22. Dwaj delikwenci

133 5 0
                                    

(poniedziałek 22 września 1997)

!7000 słów!

Wyszedłem na kolację. Byłem już odrobinę spóźniony, co do mnie niepodobne. Zamknąłem drzwi i ruszyłem szybkim krokiem, pomimo zmęczenia i nadal piekących oczu. W momencie, gdy dochodziłem do Wielkiej Sali, byłem już odrobinę bardzo spóźniony, więc nikogo nie było na korytarzu. Zbliżałem się do wejścia, gdy w pewnym z bocznych korytarzy usłyszałem kłótnię pewnych dwóch chłopaków, w tym niedoszłego samobójcy o blond włosach i drugiego delikwenta z blizną-błyskawicą na czole. Schowałem się za pobliską zbroją.

– Malfoy, bez dyskusji! – krzyknął głośno ciemnowłosy, zawzięcie gestykulując – Musisz coś zjeść! Chodź! – chwycił go za rękaw, na co blondyn od razu odtrącił jego rękę z wyrazem niechęci na twarzy.

– Potter, zostaw mnie! Nie chcę nic jeść! – odsunął się o krok do tyłu, lekko się zataczając – Moje żywienie nie należy do Twoich obowiązków!

– Nawet mi tu teraz nie próbuj zaprzeczać, że wszystko jest źle! Oboje widzimy w jakim jesteś stanie! I nie dyskutuj!

– Odpierdol się Bliznowaty! Sam musisz coś zjeść! Jak możesz zauważyć, ja się jeszcze doskonale trzymam na nogach! – po tym znowu lekko się zatoczył, łapiąc się za głowę i opierając lewą ręką o ścianę.

– No właśnie kurwa widzę jak zajebiście sobie radzisz! Tym razem już mnie nie oszukuj! Idziemy! – krzyknął rozkazująco.

Chwycił go za prawą rękę, na co Malfoy syknął i wyrwał rękę, pocierając nadgarstek

– O Ty chuju! Obiecałeś mi coś! – krzyknął już nieco ciszej, łamiącym się głosem ze szklistymi oczami – Jak... Jak mogłeś? – zapytał cicho po chwili, patrząc w oczy drugiemu, który mocno trzymał się za nadgarstek i również na niego patrzył, lecz wzrokiem: "odpierdol się, zabiję się, dajcie mi już kurwa spokój, to nie twoja sprawa, nie chcę jeść, jedzenie jest ble, nawet nie próbuj mnie zmuszać, no chyba właśnie Ty potrzebujesz pomocy, Bliznowaty".

– Odpieprz się ode mnie, Bliznowaty. – wysyczał powoli – Nie będę jadł.

– D-Draco... – wyszeptał Pan Potter, a Malfoy spojrzał na niego groźnie.

– Od... pier... dol... Się... O... de... Mnie... Rozumiesz? – wymamrotał, osuwając się po ścianie, na podłogę.

Pan Potter stał pół metra przed nim z lekko otwartymi ustami, oddychając szybko i płytko, patrząc na niego z niedowierzaniem. Po chwili ukląkł przy nim pół przytomnie i delikatnie położył mu ręce na ramionach. Blondyn za ten czas obdarzał go nieustannie bardzo morderczym spojrzeniem.

– Chodź. – wyszeptał bardzo cicho brunet – Zaraz tu zemdlejesz.

– Spieprzaj, Potter. – powiedział stanowczo blondyn, nadal trzymając się za nadgarstek i podkulając nogi.

Pan Potter kilka razy otworzył i zamknął usta, po czym jeszcze mniej przytomnie wstał. Oddychał szybko i płytko, patrząc uparcie w czubki swoich butów. Przetarł ręką oczy, z których chwilę potem spłynęło po policzku kilka łez, których w bardzo krótkim czasie przybyło. Malfoy patrzył na to z przejęciem i wyrazem w oczach: "o kurde, spieprzyłem, co ja najlepszego zrobiłem!, o nie! Nie! Nie!", trwając w tej samej pozycji, lecz również ze szklistymi oczyma.

Zaraz po tym Pan Potter zaczął biec w stronę najbliższej łazienki, potykając się o własne nogi. Wyszedłem zza zbroi. Popatrzyliśmy nawzajem na siebie z Malfoy'em spojrzeniem: "o cholera!". Po tym szybko pomogłem mu wstać i pobiegliśmy za Potter'em.

𝐑any 𝐏rzeszłosci || drarry, ss x oc Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz