57. Wielkie czyny

26 2 0
                                    

(wtorek 21 października 1997)

Snape's POV

Amycus i Alecto radzą sobie nadzwyczaj dobrze. Co prawda Alecto sieje całkiem niezłą propagandę i uczniowie są bardzo oburzeni, lecz nie mogę niestety jej zwolnić. Inaczej Czarny Pan by mnie zabił.

Panna Leaf razem ze mną zamartwia się o całą czwórkę. Ciekawe, czy istnieje sposób, by się z nimi porozumieć w jakiś sposób.

Podejrzewam, że występują liczne spory pomiędzy Panem Weasley'em, a Draco. Oczywiście nie zapominajmy o Pannie Granger. I oczywiście Pan Potter musi ich wszystkich później godzić.

W sumie, to tęsknię za kłótniami Pana Potter'a z Panem Malfoy'em w moim gabinecie. I pomyśleć, że minęło tylko kilka dni od opuszczenia przez nich murów zamku.

Wszedłem do gabinetu Dumbledore'a. Do moich uszu natychmiast dotarł mamrot wzburzonego Fineasa Nigellusa Black'a. Na oczach miał zawiązaną magiczną opaskę. Odczarowałem go natychmiast. Jak można okazywać taki brak szacunku dla obrazu?

- Och, nareszcie. - westchnął - Ta banda dzieciaków zawiązała mi oczy!

- Jaka banda dzieciaków?

Czy to możliwe, że ową bandą jest jakże popularna ostatnio czwórka?

- Szlama, rudzielec, Potter i Panicz Draco Malfoy. Przynajmniej tyle zdążyłem zobaczyć, zanim ta Szlama zawiązała mi oczy!

- Gdzie są? - spytałem.

- Na południu Anglii. Dokładniejszej nazwy nie znam. Domyślam się, że w lesie.

- Będziesz utrzymywał z nimi kontakt. - oznajmiłem stanowczo i pewnie.

- Jak sobie dyrektor życzy. Przynajmniej jeden dobry dyrektor...

Ze Ślizgonów tylko on i ja jesteśmy jedynymi dyrektorami tejże placówki.

Zaraz po tym zapadł w sen. Zasiadłem za biurkiem Dumbledore'a i zabrałem się za porządkowanie papierów. Większość jednak już uprzątnęła Minerva.

(sobota 25 października 1997)

Harry's POV

- Więc jaki mamy plan? - spytałem po kolacji.

- Przemieniamy się w pracowników ministerstwa i wchodzimy do środka. Następnie szukamy medalionu. Potter, pytasz o to już piąty raz! - odpowiedział Draco.

- Przepraszam.

- Już cztery razy przepraszałeś. Uważam, że już wystarczy.

- Właśnie, Harry. - poparła go Miona.

Westchnąłem i położyłem się na pryczy należącej do mnie i Draco. Zima zbliża się coraz większymi krokami, toteż śpimy już w swetrach. Chciałbym na święta wrócić do Hogwartu.

Pół godziny później, gdy było już słychać chrapanie Ron'a i równomierny oddech Hermiony, blondyn przyszedł do mnie i położył się na mnie.

- Hej, Słońce. - cmoknął mnie w usta.

- Raczej dobranoc. - mruknąłem i wtuliłem się w niego.

Położył głowę na mojej klatce i oplótł mnie ramionami w pasie. Położyłem dłoń na jego włosach. Merlinie, jakie one są miękkie.

(poniedziałek 27 października 1997)

Third person's POV

Czwórka nastolatków pojawiła się przed gmachem ministerstwa magii. Rozejrzeli się nerwowo i schowali w najbliższej wnęce. Następnie po kolei zagadywali pracowników, przy okazji sprawiając, że tracili przytomność. Po tym wyrywali im włos z głowy i wrzucali do eliksiru wielosokowego.

𝐑any 𝐏rzeszłosci || drarry, ss x oc Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz