Dzień wcześniej
Patrzyłam na Isaaca nie wiedząc kompletnie o co chodzi, a mężczyzna przyglądał się mi dokładnie, lustrując mnie wzrokiem. Jednak gdy nasze oczy się spotkały, a jego zmieniły kolor na piękny, błyszczący błękit poczułam gęsią skórkę na całym ciele.
Powietrze w moich płucach zatrzymało się, a ja miałam wrażenie, że zapadam się pod ziemię. Widziałam coś w jego oczach, ale nie do końca mogłam to zrozumieć. Były pełne chaosu, a jednocześnie patrzenie w nie w jakimś stopniu dawało mi poczucie, że jestem chroniona. Chciałam się uwolnić od jego spojrzenia, ale nie potrafiłam oderwać oczu. Aż zrozumiałam co widzę. Nasze tęczówki przyjęły kolor jeziora Błękitu Nieba. Chaos, który widziałam był jak fale wody.
Gdy po długiej chwili złapałam oddech nasze oczy wróciły do naturalnego „ludzkiego" koloru.- Kim jesteś? - zapytałam będąc oszołomiona tym, że czułam odwagę, która od niego biła i otaczała mnie.
Dziś
- Znasz drogę? - usłyszałam głos Malcolma.
- Nie, ale czuję, że idę dobrze - odpowiedziałam.
Był wieczór, ciepły, ale jednocześnie chłodny, lekko wiał wiatr, a drzewa w lesie, po którym szliśmy, kołysały się.
Dzień wcześniej Isaac oznajmił, że musimy iść nad Jezioro Błękitu Nieba i tam wszystko zrozumiem. Dlatego teraz, szliśmy w trójkę w stronę, której nie znałam, ale czułam, że to odpowiedni kierunek. Z resztą tak jak ostatnio. Czułam przyciąganie w tym kierunku, więc zdałam się całkowicie na intuicję.- Dalej nie powiedziałeś mi gdzie się podziewałeś, Isaac. Zniknąłeś z dnia na dzień, bez żadnej informacji, martwiłam się, czasem płakałam, ubolewałam nad tym, że tak mnie zostawiłeś.
- Musiałem coś załatwić na południu, a właściwie kogoś odnaleźć. Nie chciałem cię zostawiać, promyczku.
Usłyszałam jak Malcolm warknął na niego ostrzegawczo i przewróciłam oczami. Ten facet jest tak cholernie zazdrosny o wszystko i wszystkich, a gdy chcę się do niego zbliżyć, to mi nie pozwala.
- Kogo szukałeś? - zapytałam i przeszłam pod złamanym drzewem, a oni za mną.
- Elyrii. - oznajmił, a ja odwróciłam się do niego i zmarszczyłam brwi.
- Szukałeś czarownicy, której nikt nie namierzył od stu lat? Zgłupiałeś? Mogła stać ci się krzywda, po za tym skoro nikt jej nie znalazł przez tyle lat, to skutecznie się ukrywa. Tyle lat szukałeś jej i co? Opłaciło Ci się szukać najpotężniejszej żyjącej czarownicy?
- To było prostsze niż ci się wydaje kiedy twój najlepszy przyjaciel jest w połowie magiem - spojrzał na mnie znacząco.
- Ambrose nie.. - zacisnęłam szczękę przypominając sobie wszystkie niewyjaśnione przez mojego brata i rodziców sytuacje - To nie jest możliwe.
- Twoja matka ma magię we krwi, tyle że nie było jej dane móc nią władać. Ambrose odziedziczył ten gen, wiele potrafi, naprowadził mnie na nią dzięki czarowi. Ona umożliwiła nam to, nie chciała się przede mną ukrywać, Marie, spotkałem ją.
- To wszystko robi się coraz bardziej popaprane. - zaczęłam iść dalej już się nie odzywając.
Czułam dziwne narastanie energii w moim ciele z każdym krokiem. Odnosiłam wrażenie, że nabieram siły i pewności siebie dlatego lekko przyspieszyłam swoje kroki, a w pewnym momencie zaczęłam dostrzegać odbijającą się wodę od księżyca. Czułam mocniejsze podmuchy wiatru, ale nieugięcie szłam do przodu, aż zobaczyłam Jezioro. Piękne, błękitne jak niebo z rana, odbijające cały blask srebrnej tarczy oraz gwiazd. Wiatr ustąpił, a ja zaczęłam zbliżać się w stronę wody.
Czułam jak moje oczy zmieniają kolor, a ja kolejny raz mam ochotę wejść i zanurzyć się w tej tafli.

CZYTASZ
Pod Osłoną Nieba
WerewolfKiedy go spotkała nie wiedziała jak się zachować. Jego zapach całkowicie owładnął jej zmysły i ciało. Jednak ona nie chciała się poddać przeznaczeniu, uważała je za słabość i obawiała się co przyniesie. On, Malcolm Diogenes Gabriel Bloodmoon, czyli...