Od autorki

1K 56 20
                                    

Tak właśnie kończy się nasza kilkumiesięczna przygoda z "Olympią". Dalej nie mogę uwierzyć, że nie zrezygnowałam w połowie pisania, jak to robię zazwyczaj :P

Bywały dni, gdy pisałam trzy rozdziały dziennie, ale były też takie, w których totalnie nie miałam weny. Czułam się jak prawdziwa pisarka, po czym stwierdzałam, że nic z tego się nie nadaje. Kreatywność przychodziła, a z nią masa chęci. Zaraz potem odchodziła, a ja się wypalałam. Cała opowieść skończyłaby się szybciej, gdyby nie moje kilkutygodniowe przerwy w pisaniu, gdy zbierałam się, żeby usiąść do komputera. Dlatego też, na samym początku chciałabym podkreślić iż NIE POZWALAM na kopiowanie mojej opowieści czy inspirowanie się nią. Szanujmy pracę innych jak sami chcielibyśmy być szanowani. Będzie mi jednak miło jeśli udostępnicie "Olympię" znajomym i przyjaciołom. Zaznaczam również, że ani jedno zdjęcie, które zostało wykorzystane do rozdziałów nie należy do mnie, oprócz tego, które widzicie powyżej i na okładce.

Zaczęło się od pewnego marcowego popołudnia, gdy napisałam do mojej najlepszej przyjaciółki Wiktorii (inspiracji dla Victorii Blackwood), że chciałabym przeczytać książkę enemies to lovers, z silną postacią kobiecą i przystojnym, ciemnowłosym chłopakiem, w którym się zakocha. Wika stwierdziła "napisz ją", za co do końca życia będę jej wdzięczna. Dziękuję ci za 12-letnią przyjaźń i każdą spędzoną z tobą chwilę. Za Victorię, melatonon i to jak komentujesz każdy rozdział zaraz po przeczytaniu." Olympia" nie byłaby taka sama bez ciebie, a na 100% nie doszłaby nawet do skutku.

Kilka dni później przyjechała do mnie Ola, która po wysłuchaniu połowy pomysłu, powiedziała "powinnaś to napisać". Od tamtej pory nasza przyjaźń mocno się rozwinęła, a ja poznałam ją bardziej niż kiedykolwiek. Doceniam jak wysłuchiwałaś moich szalonych pomysłów, nawet gdy miałaś inne rzeczy na głowie. Prawda jest taka, że książka dostała życie, bo wiedziałam, że chociażby nikt jej nie przeczytał, to ty to zrobisz. Każda szalona akcja, przegadana lekcja i maszyna wieczorami, dawały mi motywację, aby nie przestawać.

Chciałabym też podziękować Amelii, która pewnie nadal nie przeczytała ani jednego rozdziału XD. Mimo wszystko jesteś moją bratnią duszą. To jak nigdy nie piszesz pierwsza, zaczynasz szybko mówić, gdy się zdenerwujesz i narzekasz na cały świat, sprawia że uwielbiam cię jeszcze bardziej. Kocham sposób w jaki mnie słuchasz, chociaż gadam same głupoty i nie daję ci zasnąć na nocowaniach. Mam nadzieję, że kiedyś przeczytasz "Olympię", chociażby żeby zobaczyć jak ci tu dziękuję.

Tu chciałam szczerze wyrazić wdzięczność mojej mamie. Długo prosiła mnie, żebym dała jej przeczytać co napisałam, ale coś ciągle mnie blokowało. Nie naciskała, dając mi przestrzeń.

Nigdy się nie narzucasz, sprawiając że nie mogę oddychać. Jednak kiedy poproszę, zawsze jesteś gotowa wziąć mnie w ramiona. Nie mówię tego często, jestem skomplikowana i kapryśna, ale kocham cię najbardziej na świecie. Za każdą nieprzespaną noc, wizytę u lekarza, ugotowany obiad i otartą łzę. Za kłótnie, które będą nieodłączną częścią naszej relacji i godzenie się chwilę później. Za akceptację moich dziwactw oraz tego, że nie każesz mi ich zmieniać. To ty mi mówiłaś, odkąd zaczęłam przejawiać zainteresowanie pisaniem, "pokaż to ludziom" i "masz talent". Dzięki tobie wyszłam z cienia, a może kiedyś napiszę coś z oficjalnego konta, pod prawdziwym nazwiskiem, dumna, że jest także twoje.

Na sam koniec chciałabym podziękować wam, ludziki - moim czytelnikom. Jeśli dotarliście do tego momentu (sama nie zawsze czytam podziękowania). Powinniście wiedzieć, że wszystkie gwiazdki, wyświetlenia czy komentarze (one zwłaszcza, bo uwielbiam widzieć wasz punkt widzenia) były i są jak miód na moje serce. Kocham robić to co robię, gdy wiem, że jest to coś warte. Chociaż "Olympia" się zakończyła, nie sądzę by był to koniec. Z uśmiechem na twarzy będę przelewać na papier to co powstało w mojej wyobraźni, a może kiedyś wejdziecie do księgarni i na pierwszej półce ujrzycie moje nazwisko.

Tym akcentem chciałabym, żebyście się nigdy nie poddawali. Mówię to z czystym sercem, jako osoba, która pisała pierwszą książkę przez dziewięć długich miesięcy (dziesięć jeśli liczyć czas publikacji). Macie mało wyświetleń? Wszyscy na początku mają mało. Ludzie mówią wam, że jesteście beznadziejni? A czy oni mieliby odwagę wrzucić do sieci coś własnego autorstwa i wystawić się na krytykę? Świat zawsze będzie pełny ludzi smutnych, ściągających nas na dno oraz tych, którzy pchną nam wiatr w skrzydła. Będzie też pełny artystów i poetów, którzy znają swoją wartość, dając nadzieję tym którzy błądzą.

"Olympia" się skończyła, ale przygoda nadal trwa. Kocham was, ludziki.

Gabriela - mindinclouds17

OlympiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz