20. Lily

118 6 0
                                    

(niedziela 21 września 1997)

Znowu siedziałem w fotelu i pusto wbijałem swój wzrok w przestrzeń. Tym razem bez papierosa oraz bez ognistej. Uznałem to za zbędne.

Malfoy i Potter. Właściwie dlaczego oni się kochają? Przecież cały czas się nienawidzili. Dobra, przyznam, było kilka sytuacji, kiedy okazywali sobie wzajemną litość.

Ale czy to od razu powód?

Malfoy ma wianuszek dziewcząt, które nie odstępują go na krok i cały fanklub. Ale dlaczego wybrał właśnie Potter'a?

Pan Potter. Wygląda jak swój ojciec. Prawie idealna jego kopia. No właśnie. Prawie. Prawie idealna. Jego ojciec w jego wieku był od niego odrobinę drobniejszy. Ale nie o to tu chodzi. On ma oczy Lily. Mojej, Lily. Mojej ukochanej Lily.

Malfoy coś wspominał o jego oczach. Opisywał je bardzo dokładnie. A gdy coś się nam nie podoba, to raczej nie opisujemy tego tak dokładnie. Czyli wychodzi na to, że Malfoy'owi podobają się oczy Pana Potter'a.

Malfoy'owi podobają się oczy Lily. Mojej Lily. NIKT nie powinien się nią tak zachwycać, jak ja. To była, nie, to jest MOJA Lily. 

Wiem, że zachowuję się jak egoista. Znowu. Cholerny egoista. Nie mogę się przecież tak zachowywać. Nie powinienem. Nie mogę być egoistą!

Ale to jest MOJA Lily! To JA ją kochałem, to JA ją nadal kocham! To MNIE powinna wybrać! Nie tego cholernego beztalencia – Potter'a!

Ach, do jasnej cholery. Znowu jestem egoistą. Całe moje cholerne życie, którego życiem bym nie nazwał. Nie mogę tak myśleć. Lily miała wolną wolę i mogła wybrać kogo chciała. Dosyć dużo osób robiło do niej maślane oczy. Dużo osób próbowało ją zdobyć.

Czemu więc wybrała tego imbecyla?

Przecież mogła wybrać mnie! Nie opuściłbym jej. Nigdy. Prawie nigdy nie powiedziałem jej złego słowa, co ona w stosunku do mnie robiła dosyć często. A ja mimo tego nadal trwałem przy jej boku.

Ach, co ja pieprzę. Wybrała, kogo chciała. Chciała debila, to miała debila. Po raz kolejny jestem egoistą. Muszę przestać myśleć w ten sposób. Nie mogę być egoistą.

NIE mogę być zazdrosny.

Chociaż z drugiej strony, to naturalne. Kochałem ją, a ona doskonale o tym wiedziała. Mimo tego mnie odrzuciła. To naturalne, że nie chciałem, by była z innym. Chciałem, by była ze mną.

Ale być nie mogła. Nie chciała. A ja uszanowałem jej decyzję. Mimo, że bardzo to bolało i dalej boli jak jasna cholera, to uszanowałem to. I nie przeszkadzałem w ich związku. To była JEJ decyzja, na którą JA nie miałem wpływu. I nie mieszałem się w to. Co i tak wcale nie oznacza, że przestałem ją kochać.

Bo ja nadal ją kocham. Tak samo, jak wcześniej. Przez cały czas. Nic się nie zmieniło. Nadal oddałbym za nią życie bez wahania.

Nadal bym je sobie odebrał z powodu jej decyzji. Z powodu bólu, jaki mi tym zadała. A ja i tak nadal ją kocham.

Mimo wszystko.

Mimo to nadal jestem egoistą, jakim być nie mogę. Muszę przestać.

Przestać myśleć. Myśleć o niej. O wszystkim. No cóż, szkoda tylko, że NIE da się przestać myśleć.

Albo to jest niemożliwe, albo ja jestem jakiś ułomny.

Cóż poradzić, skoro to nadal boli.

Dobrze wiedziała, że mnie przy tym zraniła. Raniła mnie wiele razy. W przeciwieństwie do mnie, bo ja jej nie raniłem. A i tak mimo to nadal ją kocham.

𝐑any 𝐏rzeszłosci || drarry, ss x oc Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz