- Dlaczego nam nie powiedziałaś, Marie? Czy ty o nas pamiętasz, nie dzwonisz, martwimy się z ojcem o ciebie, dziecko, a ty wywijasz takie numery?
Westchnęłam do telefonu rozmawiając z moją mamą, która była na głośnomówiącym, więc mój tata, który siedział obok oraz Ambrose wszystko słyszeli. Nie wiedziałam na początku ile czasu minęło od mojego ostatniego spotkania z nimi, ale teraz zdałam sobie sprawę, że dość sporo. Kiedy zadzwoniłam kompletnie wypadło mi z głowy, że oni nie wiedzą o tym co się u mnie dzieje.
- Ja też nie wiedziałam, że moja kochana matula jest w połowie czarownicą i jej syn ćwiczy magiczne umiejętności - odgryzłam się, a wtedy zamilkła cisza, aż nie odezwał się Ambrose.
- Skąd wiesz?
- Isaac wrócił. Powiedział mi wszystko. - usłyszałam jak Ambrose zabiera telefon i wychodzi z pomieszczenia, w którym są rodzice.
- Posłuchaj, Marie, nie bądź zła na mamę, że Ci nie powiedziała o tym, ale nie wiedzieliśmy jak to zrobić, sama pamiętasz, że jak byłaś młodsza sprawiałaś rodzicom wiele problemów, nie było jak ci tego powiedzieć. Szczerze mówiąc, ty też pokazywałaś umiejętności magiczne, a właściwie odporność na magię oraz masz niesamowitą energię, która pozwoliłaby ożywić kilku zmiennych.
- Prawdę mówiąc już mnie nic nie zdziwi, za dużo się dzieje.
- Możesz mi powiedzieć co dokładnie się zmieniło odkąd przepowiednia zaczęła się spełniać?
- Moje włosy są czarne, mam szare tęczówki, a gdy zmieniają się na wilcze, są niebieskie jak Jezioro Błękitu Nieba. Jestem pewniejsza siebie, mój zapach działa na nadnaturalnych jak afrodyzjak, a po za tym zrobiłam się dużo silniejsza i szybsza. W ciągu kilku sekund skręciłam wampirowi kark i wyrwałam mu serce, Ambrose. Gdy zaryczę pełnym głosem wilkołaka wszyscy przede mną klękają, po za tym wyczuwam magię na kilometry. Choćbyś chciał się przede mną schować to cię znajdę i tak jest z każdym. Uspokaja mnie las i to niesamowicie bardzo.
- Próbowałaś strzelać z łuku?
- Nie? Co to za pytanie i czemu miałabym to robić?
- Jako Artemida powinnaś idealnie to robić. Właściwie jestem pewien, że mimo że nigdy wcześniej tego nie robiłaś, siostrzyczko, to teraz będziesz idealnie celować.
- Ambrose, znasz przepowiednie, prawda?
- Tak, była w jednej z magicznych ksiąg.
- Mógłbyś mi zrobić zdjęcie i wysłać? Chce to przeczytać sama, a nie słyszeć od innych.
- Nie ma problemu, zastanawia mnie tylko.. Czy Isaac odnalazł Elyrie?
- Tak, oznajmił mi, że sama chciała się z nim spotkać.
- Mówił ci po co chciał się z nią spotkać? - spytał mój brat, a ja przeszukałam w głowie każdą rozmowę z Isaaciem.
- Chyba nie do końca.
- A wiesz kim jest dla ciebie?
- Strażnikiem?
- Oh no dobra, wyślę Ci całą przepowiednie i wtedy sama zrozumiesz.
Usiadłam na narożniku w salonie i patrzyłam w ogień, który tlił się w kominku, nie miałam pojęcia gdzie podział się Malcolm, Isaac, czy ktokolwiek inny. Wiedziałam tylko, że Juliette prasuje gdzieś ubrania mojego przeznaczonego, gdy w między czasie piekł się dla nas obiad. Byłam zmęczona tym wszystkim, w nocy nie mogłam zasnąć, a gdy zaczęło słońce świtać wtedy dopiero udało mi się zasnąć na może cztery godziny lub pięć. Poprawiłam włosy do tyłu i starałam się zebrać myśli, ale było to trudniejsze niż myślałam.
Mój telefon po chwili zawibrował, a ja zobaczyłam zdjęcia od Ambrosa z księgi.

CZYTASZ
Pod Osłoną Nieba
Loup-garouKiedy go spotkała nie wiedziała jak się zachować. Jego zapach całkowicie owładnął jej zmysły i ciało. Jednak ona nie chciała się poddać przeznaczeniu, uważała je za słabość i obawiała się co przyniesie. On, Malcolm Diogenes Gabriel Bloodmoon, czyli...