Otworzył drzwi i wszedł do środka. Oczywiście to jego dom i może robić co chce. Spojrzał na moje spakowane torby.
- Chcesz wyjechać? Aż tak źle?
- Powiedz mi co ja mam zrobić? - powiedziałam niemal błagalnie - Przez całe dzieciństwo chodziłam za mamą, prosiłam, kłóciłam się z nią bo chciałam coś wiedzieć. Chciałam żeby mama kogoś poznała, kogoś kto pozwoliłby się nazywać 'tatą'. Później mama umiera, ja chcę o wszystkim zapomnieć. A teraz dowiaduję się, że mam tatę, a nawet siostrę - a jej mama jest moją kuzynką!
- Wiem, że to trudne. Uwierz mi dla mnie to też trudne, wyobrażam sobie te wszystkie chwile przy których powinienem być obok, ale mnie nie było.
- To nie twoja wina. Nie wiedziałeś, dowiedziałeś się, że możesz mieć dzieci dopiero kiedy dowiedziałeś się o Hope.
- Jest mi naprawdę źle, ominęło mnie tyle rzeczy. Tak bardzo żałuję tego jak to się skończyło. I chcę żebyś wiedziała jak bardzo jestem z ciebie dumny. Przez cały czas byłaś sama i dałaś sobie radę ze wszystkim, nie ważne jak źle było, ty podniosłaś się i szłaś dalej z podniesioną głową.
Spojrzałam na niego i z moich oczu znów popłynęły łzy, już dłużej nie jestem w stanie ich powstrzymywać.
Klaus podszedł do mnie i objął mnie mocno. Mam czterdzieści lat, ale właśnie tego było mi trzeba.
- Wiem to może być trudne, ale za jakiś czas będziemy się z tego śmiać. Obiecuję ci, że już nigdy nie będziesz sama. Będę przy tobie. Zawsze i na wieczność. Jesteś Mikaelsonem, czy tego chcesz czy nie.
Josephine Mikaelson, dziwnie to brzmi. Ale to prawda, jestem Mikaelson. Teraz wiem kim jestem, skąd pochodzę.
- To wszystko tłumaczy. - zaczęłam kiedy już się uspokoiłam - Wiem kim jestem, znalazłam brakujący element.
Delikatnie odsunął się ode mnie i spojrzał na mnie. Widziałam, że ma łzy w oczach, nawet on.
Wyciągnął z kieszeni mój naszyjnik.
- Uważam, że powinnaś go mieć.
Odwróciłam się tyłem do niego, a on zapiął mój naszyjnik.
- Dziękuje.
- Zostań tu. Nie wyjeżdżaj, zamieszkaj z nami. W końcu to też twój dom.
- Już wiem skąd kojarzyłam tą literę 'M'. Na dziedzińcu wisi herb, a na naszyjniku jest tylko 'M'.
Uśmiechnęłam się łapiąc mój naszyjnik. Niby ten sam, ale jego wartość całkowicie się zmieniła. Teraz jest czymś więcej niż zwykłym naszyjnikiem, będzie mi przypominał skąd pochodzę, nawet kiedy będę daleko. Będzie mi przypominał o całej tej sytuacji.
Śmiało mogę powiedzieć 'Znalazłam rodzinę'.
CZYTASZ
Original
Fanfiction- Pani jest czarownicą. - kiwnęłam głową na potwierdzenie. Dziewczyna uniosła głowę i spojrzała w moje oczy. - Jest pani i wampirem. - Wilkołakiem też. To może być trochę dziwne i sprzeczne ze wszelkimi założeniami, ale tak jestem połączeniem trzech...