Umyłam rękę i przebrałam się w czyste rzeczy. Rozczesałam włosy i poprawiłam makijaż. Wyszłam na korytarz w celu znalezienia Hope, albo kogokolwiek.
Po chwili chcąc nie chcąc usłyszałam rozmowę.
- Ja jej powiem w odpowiednim czasie. Elijah... ja o tym doskonale wiem, ale wyobraź sobie usłyszeć takie coś. Jak ja mam jej to wytłumaczyć?
- Niklausie uważam, że to ty powinieneś jej to powiedzieć.
- To szok dla nas wszystkich, a co dopiero dla niej. - odezwała się Hayley.
- Jesteście pewni na sto procent? Lepiej zaczekać i się upewnić. - zasugerowała Rebekah.
- Nie mam wątpliwości. Wszystko się zgadza, każdy najmniejszy szczegół. - wyjaśnił - Tylko jak jej to powiedzieć?
Nie wytrzymałam i weszłam do pokoju. Wszyscy spojrzeli na mnie.
- Coś mnie ominęło? - spytałam.
Dlaczego wszyscy tak na mnie patrzą. Czy to o mnie chodzi? Co jest tak ważne, że boją mi się powiedzieć.
- Widzisz musisz o czymś wiedzieć. Jest to bardzo ważne, i trudne do przekazania. - zaczęła Hayley - Chyba wiemy dlaczego masz takie same zdolności jak Hope.
Spojrzałam na nią i zmarszczyłam brwi.
- A czy to ważne skąd? Jeśli wam przeszkadza to nie muszę tu być. Poradzę sobie...
- Nie o to chodzi. - wtrącił Elijah.
- Zamknijcie się, to ja powinienem to jej przekazać. - podszedł do biurka i wyciągnął brązową skrzynkę - Widzisz znalazłem twój naszyjnik. Mówiłaś, że był herb twojego ojca...
- Tak mi powiedziała mama. Ale co to ma do rzeczy?
- Widzisz tak się składa, że to herb... Mikaelsonów.
Wytrzeszczyłam oczy. Spojrzałam na resztę, wszyscy obserwowali moją reakcję. Klaus wyglądał na zmieszanego, tak samo jak ja. Nie rozumiem o co tu chodzi.
Klaus wyciągnął mój naszyjnik i uniósł go do góry. Drugą dłonią sięgnął pod koszulkę i wyciągnął swój. Były identyczne!
W tym momencie zaczynało wszystko do mnie docierać. Nie, to jest nie możliwe!
Wszyscy zaczęli się rozglądać po pokoju. Świece znów zaczęły palić się w nienaturalny sposób, mimo tego, że nikt ich nie zapalał.
- Masz na drugie Esther, po babci. Moja matka nazywała się Esther. - kontynuował.
- Nie to nie możliwe. - pokręciłam głową - Nie, nie, nie. Wiedziałabym gdybym go spotkała, mama powtarzała, że jestem do niego podobna... - spojrzałam na niego.
- Każdy kto mnie zna potwierdzi, że podobieństwo jest uderzające.
Dopiero teraz to dostrzegłam, te włosy, oczy i jasna cera. To wyjaśnia bycie trybrydą. Ale dlaczego nie czuję ulgi? Nie powinnam się poczuć inaczej, lepiej? To chyba nie dociera.
- Wiedziałeś o ciąży mojej mamy?
- Nie miałem pojęcia, przyrzekam gdyby było inaczej. - zrobił krok w moją stronę a ja zrobiłam to samo w tył - Josephine to ja jestem twoim tatą.
Pokręciłam głową ze łzami w oczach. Wszystkie żarówki jakie były w tym pomieszczeniu, naglę wystrzeliły. Wszyscy polecieli na ściany i hukiem się o nie odbili. To chyba moja wina. Rozejrzałam się po pokoju i znów pokręciłam głową.
- Nie to jakiś żart. Nie mogę w to uwierzyć.
Pobiegłam do pokoju. Mam ochotę narobić bałaganu, wielkiego. Mam ochotę napić się krwi, nie martwić się życie człowieka. Jestem wściekła, ale zarazem się boję! Jakie to chore! Zawsze sobie tłumaczyłam nieobecność ojca tym, że nie wie o moim istnieniu, nie żyję, albo mama sama nie wiedziała kim on jest. Co dalej? Mam iść i powiedzieć ' no hej tatuśku, fajnie, że jednak jesteś'?
Chodziłam po pokoju i rozmyślałam. Złapałam się za głowę.
Powinnam stąd wyjść, nie mogę tu siedzieć.
Złapałam swoją torbę i zaczęłam pakować moje rzeczy. Nie było tego dużo, szybko się uwinęłam. Usłyszałam pukanie do drzwi.
- Mogę wejść? Chciałbym pogadać na spokojnie. - usłyszałam głos Klausa.
**************
Wiele osób się domyślało, no bo to było oczywiste. Mamy to, ale to jeszcze nie koniec.
A tak przy okazji...
Polecam sprawdzić moją nową opowieść ESCAPE. Będzie mi bardzo miło jeśli przeczytać i coś po sobie zostawicie.
Dziewczynie z małą pomocą udaję się uciec z piekła na ziemi. Myśląc, że jest już na prostej drodze do szczęścia pojawia się przeszłość, która nieustanie ją próbuję odnaleźć. Zrobi wszystko by przeżyć i uratować siebie i bliskich. Piekło nauczyło ją jednego - jak przeżyć w najgorszej sytuacji.
Bezwzględna, pewna siebie, manipulantka, kłamczucha o pięknej twarzy. Tak opisuję się Malia Pierce.
Bo jedna sekunda może zmienić całe życie.
Pozdrawiam :)
GoldenGirl
CZYTASZ
Original
Fanfiction- Pani jest czarownicą. - kiwnęłam głową na potwierdzenie. Dziewczyna uniosła głowę i spojrzała w moje oczy. - Jest pani i wampirem. - Wilkołakiem też. To może być trochę dziwne i sprzeczne ze wszelkimi założeniami, ale tak jestem połączeniem trzech...