w głowie dobrej odpowiedzi.

- Nie chciałem zostać Alfą, chciałem wieść normalne życie. Z resztą ja nawet nie byłem brany pod uwagę do objęcia stada. Miał to zrobić mój starszy o cztery lata brat, Jasper.
Jednak gdy skończyłem siedemnaście lat i przemieniłem się po raz pierwszy, na moich plecach zostało znamię, swojego rodzaju tatuaż. Nie do końca wiadomo, co przedstawia, jakaś czarownica gdy urodziłem się, a ona była przy mnie, stwierdziła, że czeka mnie ciężki los, który odmieni wszystko co znane jest zmiennym na tym świecie i się nie śniło nam, żyjącym. To znamię, czy co to tam jest, uznano za znak od wilczej matki.

- Czy.. Ja mogę zobaczyć? - zapytałam, a on odwrócił się do mnie plecami.- Dlaczego wcześniej nie zwróciłam na to uwagi?- zapytałam widząc czarny tatuaż na lewym barku i przejechałam po nim delikatnie palcami.

- Nie wiem, to dosyć specyficzne znamię, nie wiadomo skąd się wzięło i tak jak już mówiłem, co oznacza.

- Malcolm? Widziałam kiedyś już to znamię - zmarszczyłam brwi.

- Co? - odwrócił się do mnie.

- Nie mogę sobie teraz przypomnieć gdzie, ale jestem pewna, że.. Widziałam już takie symbole i tu nie chodzi o tej półksiężyc w środku, ja widziałam całość. Te wszystkie linie, one układają się w coś co znam, ale nie wiem skąd.

- Nie wiem, czy mam się cieszyć z tego powodu - westchnął i przeczesał palcami włosy, a później spojrzał na mnie.

Cholera jaki on jest przystojny.

- Dlaczego taki jesteś? - złapałam jego dłoń.

- Nigdy nie byłem wylewny w uczuciach, już kiedyś Ci to mówiłem - poprawił mi wolną dłonią włosy za ucho i złapał mój podbródek, żeby musnąć moje usta swoimi.

- Wiem, ale wszyscy twierdzą, że nie byłeś, aż tak oziębły i zamknięty w sobie jak jesteś teraz. Wiem, że pewnie wymagam za dużo, ale chcę, żebyś się do mnie zbliżył, podczas gdy ty uciekasz ode mnie, odrzucasz mnie, a potem wracasz i chcesz udawać, że ciągle byłeś.

- Chcesz wiedzieć dlaczego taki jestem, tak?

Skinęłam głową patrząc mu w oczy, ale widząc jak spina się cały nie byłam pewna, czy chce wiedzieć.
Splotłam nasze palce i dopiero zauważyłam jak bardzo ten mężczyzna był wielki w porównaniu do mnie. Jego dłoń była dużo większa od mojej, twarda, delikatnie szorstka, ale ciepła. Uśmiechnęłam się lekko patrząc w wodę i oparłam głowę o jego ramię siadając bliżej niego. Mężczyzna delikatnie się rozluźnił, ale dalej był napięty, można było powiedzieć, że jego mięśnie szykowały się na jakiś atak.

- Od małego mój ojciec męczył mnie i mojego brata Jaspera. Mieliśmy być najlepsi, ponieważ byliśmy jego synami. Dodawał nam wilcze ziele do herbaty, żeby nas na nie uodpornić, przez co nie raz miałem cały poparzony przełyk oraz usta. Nie uznawał czegoś takiego jak słabość, właściwie to dla niego nie istniało. Nie rozumiał, że mając osiem lat jestem za mały, żeby nosić ciężkie rzeczy. Kiedy skończyłem dziesięć lat, do dzisiaj pamiętam jak zamknął mnie w lochu pod domem głównym, na kilka dni. Uznał, że głodówka i sama woda to najlepszy sposób, żeby sprawdzić moją wytrzymałość. W ciągu tych kilku dni obrywałem różnymi skórzanymi pasami, które przecinały mi skórę. Moja mama nic nie mogła na to poradzić, groził jej, że jeśli się nie zamknie to zrobi jej krzywdę, a wtedy po domu biegała moja dwuletnia siostra, która nie wiedziała co się dzieje i ciągle płakała. Jakiegoś dnia musiałem ją okryć swoimi ramionami i przejąć na siebie to co tata chciał jej zgotować. Była zbyt mała, żeby wiedzieć, że mężczyzna, którego nazywa tatusiem to tyran, który chciał ją oparzyć tojadem, za karę. Przez wiele lat znosiłem różne rzeczy, Jasper miał łatwiej, uciekł z domu do wilczej szkoły wojskowej gdy skończył piętnaście lat i miał wrócić dopiero gdy będzie musiał objąć watahę swoimi rządami.

Pod Osłoną NiebaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz