34. Ślepe próby

50 1 0
                                    

(sobota 27 września 1997)

Snape's POV

Nie wiem, gdzie i co robił młody Malfoy za ten czas, ale ja udałem się załatwiać inne ważne sprawy.

Gdy już minęło około pół godziny, ponownie pojawiłem się w sklepie Borgin'a i Burkes'a na Nokturnie.

Sprzedawca robił coś za kasą w skupieniu. Chrzaknąłem w celu zasygnalizowania swojej obecności.

Spojrzał na mnie lekko zaskoczony, lecz za chwilę jego spojrzenie znowu przybrało ten sam chłodny wyraz.

– Znowu Pan? – spytał znudzony.

– Jak widać. – odpowiedziałem nieco szorstko.

– Tym razem jest Pan sam. Gdzie jest ten "uroczy" młodzieniec?

– To nie jest teraz ważne.

– Czyli młodzieniec nie jest dla Pana ważny? – zmrużył oczy.

– Cisza. Dobrze Pan wiesz, co mnie tu sprowadza.

– Ach, oczywiście, że wiem. – wyszedł zza kasy – Jednakże moje usługi nie są za darmo.

– Nikt nie chciałby pracować za darmo. – spojrzałem na niego podejrzliwie.

– Właśnie. Dlatego też należałaby się zapłata staremu człowiekowi.

Tak to nie będzie. Wspominał o młodym Lucjusza, więc zapewne będzie to coś związanego z nim. W takie gierki ja się bawić nie będę.

Bez dłuższego zastanawiania się, podniosłem lewy rękaw szaty, ukazując mu Czarny Znak.

– ON na pewno da Ci tą zapłatę, której żądasz, ale póki co, rób to, co my Ci, co ON, Ci każe. Rozumiesz? – wycedziłem złowrogo między zębami.

– A skąd mogę mieć taką gwarancję?

– Mam go wezwać? – zagroziłem.

– Och nie, nie ma takiej potrzeby. – cofnął się do tyłu.

– Więc? – spytałem, zasłaniając tatuaż.

Machnął na mnie ręką i ruszył na tyły sklepu, w stronę Szafki Zniknięć.

Zatrzymał się koło niej i zaczął objaśniać wszystko co i jak.

Skończył na oko za jakieś następne pół godziny. Pożegnał mnie z dosyć zniecierpliwioną i poważną miną.

Prawdę mówiąc, nie wiem, czy Lord Voldemort jakoś mu się za to odpłaci, ale podejrzewam, że nie. To już nie mój problem.

Deportowałem się tuż pod bramę Hogwartu, spod której rozpocząłem jakże przyjemny i krótki spacer do zamku, który szybkim krokiem trwa mniej więcej 15 minut.

~•~

Pewien czas później maszerowałem już korytarzem, na którym znajduje się Pokój Życzeń. W momencie, gdy wyłoniłem się zza zakrętu, Malfoy junior właśnie wchodził do owego pomieszczenia.

Wszedłem niecałą minutę lub dwie po nim, po czym zacząłem go szukać.

Finalnie znalazłem go w tym samym miejscu, co zawsze. Siedział na tym samym ledwo stojącym krześle.

Stanąłem nic nie mówiąc kilka metrów przed nim.

Dopiero usiadł, wywnioskowałem. Twarz miał ukrytą w dłoniach oraz przecierał oczy palcami. Westchnął ciężko, jęcząc cicho.

Podszedłem kilka kroków bliżej.

Jak widać usłyszał mnie, ponieważ podniósł głowę w moją stronę.

𝐑any 𝐏rzeszłosci || drarry, ss x oc Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz