Rozdział 9

1.1K 66 19
                                        

Zamierzałam pójść po Victorię, a potem zabrać ją na piknik. Zależało mi na tym, żeby wszystko było idealnie, dlatego zanim poszłam do pokoju wstąpiłam na chwilę do kuchni i przygotowałam dla nas koszyk pełen smakołyków i koc na którym będziemy mogły usiąść. Na początku miałam plan zorganizować piknik w ogrodzie, ale wtedy na pewno poszliby za nami nasi strażnicy, a potrzebowałam prywatności, więc ostatecznie zmieniłam planowane miejsce.

Spodziewałam się, że koszyk będzie ciężki, ale okazał się być zaskakująco lekki. Wzięłam dla nas między innymi ulubione ciasto Victorii jakim jest sernik, sok pomarańczowy, dużo owoców i kanapki. Dawno nie jadłam tak prostego jedzenia, ponieważ zawsze dostaje gotowe i starannie przygotowane dania, więc bardzo się cieszyłam. Po drodze do pokoju zaczynałam już myśleć co dokładnie powiem Vice.

- Myślałam, że już nie przyjdziesz. Na dworze zrobiło się ciemno, a ciebie dalej nie było. - powiedziała przyjaciółka, gdy przekroczyłam próg sypialni.

Wcześniej nie zwróciłam na to uwagi, ale teraz zdałam sobie sprawę, że słońce zaszło już jakiś czas temu. Podniosłam koszyk i koc, który trzymałam w drugiej ręce, żeby pokazać Victorii co przygotowałam.

- Idziemy na piknik? - spytała.

- Tak, dawno tego nie robiłyśmy. Powiedziałam Enzo i twojemu strażnikowi, że zjemy tutaj w pokoju oraz żeby nam nie przeszkadzali. Tak naprawdę mam już plan jak wyjść z pałacu i nie być przyłapanymi.

- Zamieniam się w słuch.

- Wolę ci pokazać. Daj mi chwilę, tylko się przebiorę.

Zdjęłam suknię, którą miałam na sobie, z zamiarem włożenia wygodniejszej i cieplejszej. Do tego na plecy zarzuciłam czarną pelerynę z kapturem. Victoria też się przebrała w strój podobny do mojego i byłyśmy gotowe. Podałam przyjaciółce koszyk, a sama wzięłam koc i podeszłam do tajnych drzwi. Nacisnęłam na dobrze mi znany punkt, a ściana ustąpiła, ukazując ukryte schody. Zapaliłam świecę, która miała oświetlać nam drogę po czym schowałam ją do wnętrza lampionu, który łatwiej było nieść.

- Panie przodem. - powiedziałam, ustępując Victorii miejsca.

- Gdy mówiłaś, że masz tajne wyjście w pokoju to nie myślałam o czymś takim. Mam nadzieję, że na dole nie ma szczurów lub pająków.

Uśmiechnęłam się na myśl Victorii uciekającej przed pająkiem i podałam jej lampion, żeby mogła oświetlić sobie drogę.

Już po zejściu ze schodów i wejściu w korytarz można było poczuć chłodny podmuch powietrza z dworu.

- Mrocznie tu. - skomentowała Vica.

- Można się przyzwyczaić.

- Dokąd prowadzi ta droga. - spytała, gdy doszłyśmy do rozwidlenia.

- Do jednego z ogrodów, my idziemy tędy - na zewnątrz poza mury.

Obserwowałam jak na twarzy przyjaciółki zachodzi zmiana - ze zdziwienia w zakłopotanie.

- Nie mów, że się boisz. Wychodziłam tędy milion razy i nic mi się nie stało. Poza tym nie odejdziemy daleko i w każdej chwili będziemy mogły wrócić do pałacu. - powiedziałam.

- Ne boje się, możemy iść. - widziałam, że kłamie, ale chciała się popisać.

Kilka chwil później otworzyłam kłódkę kluczem, który wcześniej zabrałam z pokoju i wyszłyśmy na dwór.

Noc była wyjątkowo spokojna i cicha. Jedyne co można było usłyszeć były świerszcze i sowy, gdzieś w głębi lasu, a potem ściółkę pod naszymi stopami. Księżyc w pełni, dawał dobre oświetlenie. Cieszyłam się, że nie wiał silny wiatr i zjemy wszystko w spokoju. Na całe szczęście fauna Arii była wyjątkowo nie groźna, więc nie musiałyśmy się bać, że jakieś dzikie zwierzę przyjdzie zwabione zapachem jedzenia.

OlympiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz