Minęło kilka dni, czarownice się podniosły po porażce. Wrogowie wyczekiwali w napięciu kolejnego ruchu. Stracili efekt zaskoczenia. Na czym my zyskaliśmy.
Według Klausa najlepszą obroną jest atak. To tłumaczy co tu robimy. Nasz szpieg podał nam dokładny adres, bez problemu trafiliśmy. Tego dnia mieli jakieś spotkanie co było nam na rękę. Wszystkie wampiry w jednym miejscu, czyż to nie wspaniały zbieg okoliczności?
- Skoro już się tu zebraliście to może pogadamy? - zaczął Klaus.
Klaus powoli wszedł na sale, z uśmiechem zwycięscy na twarzy. Podobała mu się reakcja na jego widok, uwielbiał siać postrach.
To mam po nim
Wampiry zaczęły się wycofywać w drugą stronę, ale wtedy pojawił się Elijah.
- Już idziecie? Nie ładnie z waszej strony?
Elijah jak zwykle w idealnym garniturze, koszuli i bez żadnej skazy. Widząc go w takim miejscu, w tej sytuacji już wiem, że to tylko zasłona dymna na jego prawdziwe oblicze, które zamierza pokazać już za chwilę.
- Wasi poprzednicy byli bardzo rozmowni. - pojawiła się Freya.
- Co z wami? Strach was obleciał? I wy chcieliście zrobić cokolwiek nam? - dodałam zajmując swoje miejsce.
Spojrzałam na resztę i czekałam na ostatnią osobę, która stanęła u boku Freyi. Spojrzałam w dół. Niektórzy błagali o litość, inni zasłaniali się sobą nawzajem a jeszcze inni rozglądali się jakby czekali na cud.
- Zapowiada się ciekawie. - dokończyła Hope.
Nikomu nie podobał się ten pomysł. Wolałabym żeby zajęła się tym Freya i ja. Niestety zaklęcie wymagało równowagi, byłam silniejsza od Hope i Freyi, ale razem były równe ze mną.
Kol i Rebekah zajęli swoje miejsca. Ja z dziewczynami czarowałyśmy, a reszta pilnowała żeby nikt nie uciekł. Byłam za tym by zająć się nimi ręcznie, ale było zbyt duże ryzyko, że ktoś by ucierpiał. Mieli znaczną przewagę liczebną, nie znaczy to, że w nas nie wierzę czy coś. Mają jeszcze kilka kołków z białego dębu, które Greta przez lata uzbierała i czekała na odpowiednią chwilę.
Spojrzałam na dziewczyny, dałam im znak i zaczęłyśmy zaklęcie.
- Curor! Praefecto! Dolor! Et mors robis! Curor! Praefecto! Dolor! Et mors robis! - zaczęłyśmy zaklęcie.
Z każdej z nas zaczęła odchodzić, wręcz rozpływać się fala. Po chwili trzy falę złączyły się w jedno. Z oczu wampirów zaczęła płynąć krew, krzyczeli z bólu, ich kości się łamały. Nie przyjemny widok, mam nadzieję, że Hope nie ucierpi na tym.
- Et mors robis!!
Koniec.
Fala energii wystrzeliła, Freya i Hope cofnęły się pod jej wpływem do tyłu. Wampiry padły na ziemię. Reszta stała lekko zdziwiona, lecz zadowolona z efektu. Hayley podeszła do Hope i sprawdziła czy wszystko w porządku. Spojrzałam na kilka mebli które się przewróciły się pod ciężarem fali.
Zapadła cisza, ale w tej ciszy można było usłyszeć bijące czyjeś serce. Problem w tym, że to bicie nie świadczyło o czymś dobrym.
Spojrzałam na Klausa, ale po wyrazie jego twarzy poznałam, że myśli p tym samym co ja. Bez chwili zawahania pobiegłam do źródła dźwięku. Z pod szafy wystawały czyjeś nogi. Szybko podniosłam ją... o nie.
- KLAUS!!
Pojawił się natychmiast. Kucnęłam i zaczęłam używać wszystkich możliwych czarów leczących. To jednak było na nic, już przy drugim zaklęciu jego oczy zaszły mgłą.
- Wiesz co to oznacza...
Spojrzałam na niego. Miałam oczy we łzach, tak jak on. Pobiegliśmy do Hope, Hayley ją trzymała w ramionach.
- Hope... - zaczął Klaus.
Ona spojrzała na nas i właśnie potwierdziły się nasze obawy. Jej oczy były koloru złotego, Hope aktywowała gen wilkołaka.
Właśnie dlatego uważałam, że to cholernie zły pomysł!
- Co się ze mną dzieję?
- Wszystko będzie dobrze, spokojnie. - zapewnił ją Klaus.
- Aktywowałaś gen wilkołaka. Nie bój się, pierwszy jest najgorszy z czasem będzie łatwiej. Jako trybryda możesz to kontrolować. - spojrzałam na nią, widziałam w jej oczach strach - Pomożemy ci ze wszystkim.
- Ja kogoś...
- Nie to był wypadek. To tylko skutek uboczny zaklęcia, nie byłaś sama. Ja i Freya też rzucałyśmy zaklęcie. Nie jesteś niczemu winna.
- Wszystko się ułoży. - dodała Hayley.
- Obiecuje. - dokończył Klaus.
CZYTASZ
Original
Fanfiction- Pani jest czarownicą. - kiwnęłam głową na potwierdzenie. Dziewczyna uniosła głowę i spojrzała w moje oczy. - Jest pani i wampirem. - Wilkołakiem też. To może być trochę dziwne i sprzeczne ze wszelkimi założeniami, ale tak jestem połączeniem trzech...