✿ 32 - Jak zawsze ✿

154 14 85
                                    

Keiko POV

Tydzień. Tydzień spędziłam na bezczynnym siedzeniu w domu! A najgorsze jest to, że nikt nawet nie ważył się zainteresować moją nieobecnością. Jak tak można? Innych może jeszcze wybaczę, ale że pan maruda Kusuo? Siedziałam u niego godziny, bo inaczej z swoje nieudolności zrobiłby sobie krzywdę, a nawet nie sprawdził czemu mnie nie ma w szkole. Zgaduje że po kilku dniach na pewno tam poszedł.

Tak czy inaczej wstałam cała obolała z łóżka. Dosłownie cała. Czuję się jakbym przebiegła jakiś maraton.
Krążyłam po pokoju w poszukiwaniu telefonu. Muszę przepisać nieszczęsne lekcje więc najprościej będzie mi zadzwonić. Wybrałam numer do Mikoto, bo tylko przy niej użyje mocy, z których aktualnie pożytku nawet nie mam, więc nawet nie wiem po co biore ten fakt pod uwage. Jestem zbyt osłabiona, by zrobić cokolwiek.

Już czekałam, aż w moim uchu rozbrzmi się dźwięk łapanego sygnału, a tu nic. Połączenie zostało zerwane praktycznie od razu. Spojrzałam na kreski w telefonie oznaczające poziom internetu. Nic. Nie dało się złapać sygnału. Co to w ogóle za internet?!

- Gówno a nie internet! Gówno, dupa, siki, mocz. Ja - chcę - zadzwonić! - krzyczałam do siebie w myślach.

A może to hasło się zresetowało? Chociaż kto miałby to zrobić skoro rodziców i tak nie ma?
Po minucie doznałam cudownego olśnienia. Niedawno była burza więc może antena się przekrzywiła. Skoro tak to powinnam ją przestawić, bo inaczej nie skontaktuję się z nikim. Z powodu choroby użycie nawet telepatii jest wyczerpujące, dlatego to jest powód dzwonienia.

Otworzyłam drzwiczki na dach i powoli, z telefonem w zębach weszłam na górę. Tak jak myślałam, antena od internetu była na skraju upadku. Ostrożnie przesuwałam się w stronę wspomnianego przedmiotu mając nadzieję, że mogę posiadać zdolności mechaniko-elektyka. Jednak czego innego mogłam się spodziewać po sobie?
Dachówki były jeszcze wilgotne po deszczu czego skutkiem było poślizgnięcie się na jednej. Przechyliłam się plecami do tyłu ślizgając się na skraj dachu, równocześnie wypuszczając moją komórkę.

- M-mój telefon.... - dalej nie dokończyłam, bo krzykłam gdy zatrzymałam się na obrzeżu dachu.

Gdyby nie fakt, że zahaczyłam stopą o rynnę leżałabym teraz na ziemi. Nie ma to jak zwisać z czubka własnego domu. Nie teleportuje się bo nie dam rady, a jak spróbuje zejść to spadnę i zginę. Jestem co najmniej na wysokości 8 metrów, a nie jestem Kusuo, który jak zostanie dźgnięty nic mu się nie stanie. Zostało mi jedynie wołać pomoc, ale wątpię, by ktoś w sobotę o 14 popołudniu mnie usłyszał.
Zostaje mi czekać na wybawcę.

- K-keiko!? - nagle usłyszałam za sobą dobrze znany mi głos, postanowiłam odpowiedzieć.

- Hejjj Miko!! - pomachałam Aiurze co w mojej sytuacji będąc do góry nogami musi wyglądać komicznie - Wiesz trochę mi tu niewygodnie mogłabyś mi pomóc?

- P-poczekaj bo-o spadniesz! - mówiła jakby była przerażona.

Wbiegła do mojego domu (dobrze że drzwi nie zamykam) i już po chwili weszła na górę. Swoimi rękami złapała mnie za nogę i próbowała wciągnąć do środka. Ledwo powstrzymałam się od śmiania z łaskotek.

- Czemu tam byłaś, jakby jak? - spytała gdy w końcu znalazłyśmy się w moim pokoju. - Jeszcze się dziwię, że nie masz na sobie znaku śmierci.

- A no wiesz takie małe problemy z Internetem. Chciałam do ciebie dzwonić odnośnie lekcji, ale antena nie działała i tak wyszło.

W sumie i tak jej teraz nie potrzebuje, bo raczej nic nie zostało z mojego telefonu...

𝑀𝑦 𝑆𝑢𝑛𝑠ℎ𝑖𝑛𝑒 || Saiki x OcOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz