33

649 28 8
                                    

Marie

Ten cały tydzień, który był poniekąd spokojny był cholerną ciszą przed burzą. Wyremontowanie domku, gadka o spełnianiu naszych marzeń, a na końcu powiedzenie, że zrezygnował z bycia Alfą dla nas była tylko po to, żeby nie bolało mnie tak bardzo gdy dowiem się prawdy.
Czara goryczy, która się przelała wczorajszego dnia zbierała swoje żniwa dzisiaj. Z własnego wyboru wróciłam do domu głównego, spałam sama w sypialni gościnnej chcąc przestrzeni, żeby teraz pakować się w walizkę.
Malcolm nawet nie miał zamiaru mnie powstrzymywać. Na szczęście.
Doskonale zdawał sobie sprawę, że to nic nie da, ponieważ musiałam stąd zniknąć. Odciąć się od niego, poukładać sobie to w głowie, żeby następnie być może wrócić.
W tym momencie nie byłam już Luną, nie miałam odpowiedzialności za innych, ponieważ Sofia nieoficjalnie przejęła to za mnie.
Tylko dzięki temu mogłam postąpić w taki, a nie inny sposób. Uciec z dala od wszystkich i wszystkiego.

Nagle usłyszałam pukanie do drzwi, więc odwróciłam się w tamtą stronę mówiąc, że można wejść.
Przez próg przeszedł Jasper, który westchnął widząc co robię.

– Więc postanowiłaś.

– Jak widać, jeśli przeszedłeś mnie jakoś przekonać, żebym została to na marne. – wróciłam do pakowania.

– Chciałem Ci powiedzieć, że Malcolm wie, że.. – nie dokończył ponieważ od razu mu przerwałam nie chcąc tego słuchać.

– Przestań, Jasper, nie musisz za niego niczego rozwiązywać, bo jesteś jego starszym bratem. Poza tym to mi wcale nie pomaga. Wiedziałeś o wszystkim, a nawet nie pisnąłeś słowem. Milczałeś jak zaklęty, więc teraz też to zrób.

Mężczyzna pokiwał tylko głową na znak zrozumienia, po czym ostatni raz obdarzył mnie spojrzeniem i wyszedł.

Dzień wcześniej

Usiadłam na kanapie w salonie patrząc na Malcolma, który wyglądał na okropnie zestresowanego, przez co ja również zaczęłam się denerwować.
Nie miałam pojęcia co chciał mi powiedzieć, a to sprawiało, że byłam spięta.

– Zacznę od tego, że kocham cię, całym sercem i jesteś miłością mojego pojebanego życia. Wiesz o tym, tak? – jego spojrzenie zatrzymało się na mnie oczekując odpowiedzi.

Pokiwałam tylko głową, na co niebieskooki nerwowo poprawił włosy. Ostatecznie usiadł obok mnie chowając na dłuższą chwilę twarz w dłoniach.

– Obiecuj, że wysłuchasz mnie do końca nie przerywając i nie zadając pytań.

– Obiecuję.

Ponownie zapadła cisza, która wypełniła pomieszczenie. Odnosiłam wrażenie, że to czego się zaraz dowiem w żadnym stopniu nie będzie proste. Być może złamie mnie na tysiąc kawałków, żeby następnie poukładać się na nowo.
Ani trochę mi się to nie podobało.

– Zacznę od tego, że rada zaczęła mieszać w sprawie śmierci mojego ojca. Szukają winnego, ponieważ nagle się obudzili, że umarł z dnia na dzień wydając się okazem zdrowia. Poniekąd wiedzą, że było to morderstwo, więc szukają tego kto mógł tego dokonać. Miałem już kilka rozmów z nimi, nie mówiłem Ci, bo nie chciałem cię obrzucać tym syfem.

Zmarszczyłam brwi. Nie podobało mi się to, ani trochę. Rozgrzebywali przeszłość po kilku latach, żeby tylko mieć się gdzie wpierdzielić. Jak zawsze.

– Ja wiem, że oni coś znajdą. Dlatego też postanowiłem się odsunąć, schodząc z stołka przywódcy. To był jeden z wielu powodów. Najważniejszym była nasza przyszłość, zarówno ja jak i ty chcieliśmy spokojnego życia z boku. Liczyła się też przepowiednia, która zawróciła naszym życiem o sto osiemdziesiąt stopni.

Złapałam jego dłoń, po czym splotłam nasze palce chcąc jakoś dać znać, że jestem tutaj i wszystko w porządku.
Przyłożył ją do ust składając na niej pocałunek, żeby za moment kontynuować.

– Tylko, że jest coś jeszcze. Bałem się jak cholerny tchórz powiedzieć Ci o tym, więc kłamałem. Kłamałem, że miałem tylko dwie poważne kobiety w swoim życiu. Nikt o tym nie wie poza moją najbliższą rodziną, a ja nie miałem pojęcia w jaki sposób powiedzieć ci o tym wszystkim.

Moje serce biło niespokojnie, a oddech stał się nieco płytszy. Być może nie byłam gotowa na to co chciał mi powiedzieć, ale wiedziałam, że w tym momencie nie mogłam się wycofać.

– Poznałem zmienną, która całkowicie zawróciła mi w głowie. Była dla mnie wszystkim, chciałem budować z nią przyszłość, widziałem nas razem na każdym możliwym kroku. Była dla mnie jak Issac dla ciebie. Nie widziałem świata poza nią.
Twierdziłem, że to ona jest tą jedyną, z resztą ona też uważała, że jestem jej przeznaczony. Wydawało się, że wszystko jest takie wyjątkowe. – wziął głęboki wdech przerywając swoją wypowiedź.

Nie byłam pewna czy nie zabrać swojej dłoni, ponieważ w tej chwili nie byłam pewna niczego. Jednocześnie chciałam się odsunąć oraz zostać przy nim widząc jego zbolałą minę.

– Dopóki nie zrozumiała, że nigdy nie będę w stu procentach gotowy poświęcić się rodzinie, którą miałem z nią stworzyć. Bycie Alfą to duża odpowiedzialność i jest to czasochłonne. To jak praca na pełen etat, której nie można opuścić. Doskonale o tym wiesz, kochanie. – spojrzał na nasze dłonie, ale nie odważył się przenieść wzroku na mnie. – Dopiero dwa tygodnie później oznajmiła mi, że jest w ciąży, że urodzi moje dziecko oraz nie wyobraża sobie, żeby tak to miało wyglądać. Czułem się jakby ktoś jednocześnie wbił mi sztylet w brzuch oraz uzdrawiał ranę.

Nie potrafiłam się nawet odezwać gdy co jakiś czas zamilkł. Teraz całkowicie czułam się zbita z tropu. To, że miał inną kobietę ani trochę mnie nie dziwiło. Miał prawo kochać oraz być kochanym. Przeszedł swoje, w końcu miał trzydzieści lat, to było logiczne, że nie spędził życia snując się samemu czekając na mate.
Bolało mnie to, że nie potrafił o tym powiedzieć, ukrywając to przede mną.

– Chciała ode mnie odejść wraz z jeszcze nienarodzonym dzieckiem, przez co pękało mi serce. Nie byłem na to gotowy, pewnie nigdy bym nie był, więc trochę odpuściłem obowiązki. To jednak nie pomogło, na każdym kroku była gotowa obarczyć mnie winą za coś. Z czasem postrzegała mnie jako najgorsze co ją spotkało. Nie miałem pojęcia kiedy to się zaczęło. – przetarł twarz dłonią, żeby otrzeźwić swoje myślenie. – Dopiero gdy urodziła się nasza córka, mała, kochana blondyneczka o moich oczach..

Głos Malcolma załamał się, a w jego oczach pojawiły się łzy. Czułam jak ten widok łamał moje serce rozrywając je na kawałki. Dlatego wiedziałam, że do końca tej rozmowy muszę być tutaj dla niego. Odłożyć swoje uczucia na bok, żeby pozwolić się mu do końca otworzyć.

– Adison nie chciała jej, nie chciała dzieci, które uznawała za przeszkodę. Tak naprawdę jej nie znałem. Dotarło do mnie gdy nie potrafiła się zajmować Blair. Nie umiała spojrzeć na nią, podczas gdy dla mnie to maleństwo było najpiękniejszym co mogłem kiedykolwiek zobaczyć.
Byłem gotowy zrobić wszystko, aby zapewnić jej bezpieczeństwo i spokój.
Moja domniemana przeznaczona zniknęła kiedy maluch ukończył dwa lata. Zmyła się nie zostawiając po sobie nic. Z czasem zrozumiałem, że tak było lepiej.

Skoro tak bardzo chciał mieć rodzinę oraz dzieci, dlaczego powiedział mi, że nigdy nie będziemy mieć tego wspólnie? Nie byłam odpowiednia na matkę jego pociech? Tysiące myśli właśnie kotłowały się w mojej głowie.

– Rok później, Blair rozchorowała się. Nie mogłem nic zrobić... – nagły szloch, który wydobył się z gardła Malcolma spowodował, że momentalnie przyciągnęłam go do siebie otaczając ramionami.

– Ona zmarła, była taka mała, miała całe życie przed sobą, a ja nie byłem w stanie jej zapewnić tego. Zrobiłem co mogłem, jednocześnie okazało się, że to było nic. Straciłem ją, kruszynkę, która zasługiwała, żeby być tutaj dzisiaj ze mną.

Pozwoliłam, żeby mężczyzna wtulił się we mnie nawet nie wypowiadając słowa. Żal oraz złość, które gdzieś się we mnie gromadziły w tym momencie nie mogły wyjść na światło dzienne. Nie mogłam go zostawić. Nie po tym czym się ze mną podzielił, ponieważ zdawałam sobie sprawę, że cholerna rana, którą teraz ponownie otworzył nie dawała mu spokoju.
Malcolm Bloodmoon właśnie rozpadł się na kawałki w moich ramionach, a ja wiedziałam, że po tym będę potrzebować czasu, żeby ułożyć to wszystko samej sobie. Przestrzeni, którą mógł mi zapewnić rodzinny dom z dala stąd.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Feb 01, 2023 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Pod Osłoną NiebaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz