24

1.7K 115 4
                                    

- Wyspana? - spytała Hayley.

- Co mają zamiar z nią zrobić? - zignorowałam jej pytanie.

Hayley tylko wzruszyła ramionami, poklepała mnie po plecach i poszła na śniadanie.

Wciągnęłam telefon i zadzwoniłam do Ricka. Wyjaśniłam mu, że wracam później niż planowałam. Zmartwił się, ale zapewniłam go, że wszystko jest dobrze. Martwi się o mnie to miłe.

Musze być silna, tak jak mama. Wychowała mnie, wyszkoliła mnie, uszykowałam mnie na takie sytuację. Ona wiedziała co to znaczy żyć w tym świecie, świecie pełnym istot nadprzyrodzonych. Nie mogę zaprzepaścić jej starań, będę silna i uchronię moich bliskich. Jestem Josephine Labonair! Ja się tak łatwo nie poddaję, nikt mnie nie złamie, już ja tego dopilnuję.

Nie mam ochoty na ludzie jedzenie, wolałabym jakąś krew. Cały dzień nie piłam. Weszłam do kuchni, zajrzałam do lodówki. Mam dziś jebane szczęście, ostatnia torebka krwi 0Rh+.

Ze szczęścia aż zaczęłam nucić, dokładnie jak moja matka. Dość, dość wspomnień które przybijają człowieka.

Wyciągnęłam torebkę z krwią, wyciągnęłam rurkę i pociągnęłam kilka sporych łyków.

- Smacznego.

Odwróciłam się i zobaczyłam w drzwiach stojącego Klaus.

- Przestraszyłeś mnie. - powiedziałam upijając kolejny łyk - Poczęstowałam się, byłam głodna. Mam nadzieję, że nie szukasz 0Rh+.

Klaus zamknął z trzaskiem lodówkę i spojrzał na mnie. Wzruszyłam ramionami, znów pociągając łyk.

- Mogłeś mówić, albo wywiesić jakąś notatkę.

- Zazwyczaj tylko ja ją piłem. Chyba będę musiał iść do piwnicy.

- Dlaczego jesteś dla mnie miły? Dla reszty rodzeństwa bywasz kąśliwy, dla mnie nie? Czym sobie zasłużyłam?

Palnęłam bez zastanowienia. W duchu właśnie walnęłam sobie niezłego facepalma.

Nie spodziewał się tego pytania, trochę go zaskoczyłam. No ale chyba mi nie powiecie, że tego nie zauważyliście. Może mu się spodobałam? Oby niee, nie przeczę jest przystojny, niestety nie mój gust. Ma ładne blond włosy, niebieskie oczy i może mu pozazdrościć nie jeden.

I w tym momencie przemknęła mi pewna myśl przez głowę. Nie dziś jest dobry dzień, bez niepotrzebnego stresu. Odpuść, jutro też dzień.

- Tak po prostu cię lubię, jesteś dobra dla Hope, pomogłaś nam wszystkim, czego nikt od ciebie nie wymagał. Przypominasz mi kogoś...

Teraz to on zaskoczył mnie... skubany dobry jest.  

OriginalOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz