✿ 04 - Szalony wyścig ✿

428 35 12
                                    

Saiki POV

Siedziałem przy łóżku Akemi przez jakiś czas oddając się przemyśleniom. Nie spodziewałem się, że powie cokolwiek, to musiało wymagać od niej pewnego typu zaufania. W dodatku to zamieszanie Kusuke w tą sprawą. Jak go jeszcze spotkam wyjaśnię sobie z nim parę kwestii. Czyli czemu nic mi nie powiedział.

Wędrowałem wzrokiem po jej pokoju, było już dość ciemno a światło dawała jedynie mała żółta lampka przy jej łóżku. Moją uwagę przykuło pudełko znajdujące się obok mnie, było pełne mang czyli Akemi musiała je kolekcjonuje. Przejrzałem je, była to seria " Czarodziejki z księżyca". Kątem oka zauważyłem pustą półkę na książki przez co coś od razu mi przyszło do głowy.
Ułożyłem je według numeracji, było ich całkiem sporo ale seria nie była pełna. Jakoś widok idealnie ułożonej kolekcji był satysfakcjonujący dla oka.

Usiadłem z powrotem obok śpiącej dziewczyny i lekko oparłem głowę o jej łóżko, co skutkowało tym, że po chwili sam zasnąłem.

Obudziłem się po około godzinie, musiała mnie złapać jakaś mocna ochota na drzemkę. Rodziców dziewczyny nadal nie było w domu, co wydawało się trochę dziwne. Ponownie rozglądałem się po jej pokoju planując się stąd stlenić ale nagle w niewielkim świetle lampy zobaczyłem coś czarnego poruszającego się po ścianie. Upadłem z powrotem na ziemię po ty jak chciałem wstać i uderzyłem się głową o łóżko. To był jakiś owad, ale nie jakiś zwyczajny, on był nienaturalnie duży. Zbyt duży. Z przerażenia nie mogłem się ruszyć i modliłem się by dziewczyna wstała i zrobiła coś z tym.

Po chwili zmora zaczęła latać. Najgorsze, że w moją stronę. To był mój koniec. Byłem że zaraz skończę teleportując się na inny kontynent.
W tym też momencie ujrzałem Akemi stojąca przede mną i dzierżąca w dłoni dezodorant, a w drugiej kapcia w kształcie kota. Jednym ruchem obezwładniła owada sprejem, a po chwili dobiła go butem. Odwróciła się do mnie uśmiechnięta jak i zarazem dumna z siebie.

— Uwierz nie tylko ciebie obrzydzają te zmory, ale wiedz że masz do czynienia z specjalistą od zabijania owadów. — zaśmiała się, a ja pozwoliłem sobie na delikatny uśmiech spowodowany ulgą.

— Nie śpisz już? — spytałem bo w końcu była wyczerpana.

— Eh nie,  jestem głodna, a na pusty żołądek nie zasnę. — włożyła kapcie i udała się w stronę drzwi. — Chcesz coś ? Mam lody i chyba jakieś ciastka.

Wewnątrz rozpromieniłem się i  przytakując udałem się za dziewczyną.

Wyciągnęła z lodówki pudełko lodów i podała mi je, potem przeglądała szafki w poszukiwaniu domniemanych ciastek. Wzięła do ręki jakieś opakowanie i wróciła na górę.

— Niezła akcja co? — powiedziała z uśmiechem po czym otworzyła opakowania od płatków śniadaniowych wsypując ich zawartość do ust.

— Fakt. Ale poradziłbym sobie sam. — odparłem lekko zażenowany tym jak spanikowałem.

— Nie no. Nie ma problemu. Każdy by zastygł w ruchu gdy zobaczył coś takiego. — powiedziała niewyraźnie bo jej usta były pełne jedzenia — Nie jesz? — spytała spoglądając na lody.

Zupełnie o nich zapomniałem. Lody w ramach kolacji bardzo mi odpowiadały . Wziąłem pudełko do rąk i ze smakiem opróżniłem jego zawartość. Akurat w moim ulubionym smaku.

— Szczerze mówiąc jeśli istniał, by jakikolwiek sposób żeby się nie męczyć z mocami naprawdę zrobiłabym wszystko. — odparła znikąd.

Mogłem się spodziewać czemu przytoczyła ten temat. Żeby nie było niezręcznie, nie znamy a jedyne co nas łączy to właśnie temat mocy. Więc nie mam się czemu dziwić może cisza z nieznajomym ją przytłacza. Chociaż trudno ją zrozumieć teraz wydaje się spokojna i optymistyczna. To dziwne w jak szybki sposób zmienia nastrój.

𝑀𝑦 𝑆𝑢𝑛𝑠ℎ𝑖𝑛𝑒 || Saiki x OcOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz