15

3.6K 141 6
                                        

Nie da się opisać uczucia, które towarzyszy przy zobaczeniu kogoś z rodziny po długim czasie. Tym bardziej gdy z tą osobą łączy cię silna więź od dziecka. Dlatego gdy zobaczyłam Ambrosa przed domem głównym, który wysiadł z samochodu  Williama od razu znalazłam się przy nim i wpadłam w jego ramiona nie mogąc opanować szczęścia. Mężczyzna zachwiał się, ale ostatecznie złapał równowagę i odwzajemnił przytulasa.

- Też się cieszę, że cię widzę, siostrzyczko, nawet nie wiesz jak nudno było mi bez ciebie.

- Mogę się tylko domyślać. - odsunęłam się od niego, a on patrzył na mnie z niedowierzaniem.

- Cholera, nie spodziewałem się, że aż tak się zmieniłaś. Myślałem, że to taki żart ze strony przepowiedni, a ty..

- Wiem, moje włosy i oczy przywitała noc z księżycem w pełni.

- Ambrose, ty stara magiczna dupo - krzyknął Isaac idąc do nas, a po chwili też zamykając mojego brata w szczelnym braterskim uścisku, żeby następnie uśmiechać się szeroko i stać obok mnie. - Przyjechałeś sprawdzić co u starego kumpla, czy przekonać się, że twoja siostra stała się wcieleniem Bogini? - przerzucił rękę przez moje ramię, ale ja nawet nie zwróciłam na to uwagi.

Od razu wezbrały we mnie wspomnienia kiedy jeszcze mieszkałam z rodzicami i poznałam wilkołaka, a później w trójkę spędzaliśmy czas.

- Poczekaj, przypomnij mi jak masz na imię? - zapytał żartem mój brat, a kiedy Isaac przewrócił rozbawiony oczami, odpowiedział - Przyjechałem jak zawsze ratować wasze tyłki i wam pomóc. - zabrał swoją walizkę i torbę z auta, a później spojrzał na dom główny.

- Robi wrażenie, co? - zapytał blondyn.

- Jakim cudem Malcolm cię jeszcze nie wykopał stąd, Silver?

- Sam się zastanawiam. - usłyszałam głos mojego mate za nami i jednocześnie poczułam jak przyciąga mnie do siebie. - Cześć Ambrose - podał mu rękę, którą mój brat uścisnął w delikatnym szoku.

- Skąd się tutaj wziąłeś? - zapytałam patrząc na mojego bruneta.

- Wejdźmy do środka, bo mamy coś ważnego do omówienia - odpowiedział i pokazał w stronę domu łapiąc mnie jednocześnie za dłoń i splatając nasze palce.

Isaac pomógł zabrać mojemu bratu rzeczy do jego tymczasowej sypialni, a Malcolm pociągnął mnie do swojego gabinetu mówiąc, żeby oni za chwilę też tam przyszli. Nie był zadowolony, miałam nawet wrażenie, że jest zły na cały świat, ale nie rozumiałam o co chodzi i miałam się za moment dowiedzieć. Dlatego kiedy weszliśmy do pomieszczenia nie wiedziałam jak się zachować i stałam w milczeniu.
Jednak patrząc na niego przez dłuższy czas, stwierdziłam, że muszę go przytulić. Momentalnie znalazłam się obok niego i wtuliłam się w jego klatkę piersiową.

- Jesteś zbyt szybka i silna. - pogładził moje włosy i pocałował w głowę, ale zanim zdążyłam coś powiedzieć do pomieszczenia weszła dwójka mężczyzn.

- Więc o co chodzi? - zapytał Isaac.

- Byłem spotkać się z Connorem. Wampiry naruszyły granice i podobno dzisiaj panoszą się po naszym terenie. Dzwonił też do mnie Alfa z innej watahy i mówił, że u niego jest to samo. Wszyscy szukają tego. - złapał za mój wisiorek i wyciągnął go spod koszulki, a później puścił, ponieważ zaczął go parzyć.

- Ale po co wampirom wisiorek?

- Być może oni go nie potrzebują, ale znają kogoś kto zna się na magii i chętnie by wykorzystał jego moc. - oznajmił Ambrose patrząc na wisiorek. - Jestem tylko w połowie czarownikiem, a i tak czuje ogromną ilość nadprzyrodzonej siły z tego małego cholerstwa.

Pod Osłoną NiebaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz