19

1.9K 112 1
                                    

Wstałam, ubrałam się i poszłam poćwiczyć. Nie każą mi wyjść, muszę sobie jakoś radzić. Hope zdeklarowała się mi towarzyszyć, od czasu pierwszego wspólnego treningu, trenujemy razem. Bardzo się polepszyła od tamtego czasu.

- Idzie ci coraz lepiej.

- Dziękuję, mam od kogo się uczyć.

Nie daje jej forów, czego by się nauczyła gdyby miała za łatwo? Robi postępy, jest silna i ciężko pracuję. To bardzo dobrze.

- Widzę, że nie tylko uczysz zaklęć! - zawołał radośnie Kalus.

Wywróciłam oczami. Hope zamachnęła się. Złapałam jej rękę i obróciłam ją tyłem do siebie. Unieruchomiłam ją i posłałam mu zwycięski uśmiech. Puściłam dziewczynę i po raz kolejny ustawiła się do ataku.

- Hope jest jedyną osobą z która trenuję, a po za tym, ona też musi umieć się obronić.

Hope wyprowadziła kolejne ciosy, które z łatwością zablokowałam.

Ciekawa jestem czy powiedziała rodzicom o nieproszonym gościu? A może oni już wiedzą, tylko ja robię z tego wielką aferę? Jestem ostatnio strasznie drażliwa, wszyscy patrzą na mnie jakbym miała zaraz wybuchnąć. Uspokój się, pomyślą jeszcze, że jesteś wariatką.

Rozejrzałam się po pomieszczeniu, moją uwagę przykuła pewna rzecz. Herb z literą 'M', a pod tym wąż. Gdzieś to już widziałam, ale nie pamiętam gdzie.

Naglę poczułam ból w okolicach brzucha i upadłam.

- Przepraszam, nie chciałam tak mocno.

- Nic mi nie jest, zamyśliłam się na moment.

- Klaus, jak długo mieszkacie tutaj? - spytałam podnosząc się.

- Trzysta lat z małą przerwą. A co?

- Nic tak z ciekawości pytam. - spojrzałam jeszcze raz na herb - Na dziś to wszystko.

Hope pobiegła do pokoju, ja poszłam powolnym krokiem na górę. Klaus podszedł do mnie i szedł obok mnie.

- Chciałem z tobą pogadać. - powiedział spokojnie.

- O czym?

- Z tego co słyszałem miałaś być tu tylko tydzień, może zostałabyś dłużej? Wszyscy chcemy cię lepiej poznać.

Stanęłam i spojrzałam na niego zdziwiona. Tego się nie spodziewałam, a już na pewno nie od niego.

- Powiedziałem coś nie tak?

- Nie spodziewałam się tego, a już na pewno nie od ciebie. Na twój temat słyszałam wiele różnych rzeczy, ale nigdy nie słyszałam żebyś był dla kogoś dobry.

- Nawet od Hope?

- Hope nie liczymy.

- Niklaus bywa trudny, da się do tego przywyknąć. Uwierz, znosiłem jego humory przez tysiąc lat.

Zaśmiałam się na to szczere wyznanie Elijah. Mogę założyć, że się nie nudził z nim, nawet mu współczuję.

- Jesteście dla mnie mili i bardzo wam dziękuję. Zostanę... i wam pomogę oczywiście.

Po wzięciu prysznica ubrałam się i poszłam do salonu. Siedziała tam Hayley z Elijah i Klausem. Rebekah z Freya pojechały pogadać z jakimś Marcelem, jakiś przyjaciel rodziny. Hayley jechała na bagna, a ja z Klausem miałam iść na jakieś spotkanie. Niby przydam się mu.

- No dobra, więc co to za spotkanie?

- Z przedstawicielami wszystkich gatunków, ludzi, wilkołaków, wampirów, czarownic.

- A ja reprezentuję trzy, kiedy poznają mnie, nie będą się obawiać Hope. Zgadłam?

- Po części.

O co mu chodzi? I dlaczego jest dla mnie miły, skoro nawet dla własnej siostry nie był miły kiedy ją poznał. Skąd ten przywilej? Możliwe, że mi nie ufa, dlatego woli mieć mnie na oku. 

OriginalOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz